Euro, NATO, co wy na to? Wybory prezydenckie w Finlandii.
Finów interesuje Europa i jej przyszłość. Nawet pomimo tego, że leżą na jej obrzeżach i doskonale daliby sobie radę bez niej. Z powodu tego zainteresowania opinii publicznej kandydaci na stanowisko głowy państwa przede wszystkim odwołują się do spraw europejskich. Nawet pomimo tego, że ostatnie zmiany konstytucji właśnie pozbawiły prezydenta uprawnień w sprawach polityki europejskiej Finlandii.
Nic to jednak, ponieważ to obywatele głosują, a oni chcą słuchać o kryzysie i o tym, czy Finlandia powinna składać się na Grecję, Portugalię i pozostałych unijnych synów marnotrawnych. Wśród kandydatów rekordy popularności bije temat strefy euro i roli, jaką w niej powinny pełnić Helsinki. Paavo Lipponen, kandydat będących w koalicji rządzącej socjaldemokratów, opowiedział się przeciw specjalnym uprawnieniom dla najwyżej ocenianych przez agencje ratingowe państw w strefie euro. Propozycję taką zgłosił pochodzący z Partii Koalicji Narodowej (PKN – największe ugrupowanie, należy do niego premier Jyrki Katainen) minister ds. europejskich, Alexander Stubb. Lipponen stwierdził jednak, że jego zdaniem kraje o najsilniejszych gospodarkach i tak mają wystarczająco dużo do powiedzenia we Wspólnocie. Pomimo tego, zdaniem Lipponena Helsinki powinny być w ścisłym jądrze jeśli chodzi o zarządzanie obszarem wspólnej waluty. W jej sprawie wypowiadał się również kandydat Partii Centrum – największej partii opozycyjnej, która jeszcze do wiosny tego roku tworzyła rząd. Paavo Väyrynen sugeruje przywrócenie do obrotu dawnej fińskiej waluty – markki. Jego zdaniem mogłaby ona funkcjonować równolegle w stosunku do euro, albo w ramach nordyckiej unii walutowej, która byłaby w jakimś stopniu usztywniona w stosunku do euro.
Mniej o sprawach euro wypowiada się główny kandydat do zwycięstwa, rekomendowany przez Partię Koalicji Narodowej Sauli Niinistö. Być może to jest powodem spadku jego notowań w przedwyborczych sondażach. Im przeprowadzane były one bliżej końca roku, tym słabsze stawały się jego wyniki. Pomimo tego wciąż jest on zdecydowanym faworytem do zwycięstwa, osiągając w każdym badaniu znacznie ponad 40% głosów w pierwszej turze i pokonując z ogromną przewagą każdego potencjalnego konkurenta.
Krytyka Niinistö opiera się również na jego poglądach dotyczących obecności Finlandii w NATO. Zdaniem Riikki Manner, polityk opozycyjnej Partii Centrum, lider sondaży chce zrezygnować z polityki neutralności, którą Finlandia prowadziła w całym okresie powojennym i wciągnąć kraj do NATO. Wehikułem mającym do tego posłużyć ma być UE. Helsinki aktywnie uczestniczą już dzisiaj aktywnie w wielu operacjach militarnych (Afganistan, Libia).
Sprawa NATO budzi kontrowersje również pośród niżej ocenianych w sondażach kandydatów. Szczególnie ostro przeciw oskarżeniom o niejasną postawę wobec NATO zaprotestował kandydat Ligi Zielonych, Pekka Haavisto. Komentując oskarżenia innego kandydata do prezydenckiego fotela, ministra kultury i sportu, Paavo Arhinmäkiego z postkomunistycznego Sojuszu Lewicy, powiedział, że „dobrze by było, gdyby dyskutanci w debacie prezydenckiej odnosili się do tego, co ktoś faktycznie powiedział”. Arhinmäki „oskarżył” o ukryty afekt do Sojuszu Północnoatlantyckiego również Lipponena i Niinistö.
Kandydat postkomunistów jest jednym z ostatnich, którzy zadeklarowali chęć wystartowania w wyścigu do Pałacu Prezydenckiego. Poparcie zarządu Sojuszu Lewicy uzyskał dopiero 19 listopada. Jak sam mówi, startuje „po to, aby Finowie mieli możliwość zagłosowania na człowieka reprezentującego lewicowe wartości, takie jak wolność, równość, tolerancję i zrównoważony rozwój.
Zaskakująco blisko lewicowego punktu widzenia kilka razy znalazł się sondażowy faworyt, Sauli Niinistö. Jedną z propozycji zbliżającą go do lewej części spektrum politycznego jest wprowadzenie podatku dla najbogatszych obywateli państwa. Jak powiedział kandydat Partii Koalicji Narodowej, takie dodatkowe obciążenie byłoby stuprocentowo uzasadnione szczególnie, jeśli odwołalibyśmy się do konceptu sprawiedliwości społecznej.
