Polska polityka wschodnia - "kontynuacja nieskuteczności"
Bliskie sąsiedztwo z Rosją i krajami byłego bloku wschodniego implikuje konieczność nawiązywania z nimi stosunków dyplomatycznych. Polska polityka wschodnia od lat staje się przedmiotem dyskusji politologicznej. Aby odpowiedzieć sobie na pytanie, czy jest ona polityką krótkoterminową czy długoletnia strategią wypracowaną na twardych podstawach ideologicznych, należy przeprowadzić analizę stosunków jakie łączyły Polskę z tymi krajami.
Polska polityka Wschodnia w przeciągu ostatnich dwudziestu lat uległa znacznym zmianom spowodowanym przeobrażeniami na płaszczyźnie geopolitycznej.[1] Jak słusznie zauważa Zdzisław Najder: „ Fakt, że jesteśmy najbardziej wysuniętym na wschód państwem cywilizacji zachodniej nakłada na nas szczególny obowiązek reprezentowania całej wspólnoty. […] Aby go spełnić musimy mieć plan i potrafić do niego przekonać innych.”[2]
Obserwując politykę zorientowaną na Wschód należy ją rozpatrywać przez pryzmat pewnych idei, jak i wykształconej podczas lat niewoli polskiej mentalności. Silne poczucie wyjątkowości zaprowadziło nas do wytworzenia nurtu zwanego ideą prometejską, odgrywającą niezwykle istotną rolę w myśli wschodniej. Poczucie obowiązku wobec tej idei spowodowało, ze polska polityka wschodnia weszła na drogę polityki dwutorowości. Polegającej na wspieraniu państw poradzieckich w dążeniu do niepodległości i demokratyzacji przy jednoczesnym podtrzymywaniu dobrych stosunków z Moskwą. Ta wielo-wektorowość polskiej myśli wschodniej, często występująca kolizyjność interesów i brak długofalowej strategii powodują nierzadko, że nie potrafimy się w niej odnaleźć. Stajemy się jak tłumaczy Grzegorz Górny amebą – reagującą jedynie na bodźce z zewnątrz.[3]
Relacje na linii Warszawa – Moskwa
Podwójnie tracona niepodległość, lata zaborów, a później okres Polskiej Republiki Ludowej ograniczały w istotny sposób naszą suwerenność, co przełożyło się na późniejszą postpeerelowską mentalność, pozostawiając obciążającą dla polityki zagranicznej spuściznę. Jak dowodzi Zdzisław Najder okres ten pozostawił w mentalności Polaków pewne trwałe ślady. Autor przede wszystkim wspomina objaw uzależnienia od ZSRR „paraliżujący” ruchy polskiej dyplomacji. Ten strach przed mocarstwem miał ogromny wpływ na kształt stosunków ze Wschodem. Stały się one defensywne, zapobiegawcze i reaktywne. Jak zaznacza autor „państwo, które niczym nie chce się narazić, dostaje od innych tylko to, co oni sami chcą mu dać. […] W istocie to strona zagrażająca jest programistą takiej polityki; strona, która zagrożenie odczuwa, dostosowuje się do okoliczności.”[4] Strach przed Moskwą zablokował polską politykę na długie lata. Peerelowskie odizolowanie Polski od struktur rozwijających się krajów europejskich zaowocowało immanentnym brakiem zaufania w polityce międzynarodowej.
