Maroko: hiszpański Amsterdam zagłębiem haszyszu
- Martyna Nowak
Maroko, afrykański kraj położony w północno – zachodniej części kontynentu, jest miejscem egzotycznych wypraw turystów z całego świata. Bogactwo natury, ciepły klimat i atrakcyjne kurorty to jedna strona medalu. Próżno szukać rozrywki na północy kraju w górach Rif, gdzie odsłania się ciemne oblicze Maroka – centrum lokalnego narkobiznesu.
Historia kifu
Kif z arabskiego oznacza przyjemność i jest lokalną nazwą haszyszu, który jest najchętniej palonym specyfikiem w Maroku. Haszysz to pochodna konopi, a jego największe marokańskie plantacje znajdują się w łańcuchu górskim Rif na północy kraju. Niedostępność i dzikość obszaru stanowią największy atut w rozkręceniu narkobiznesu. Istotny jest fakt, że marokański przemysł narkotykowy ma swoją udokumentowaną genezę. Początki wiążą się z przybyciem hipisów na te tereny w latach sześćdziesiątych XX wieku. To oni zaszczepili w lokalnej społeczności ideę uprawy konopi na szeroką skalę. Rośliny te wykorzystuje się w przemyśle farmaceutycznym, a dopiero przetworzone wydzielają substancje psychoaktywne. Mieszkańcy słabo rozwiniętych gospodarczo regionów Maroka szybko zorientowali się, że w ten sposób mogą poprawić swoją sytuację materialną. Od tamtego czasu narkobiznes stał się bolączką państwa i niechcianą wizytówką na arenie międzynarodowej. W kulturze marokańskiej na narkotyczną ekstazę pozwala się nawet małym dzieciom. Funkcjonuje także powiedzenie „The Rif is paradise for kif” (Rif jest rajem dla kif), a Maroko bywa nazywane hiszpańskim Amsterdamem.
Prawo a rzeczywistość
W konstytucji Maroka istnieje zapis zakazujący uprawy konopi. Prawo wyraźnie określa sankcje za przemyt lub handel narkotykami. Zaczynając od grzywny w wysokości od pięciuset do pięćdziesięciu tysięcy euro, a kończąc na zakazie wjazdu do kraju na okres od pięciu do dwudziestu lat. Pomimo restrykcyjnych kar marokański narkobiznes nadal ma się dobrze. Według World Drug Report (Światowy Raport o Narkotykach) z 2010 roku Maroko specjalizuje się przede wszystkim w uprawie konopi. Wraz z Afganistanem jest ich największym eksporterem na rynkach światowych. Najwięcej, bo aż 80 proc. trafia do krajów europejskich. Rząd Maroka deklaruje likwidację plantacji. W latach 2003 – 2005 zmniejszono obszary upraw z 134 ha do 75 ha Jednak od 2005 roku UNODC (Biuro Narodów Zjednoczonych ds. narkotyków i przestępczości) nie przeprowadziło potwierdzających ten fakt badań, dlatego Maroko pozostaje oficjalnie liderem w eksporcie konopi. Z drugiej strony analizy prowadzone przez NARCONON (Program Rehabilitacji Narkotykowej) mogą świadczyć o tym, że skala problemu zmniejsza się. Wedle danych tej organizacji eksport konopi z Maroka w 2009 roku stanowił 21 proc., a jeszcze w 2003 roku około 33 proc. Pomimo powyższych danych, przemysł narkotykowy jest ciągle intratnym źródłem dochodu dla wielu Marokańczyków. Szacunkowo w tej branży pracuje około stu tysięcy obywateli tego państwa.
Tranzyt narkotyków
Głównym krajem tranzytowym dla Maroka jest Hiszpania z racji bliskiej odległości geograficznej. Przemytnicy wykorzystują do tego procederu kutry rybackie, jachty i statki. Drogą lądową również szmugluje się towar. Ukrywa się go w ciężarówkach i samochodach. Trafia głównie do Ceuty i Melilli – hiszpańskich enklaw, w których poziom inspekcji jest niższy niż w pozostałych obszarach Unii Europejskiej. Popularny wśród przemytników jest także port Tanger. Z Hiszpanii narkotyki trafiają m.in. do Holandii, Belgii, Francji czy Włoch. Samo Maroko także jest krajem przesyłowym dla kokainy z Ameryki Łacińskiej. W związku z powyższym wprowadzono pewne rozwiązania, które mają zapobiec tranzytowi narkotyków. Od 1999 roku działa system SIVE (The Integrated System of External Vigilance) w obrębie Cieśniny Gibraltarskiej. Składa się z sieci czujników na podczerwień, mających przeszkodzić Marokańczykom w szmuglowaniu towaru.
