Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Strefa wiedzy Polityka Uspołecznienie stosunków międzynarodowych

Uspołecznienie stosunków międzynarodowych


04 wrzesień 2011
A A A

Nauka prawa międzynarodowego musi obecnie na nowo zdefiniować pojęcie społeczności międzynarodowej.

W tradycyjnym znaczeniu społeczność międzynarodowa rozumiana była jako ogół państw suwerennych, wzajemnie się uznających, utrzymujących między sobą stosunki oparte na prawie międzynarodowym.

 

Kiedy na arenie międzynarodowej pojawiły się organizacje międzynarodowe w rodzaju Ligii Narodów, Organizacji Narodów Zjednoczonych i jej organizacji wyspecjalizowanych doktryna musiała przyjąć do wiadomości fakt, że państwa przestały być jedynymi uczestnikami stosunków międzynarodowych, jedynymi kreatorami i adresatami prawa międzynarodowego. Stąd propozycja rozszerzenia składu społeczności międzynarodowej na organizacje międzynarodowe międzyrządowe i inne podmioty mające zdolność do działania w sferze stosunków międzynarodowych. Przy czym pośród tych innych podmiotów wskazywano stronę wojującą, naród walczący o niepodległość, Zakon Kawalerów Maltańskich i Stolicę Apostolską.

 

Wyliczenie to powtarzane w większości podręczników wyczerpywało krąg podmiotów prawa międzynarodowego i tym samym członków społeczności międzynarodowej. Stolica Apostolska i Zakon Kawalerów Maltańskich swoją podmiotowość wywodzą z zamierzchłych czasów Wieków Średnich, kiedy to papiestwo jako struktura stricte feudalna dominowało nad światem chrześcijańskim, lub walczyło o dominację z cesarstwem, a Zakon Kawalerów Maltańskich wzbudzał szacunek ze względu na swój potencjał militarny. Ich podmiotowość w ówczesnych realiach nie mogła budzić zastrzeżeń. Dziś podmioty te zachowały część swoich funkcji i kompetencji, a poza tym cieszą się uznaniem państw narodowych, które tradycyjnie utrzymują z nimi stosunki dyplomatyczne.

 

Strona wojująca jako podmiot prawa międzynarodowego to wytwór dyplomacji amerykańskiej, angielskiej i francuskiej czasów kształtowania się samodzielnych państw narodowych w Ameryce Łacińskiej w pierwszej połowie XIX w. Dawne kolonie hiszpańskie zrzucając zależność od swej dotychczasowej metropolii szukały wsparcia u państw zainteresowanych w osłabieniu pozycji Hiszpanii na arenie międzynarodowej. Uznanie przez USA, Anglię czy Francję zbrojnych ruchów niepodległościowych za stronę wojującą oznaczało przekształcenie wojen w koloniach hiszpańskich z konfliktu wewnętrznego w konflikt o charakterze międzynarodowym, co miało dać Hiszpanii do zrozumienia, że mocarstwa nie pozostawiają jej wolnej ręki w działaniach w koloniach w Południowej Ameryce.

 

Z kolei naród walczący o niepodległość jako podmiot prawa międzynarodowego, to wytwór dyplomacji aliantów, którzy pod koniec pierwszej wojny światowej uznali Polaków, Czechów i Słowaków za narody, które występują samodzielnie wobec mocarstw i w swoim imieniu i na swoją rzecz władne są zaciągać zobowiązania. Skutkiem tego po przegranej Niemiec wilhelmińskich i rozpadzie Austro – Węgier możliwe było powołanie do życia nowych państw w Europie – Polski i Czechosłowacji. Naród jako podmiot prawa międzynarodowego i uczestnik stosunków międzynarodowych w XX wieku zrobił oszałamiającą karierę, przede wszystkim dzięki procesowi dekolonizacji.

 

Zaledwie powyższa rozszerzona definicja społeczności międzynarodowej została sformułowana, w stosunkowo krótkim czasie okazała się być nieaktualna.

 

Obecnie społeczność międzynarodowa oprócz wyżej wymienionych podmiotów obejmuje również pojedynczych ludzi aktywnie uczestniczących w stosunkach międzynarodowych samodzielnie albo w ramach struktur organizacji pozarządowych.

 

Wzrost liczby i znaczenia organizacji pozarządowych na arenie międzynarodowej został przez doktrynę prawa międzynarodowego odnotowany i opisany. Zaakceptowano w stosunkach międzynarodowych obecność jednostki działającej poprzez struktury organizacji, jak również przyznano jednostce prawo osobistej dbałości o ochronę swoich praw egzekwowaną przed międzynarodowymi organami ochrony praw człowieka w formie skargi lub petycji. Opisane powyżej zjawiska znalazły swoje bezpośrednie odzwierciedlenie w prawie międzynarodowym.