Polityka i stosunki bilateralne (polsko-rosyjskie) jak słusznie zauważa Jerzy Marek Nowakowski są osłabione przez sprzeczne interesy polskie i rosyjskie, jak i wypracowaną przez wiele lat mentalność: „Nasza polityka wobec Rosji w 85 proc. zależna od polityki Rosji wobec Polski”[5] staje się zwyczajna polityką reakcyjną pozbawiona planu i długofalowej strategii. Jak zauważa Małgorzata Nocuń „ Powiedziałabym o naszej polityce wobec Rosji, że ona często była histeryczna. Polska nie umie się zdystansować i na wiele przejawów autorytaryzmu ze strony Rosji reaguje histerycznie”.[6]
Polska polityka z państwami byłego bloku wschodniego
Strategia dwutorowości jaką obrali polscy dyplomaci zakłada utrzymywanie stosunków z Rosją przy jednoczesnym rozwijaniu stosunków z państwami byłego bloku sowieckiego. Idea prometeizmu nadal silna w polskiej myśli politycznej kładzie nacisk na współpracę z nowopowstałymi narodami, co ma pomóc im w przyjęciu standardów europejskich. Polska jako kraj będący zarówno członkiem struktur europejskich jak i atlantyckich pobrała sobie za cel okcydentalizację tych krajów.
Polska polityka wschodnia w rejonach Kaukazu do niedawna była polityka raczej bierną. Przez szereg lat Polska w szczątkowej formie utrzymywała swoje placówki dyplomatyczne w tamtym regionie (również wizyty polskich dyplomatów należały do rzadkości). Kolorowe rewolucje (rewolucja róż w Gruzji) zdaniem Pawła Kowala przyczyniły się do wzrostu zainteresowania nawiązywaniem bardziej partnerskich relacji z krajami Europy Wschodniej.[7] Warto wspomnieć tu zaangażowanie Aleksandra Kwaśniewskiego w sprawy Ukrainy, jak i wzrost zainteresowania prezydenta Kaczyńskiego - Gruzją – szczególnie podczas wojny pięciodniowej w 2008 roku. Nasza polityka wobec Kaukazu odżyła wraz z pogorszeniem się stosunków z Rosją. Cytując Wojciecha Tworkowskiego: Polityka Polski wobec Rosji jest w pewnym sensie wypadową polityki Rosji wobec Polski. A nasza polityka wobec Kaukazu jest w dużej mierze wypadkową polityki Rosji wobec Polski.[8]
Rola Polski w krajach Kaukazu często określana jest jako rola cywilizacyjna (idea prometejska). Popierając kolorowe rewolucje, wykazując zaangażowanie w wpajanie wartości demokratycznych i standardów europejskich, a także wspieranie chęci przystąpienia tych krajów do pewnych struktur ponadnarodowych, sprawia, że nasza polityka wobec Kaukazu jest trochę polityką altruistyczną.[9] Należy zatem jak słusznie zauważa Paweł Zaleski zdefiniować nasze interesy wobec Kaukazu, a nie opierać polityki na altruistycznych wartościach. P. Zalewski mówi o szerokim wpływie koncepcji prometejskich, które zdominowały politykę.[10]
Kluczową rolę w polskiej polityce wschodniej odgrywa trójkąt ULB, a zatem Ukraina, Litwa i Białoruś. Kraje położone na granicy z Rzeczpospolitą, które w wielowiekowej tradycji związanej głównie z doktryną federacyjną stanowiły dla Polski kluczowe znaczenie. Natychmiastowe uznanie niepodległości Ukrainy stanowiło dowód na chęć nawiązania stosunków partnerskich z państwem tak silnie powiązanym kulturowo z RP. Hanna Suchocka w 1993 r. wspominała nawet o strategicznym partnerstwie obu krajów. Kością niezgody okazały się jednak nierozwiązane sprawy historyczne i związane z takimi polskimi dobrami kulturalnymi na Ukrainie jak Cmentarz Łyczakowski czy Cmentarz Orląt. Polityka lat 1997 – 1999 przyniosła pogłębienie dialogu, który zaowocował głównie utworzeniem Polsko – Amerykańsko – Ukraińskiej Inicjatywy Współpracy[11] ( PAUCI). Niestety niezdecydowanie Leonida Kuczmy pomiędzy polityką prorosyjska a deklaracjami prozachodnimi nazwane przez Z. Najdera „ wielosektorowym szpagatem”[12], doprowadziło do pogorszenia a raczej stagnacji relacji polsko – ukraińskich. Cytując dalej Z. Najdera można stwierdzić, że polskie pojmowanie relacji polsko ukraińskich przepojone jest giedroyciowskimi poglądami o wspólnych korzeniach nie koniecznie odzwierciedlanych przez stronę ukraińską. Ironizując za Najderem: „My śpiewamy o zielonej Ukrainie i recytujemy Słowackiego; oni nie śpiewają o Polsce, ani nie recytują wierszy o mazowieckich równinach.”[13]