Nieświadomi przemytnicy
Turyści, przybywający na terytorium Maroka, są narażeni na stanie się nieświadomymi przemytnikami. Problem ten doskonale obrazuje głośna sprawa ostatnich miesięcy. W październiku br. włoska policja rozbiła szajkę trzydziestu marokańskich imigrantów, którzy szmuglowali narkotyki w samochodach włoskich turystów. Początkowo proponowali nieświadomym niczego Włochom gościnę, a przed samym wyjazdem pożyczali ich pojazdy i umieszczali tam towar. W Maroku należy wystrzegać się przyjmowania jakichkolwiek przesyłek, kopert, bagaży. Sprytni dilerzy i rzeczywiści przemytnicy wykorzystują w ten sposób ludzi, by samemu mieć „czyste” ręce. Poza tym warto zrezygnować z chwili z kifem, gdyż może skończyć się to wizytą w lokalnym komisariacie. Warto wiedzieć, że niektórzy potencjalni dilerzy są konfidentami policji.
Przyszłość marokańskiego narkobiznesu
Pomimo deklarowanych konfiskat upraw i dążenia do wykorzenienia produkcji z terytorium Maroka, na razie nie ma co się spodziewać kresu przemysłu narkotykowego. Wiąże się to z wzrastającym popytem na rynkach światowych na substancje odurzające. Specyfiki te, oficjalnie zakazane, cieszą się dużą popularnością wśród społeczeństw. Co prawda państwa podejmują działania zwalczające problem narkotyków, np. UE wprowadziła Europejską strategię antynarkotykową na lata 2005 – 2012, działa również gro organizacji zajmujących się tą tematyką. Mimo to liczba uzależnionych jest wciąż wysoka. Każdego roku z powodu przedawkowania narkotyków umiera około 8,500 osób. Rośnie liczba zarażonych wirusem HIV i cierpiących na AIDS. Statystyki Komisji Europejskiej szacują, że co roku umiera ponad dwa tysiące osób dotkniętych tymi chorobami. Podkreślony został też fakt, że zarażenie było bezpośrednio związane z zażywaniem narkotyków. Koniunktura narkobiznesu jest napędzana przez osoby, które czerpią z niego duże zyski. Dopóki ta sfera będzie miała swoich zwolenników, szanse na ograniczenie tej działalności są niewielkie. Kolejnym problemem jest powstawanie tak zwanych krytych upraw – lukratywnych przedsiębiorstw narkotykowych. Czy Maroko poradzi sobie z plantacjami Rifu? Zapewne dowiemy się w przyszłości. Póki co w tym roku zostało trzydziestym szóstym członkiem Grupy Pompidou, działającej w ramach Rady Europy. Jej celem jest profilaktyka, monitoring i lecznictwo narkomanii. Takie inicjatywy stanowią dobrą przeciwwagę dla przemysłu narkotykowego. Być może w przyszłości powiedzenie „Rif jest rajem dla kif” straci na znaczeniu, a Maroko już nie będzie nazywane niechlubnym mianem hiszpańskiego Amsterdamu.
Bibliografia:
- World Drug Report 2010
- http://morocco.usembassy.gov/policy/key-reports/2008-international-narcotics-control-strategy-report-for-morocco.html
- http://www.unodc.org/pdf/egypt/country_profile_morocco.pdf
- http://www.news24.com/Africa/News/Rise-in-drug-traffic-alarms-Morocco-20101103
- http://moroccotomorrow.org/2011/07/26/morocco-joins-council-of-europes-group-for-fighting-drugs/
- http://www.portalpodroznika.pl/przewodnik,przepisyprawne,115,Maroko-przepisy-prawne.html
- http://www.polityka.pl/swiat/obyczaje/1508608,1,maroko-zyje-z-haszyszu.read
- http://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/555561,turysci_nieswiadomymi_kurierami_narkotykow_z_maroka.html