 

Nie docenia się, natomiast, w doktrynie innego zjawiska polegającego na niesformalizowanym, spontanicznym lub systematycznym udziale jednostek w różnego rodzaju przedsięwzięciach, jak protesty, akcje poparcia i inne formy publicznego manifestowania przekonań, które w dobie rewolucji informacyjnej stają się wydarzeniami medialnymi i tym samym oddziaływują na wyobraźnię milionów ludzi na całym świecie. Następnie, to oddziaływanie przekłada się na kształt polityki poszczególnych rządów, które chcą bądź muszą liczyć się z opinią publiczną w swoich krajach. Oznacza to niespotykany dotychczas wzrost wpływu opinii publicznej poszczególnych państw na kształt stosunków międzynarodowych, a co za tym idzie na kształt prawa międzynarodowego. Ten mechanizm zadziałał bodaj po raz pierwszy w czasie amerykańskiej interwencji w Wietnamie, gdzie na polu bitwy pojawili się reporterzy wojenni w niespotykanej dotąd liczbie dysponujący zaawansowanym sprzętem do utrwalania wojennej rzeczywistości. Na tę wojenną rzeczywistość zarejestrowaną w kolorze i stereo społeczeństwo amerykańskie nie było przygotowane. Ostateczny wpływ sprzeciwu społecznego na zakończenie wojny wietnamskiej jest trudny do oszacowania ale z całą pewnością jest nie mały.

 

Nowszy przykład stanowi wycofanie wojsk hiszpańskich z Iraku po zamachach terrorystycznych w Madrycie dokonanych 11 marca 2004 r., mających na celu zastraszenie hiszpańskiego społeczeństwa i zniechęcenie go do dalszego udziału w koalicji z USA i Wielką Brytanią. Zamachy odniosły ten skutek, że zastraszone społeczeństwo poszło do wyborów parlamentarnych i wybrało do władzy socjalistów postulujących w swym programie wyborczym natychmiastowe wycofanie wojsk hiszpańskich z Iraku. Obietnica wyborcza została dotrzymana.

 

Jedną z pierwszych zapowiadanych decyzji nowego, 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych Baracka Obamy była zapowiedź zamknięcia więzienia w Guantanamo na Kubie, likwidacji tajnych więzień CIA poza granicami USA i zawieszenie działalności wojskowych sądów specjalnych prowadzących postępowania przeciwko domniemanym terrorystom z Al Kaidy. Wszystko to niewątpliwie pod naciskiem krajowej opinii publicznej i społeczności międzynarodowej protestującej przeciwko naruszaniu podstawowych standardów praw człowieka. Protesty te przybierały np. formę masowych demonstracji organizowanych przez aktywistów Amnesty International na całym świecie.[1]

 

Jeszcze jeden przykład wykorzystania nowoczesnych technologii informacyjnych (telefonii komórkowej i Internetu) dla organizowania masowych społecznych protestów stanowią niepokoje w Północnej Afryce, w Tunezji i Egipcie. Korzystający z popularnych internetowych portali społecznościowych typu Facebook, czy Twitter w celu szybkiego komunikowania się i organizowania mieszkańcy dużych miast Tunezji i w niedługim czasie po nich Egiptu wyszli na ulice domagając się zmiany władz i reform społecznych i politycznych. Wydarzenia w Tunezji, które skutkowały usunięciem ze stanowiska głowy państwa, prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego po 23 latach sprawowania przez niego funkcji, określano mianem „internetowej rewolucji” lub „pierwszej rewolucji WikiLeaks”. Przywódca Libii Muammar Kadafi oficjalnie oskarżył twórcę portalu WikiLeaks Juliana Assange o sprowokowanie zamieszek w Tunezji, w związku z ujawnieniem przez ten portal amerykańskich depesz dyplomatycznych, w których internauci z całego świata mogli przeczytać o Tunezji jako o kraju przeżartym korupcją i o przywódcach tunezyjskich żyjących w przepychu i opływających w luksusy.[2]

 

Zamieszki w Egipcie, które wybuchły kilka dni po obaleniu prezydenta Ben Alego w Tunezji i jego ucieczce do Arabii Saudyjskiej inspirowane były niewątpliwie tunezyjskim przykładem. To także dowód na znaczenie szybkiego przepływu informacji we współczesnym zinformatyzowanym świecie. Władze egipskie wkrótce po wystąpieniu niepokojów zablokowały dostęp do witryn internetowych Facebooka i Twittera, poprzez które demonstranci mobilizowali się i organizowali protesty, a także zablokowały łączność telefonii komórkowej.[3]

 

Podobna aktywność społeczna możliwa jest głównie w państwach szanujących podstawowe prawa człowieka, w tym prawo do zgromadzeń i wolności słowa, w państwach demokratycznych, w których władza poddawana jest cyklicznej próbie wyborczej, a prawa polityczne przysługują powszechnie obywatelom. W państwach tych filarem ich prawidłowego funkcjonowania jest społeczeństwo obywatelskie, świadome swych praw i powinności oraz odpowiedzialności za działalność w sferze publicznej.