W przypadku polityki prowadzonej na Białorusi postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Naszą strategie wobec tego sąsiada przepełniliśmy mesjanisty no – romantyczną wizją. Białoruś rządzona jest przez autorytarnego i antyeuropejskiego prezydenta Aleksandra Łukaszenkę. Nastroje społeczne jak i działania prezydenta pogłębiają przepaść jaka pozostaje pomiędzy Białorusią a krajami Zachodu. Polskie stosunki z Białorusią miały na celu głównie propagowanie europejskich wzorców i potrzebę kształtowania społeczeństwa obywatelskiego. W imię romantycznej i mesjanistycznej wizji polska dyplomacja postawiła na wspomaganie opozycji, której na Białorusi paradoksalnie nie ma. Ponadto jak zauważa A. Brzeziecki: „ finansowanie nie zawsze sensownych i klarownych inicjatyw białoruskiej opozycji daje tylko złudne poczucie satysfakcji i konkretnej pomocy.”[14] W 2004 roku Cimoszewicz mówił: Naszej polityce wobec Białorusi przyświecać będzie cel umacniania jej niezawisłości i podmiotowości w stosunkach międzynarodowych, a także wspieranie struktur społeczeństwa obywatelskiego.[15] W podobnym tonie wypowiadał się minister Rotfeld: „Popieramy demokratyczne i proeuropejskie aspiracje społeczeństwa w tym kraju.”[16] Obraz ten dopełnił Stefan Meller mówiąc: „nadal będziemy wspierać siły demokratyczne i obywatelskie na Białorusi.”[17] Należy zauważyć jednak, że pomimo tak wzniosłych celów nie potrafimy doprowadzić ich do końca. Zamiast wspierać sieć informacyjną, tak potrzebną dla budowania społeczeństwa obywatelskiego dopuszczamy do upadku niezależnej rozgłośni radiowej (2000 r.). Wszelkie próby wspomagania czy to nikłej formy społeczeństwa obywatelskiego, czy opozycji, która wewnętrznie niespójna nie potrafi poradzić sobie z jarzmem reform, nie przynosi efektów. Nastawione prorosyjsko społeczeństwo, często opowiadające się za zjednoczeniem Białorusi z Rosją jest partnerem trudnym do rozmów, które i tak nie przyniosą żadnych efektów. Zmiana mentalności Białoruskiej elity społecznej będzie następować jeszcze przez kolejne dziesiątki lat. Czy zatem nie warto byłoby prowadzić politykę z Białorusią taką jaka jest? Być może warto rozpocząć dialog z Łukaszenką, a nie udawać, że nie istnieje. I przynajmniej w wymiarze dobrosąsiedzkim utrzymywać z Białorusią poprawne nastroje.
Wnioski
Podstawowym błędem polskiej dyplomacji jest ciągły brak strategii tak ważnej w prowadzeniu polityki. Tradycja Piłsudskiego, kontynuowana prze Giedroycia i paryską „Kulturę” miała uzasadniony wpływ na kształt polskiej polityki na Wschodzie. Jednakże pamiętać należy, że zarówno Mieroszewski jak i Giedroyć nie byli politykami. Zasady i wizje ideowe kształtujące doktrynę nie są tym samym co realne jej prowadzenie i wytyczanie torów do ich realizacji.[18] Przyjęcie piłsudczykowsko – giedroyciowskiej wizji polityki wschodniej stało się dla Rzeczpospolitej Polskim dobrą podstawą, ale jak słusznie zauważa Z. Najder wprowadziło polską politykę wschodnią na wygodny skrót. Należy pamiętać, że zarówno doktryna Giedroycia jak i Mieroszewskiego była tworzona w zupełnie odmiennym ładzie geograficznym. Od tamtego czasu wszystko się zmieniło. „Rzeczy mają się dziś inaczej niż w czasach, gdy wykuwały się zręby tej polityki.” [19] Brak wyraźnych celów (takich jak chociażby w polityce wobec Zachodu: przystąpienie do struktur europejskich i atlantyckich) pozostawiło politykę z pustymi sloganami.