Nie tylko ta wypowiedź może świadczyć o poziomie moralności społecznej Niinistö. Zdaniem największej części Finów lider sondaży może być stawiany jako wzór odpowiedniej postawy społecznej. W badaniu przeprowadzonym dla gazety Helsingin Sanomat 1/3 respondentów zgodziła się z tym stwierdzeniem. Na drugim miejscu znalazł się kandydat populistyczno-nacjonalistycznej partii „Finowie”, Timo Soini. Pozostali uczestnicy wyścigu prezydenckiego uzyskali porównywalne, ale słabe wyniki za plecami wyżej wymienionej dwójki. Co ciekawe, w odpowiedziach respondentów znaczenie miały ich przekonania polityczne. Wyborcy PKN głosowali na Niinistö, „Finów” na Soiniego, socjaldemokratów na Lipponena, Partii Centrum na Väyrynena, a Zieloni na Haavisto.
Większość kandydatów miała okazję przedstawić swoje poglądy na debacie zorganizowanej 23-go listopada przez trzy największe krajowe związki zawodowe. Spośród najważniejszych postaci zabrakło tylko Arhinmäkiego i kandydatki chadeków (mają oni w Finlandii marginalne znaczenie), Sari Essayah. Spośród najciekawszych jej wydarzeń warto wspomnieć krytyczną wypowiedź Lipponena pod adresem działań rządu poprzedniej koalicji zmierzających do ograniczenia roli prezydenta w polityce europejskiej. Sprawa ta jest w Finlandii znana pod nazwą „afery talerzowej". Wskutek decyzji ówczesnego premiera Mattiego Vanhanena o tym, że prezydent nie powinien jeździć na spotkania Rady Europejskiej w imieniu Finlandii, na jej posiedzeniach zniknęło dodatkowe nakrycie, które tradycyjnie przeznaczone było właśnie dla głowy tego państwa. Następnie dyskusja przeniosła się na działania obecnej prezydent, socjaldemokratki Tarji Halonen, której bronili Eva Biaudet (Szwedzka Partia Ludowa) i Lipponen, a atakowali Soini i Haavisto. Na koniec w debacie poruszona została kwestia zmian konstytucyjnych ograniczających władzę prezydenta. Sensowność tego rozwiązania w wątpliwość poddali Niinistö i Soini. Zmian bronił zaciekle Lipponen wskazując, że przecież parlament jest co najmniej tak samo dobrym i legitymizowanym ośrodkiem władzy, jak Pałac Prezydencki. W XX wieku Finlandia posiadała bardzo rozbudowaną tradycję silnych prezydentów, spośród których najwybitniejszą postacią jest sprawujący swoją funkcję ponad 20 lat Urho Kekkonen.
Zmiany dotknęły również budżety kampanijne kandydatów. W porównaniu z poprzednimi wyborami w 2006 roku są one znacznie mniejsze. Największa PKN przeznaczy na wydatki związane z promocją swojego kandydata 1,3 mln €, co stanowi niecałe 60% budżetu sprzed 6 lat. Ogromne zmiany dotyczą również kampanii Partii Centrum, której finansowanie zanotuje spadek z poziomu 2,4mln € do zaledwie kilkuset tysięcy. Przyczyną spadku oprócz kryzysu gospodarczego są również afery na tle finansowania partii politycznych, które wstrząsnęły krajem podczas wiosennej kampanii parlamentarnej. Wzrost wydatków możliwy jest w przypadku Ligi Zielonych, która nie podała jeszcze dokładnej kwoty, ale szacuje się, że będzie to suma między 100 a 300 tys. € w stosunku do 204 tys. sześć lat temu. Na pewno więcej wydadzą Sojusz Lewicy, Szwedzka Partia Ludowa i „Finowie”, którzy zanotują 850% wzrostu funduszy na kampanię (z 40 na 340tys. €).
Zapominając na chwilę o pieniądzach, zwróćmy uwagę na bardziej kulturalny aspekt kampanii. Fundacja im. Solomona R. Guggenheima, amerykańskiego biznesmena, filantropa i kolekcjonera sztuki zaproponowała w sierpniu wybudowanie w Helsinkach muzeum poświęconego swojemu patronowi. Warunkiem było jednak udzielenie pomocy inwestorowi przez fiński sektor publiczny. Chodzi o niebagatelną sumę, ponieważ szacunki przewidują, że koszty tej inwestycji wahałyby się pomiędzy 100 a 200 mln €. Fińska telewizja publiczna YLE zapytała kandydatów, co sądzą o tej ofercie. Arhinmäki, Soini i Haavisto byli dosyć zgodni – popieramy inicjatywę, ale za prywatne pieniądze. Sauli Niinistö zapowiedział, że niecierpliwie czeka na konkretną propozycję ze strony fundacji, a Eva Biaudet dostrzegła, że środki prywatne mogą nie wystarczyć na wybudowanie takiego budynku. Z entuzjazmem do pomysłu – o ile wpasuje się on architektonicznie w strukturę miasta – odniósł się Lipponen, a swoje stanowisko od kosztów uzależnił Väyrynen. Dzięki tej pozornie nieistotnej sprawie z punktu widzenia państwa, wyborcy mogą poznać poglądy kandydatów na rozporządzanie finansami publicznymi. Na razie wygląda na to, że największą popularnością cieszy się wizja Niinistö. Już w nowym roku przekonamy się, czy tak pozostanie aż do dnia wyborów.
Na podstawie: Helsingin Sanomat, Helsinki Times, YLE