Za taki rodzaj polityki nie obwiniałabym raczej polskich dyplomatów, bo jakiekolwiek analizy postaw psychologicznych i przygotowywania merytorycznego polskich przedstawicieli wykraczają poza ramy tego opracowania. Poważnym błędem jest brak fundamentów, a nawet jeśli takowe są to zupełnie ich nieprzystosowanie do okoliczności i pewnych faktów historycznych przynosi takie a nie inne efekty.
1) W szczególności rozpadem Związku Radzieckiego, odzyskaniem przez Polskę pełnej suwerenności jak również włączeniem się do kręgu krajów Unii Europejskiej i Sojuszu Północnoatlantyckiego. Te istotne perturbacje jakie zaszły na mapie Europy zmusiły Polskę do przekwalifikowania idei myśli wschodniej.
2) Z. Najder, Patrząc na Wschód. Eseje 1975-2008, Wrocław 2008, s. 35-40.
3) G. Górny, Wolni z wolnymi, równi z równymi, 02.04.2004, http://www.ozon.pl/tygodnikozon_2_15_475_2005_19_4.html,
4) Z. Najder, Kontynuacja nieskuteczności. Polityka Wschodnia RP po 1989 r., Okręt Koszykowa, OSW Warszawa 2007, s. 67.
5) J. M. Nowakowski, Polityka RP wobec Rosji: kontynuacja czy nowy początek?, [w] Polska Polityka Wschodnia, Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2009, s. 37.
6) M. Nocuń, Polityka RP wobec Rosji: kontynuacja czy nowy początek?, [w] Polska Polityka Wschodnia,
Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2009, s. 40.
7) P. Kowal, Rola krajów kaukaskich w polskiej polityce wschodniej. [w] Polska Polityka Wschodnia, Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2009, str. 93.
8) W. Tworkowski, Rola krajów kaukaskich w polskiej polityce wschodniej. [w] Polska Polityka Wschodnia, Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2009, str. 104.
9) Ibidem, str. 106.
10) P. Zalewski, Rola krajów kaukaskich w polskiej polityce wschodniej. [w] Polska Polityka Wschodnia, Kolegium Europy Wschodniej, Wrocław 2009, str. 107.
11) PAUCI jest programem grantodawczym mającym na celu umocnienie się rodzącej się współpracy polsko – ukraińskiej. Współpraca ta ma przygotować Ukrainę do przyjęcia systemu gospodarki wolnorynkowej, korzystając z doświadczeń udanej polskiej transformacji. Program PAUCI jest finansowany przez Amerykańską Agencję ds. Rozwoju Międzynarodowego - USAID i administrowany przez Freedom House.
12) Z. Najder, Kontynuacja nieskuteczności…, op.cit., s. 79.
13) Ibidem., s. 80.
14) A. Brzeziecki Koniec świata….op.cit., s. 5.
15) Informacja na temat polskiej polityki zagranicznej w 2004 r. przedstawiona przez ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza, Warszawa, 21 stycznia 2005 r., „ Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej 2005”, PISM, Warszawa 2005, str. 20.
16) Ibidem, str. 21.
17) Ibidem, str. 26.
18) Z. Najder, Kontynuacja nieskuteczności..., op.cit., s. 71.
19)A. Brzeziecki, Koniec świata…, op. cit, s. 6.