 

Ponadto z dobrodziejstw rewolucji informacyjnej, z szerokiego dostępu do nieocenzurowanej informacji korzysta tylko pewna, niewielka część populacji ludzkiej, głównie bogate społeczeństwa Zachodu. Rewolucja informacyjna wymaga bowiem specjalistycznej wiedzy, wysokiego poziomu techniki, wreszcie środków finansowych. Łączność satelitarna, telefonia komórkowa, Internet, światłowody i bezprzewodowa transmisja danych to dobra luksusowe, na które stać tylko bogate społeczeństwa.

 

Nie wszystkie państwa i społeczeństwa mieszczą się w powyższym opisie.  Niemniej jednak państwa demokratyczne stanowią współcześnie większość na świecie i nadają ton stosunkom międzynarodowym. Oczywiście możemy w tym miejscu stwierdzić, że jakość demokracji w poszczególnych rejonach świata zasadniczo różni się od siebie i często mimo demokratycznej fasadowości trudno doszukać się głębiej realnych gwarancji demokracji, mimo to demokratyczna retoryka pozostaje elementem powszechnej poprawności politycznej. A to już jest pewna wartość.

 

Jednakże, jak pokazuje przykład Afryki Północnej nowoczesne technologie pozwalają organizować się społeczeństwu także w państwach, w których reguły demokratyczne i wolność słowa nie są zbyt rygorystycznie przestrzegane, a poziom życia nie należy do najwyższych na świecie.

 

Wydaje się jednak, że bogate zachodnie demokracje cały czas dominują w wyznaczaniu standardów międzynarodowych relacji. Ta dominacja datuje się od czasów tzw. wielkich odkryć geograficznych, kiedy to europejscy podróżnicy odkrywali dla Europy lądy, o których wcześniej nie krążyły nawet legendy. Odkrycia geograficzne zapoczątkowały proces kolonizacji świata przez europejskie imperia, proces, którego apogeum przypadło na wiek XIX, a koniec na drugą połowę XX wieku, kiedy to europejskie metropolie kolonialne zakończyły swoją formalną dominację nad resztą świata. Niemniej jednak te kilka wieków ekspansji kolonialnej pozostawiło niezatarty ślad, skutkujący obecnie dominacją ekonomiczną, kulturową, polityczną etc. Zachodu. Historia prawa międzynarodowego to w znacznej mierze historia europejska właśnie dlatego, że istotna część współczesnych instytucji tegoż prawa sięga korzeniami czasów Hugona Grocjusza i została wypracowana w kontynentalnej i kolonialnej rywalizacji mocarstw europejskich. Zasady wykształcone w tej rywalizacji zostały w efekcie europejskiej dominacji nad światem rozpowszechnione globalnie.

 

Idąc tym tropem można stwierdzić, że upodmiotowienie jednostki w prawie międzynarodowym, chociaż najlepiej widoczne w rzeczywistości demokratycznych, bogatych państw Zachodu staje się powszechnym standardem. Najlepszym tego przykładem jest rozwój międzynarodowego sądownictwa karnego, które swym zasięgiem obejmuje wszystkie państwa i społeczeństwa świata, a nie mogłoby zaistnieć bez idei uniwersalnych praw człowieka, wypracowanej w kulturze euro – atlantyckiej i pieniędzy zachodnich demokracji.

 

Uaktywnienie jednostek na arenie międzynarodowej skłania do spostrzeżenia, że współczesne państwa przestały być jedynymi reprezentantami i gwarantami praw jednostki względem innych państw. Jednostka coraz śmielej korzysta ze swych praw bezpośrednio na arenie międzynarodowej, czy to stając jako strona w sporach z państwami przed międzynarodowymi instytucjami ochrony praw człowieka, czy debatując w ramach systemów konsultacyjnych stworzonych przy organizacjach międzyrządowych, czy wychodząc na ulicę i demonstrując wraz z setkami tysięcy innych w ten sposób manifestując publicznie swoje przekonania. Wszystko to oznacza, że arena międzynarodowa zapełnia się innymi niż państwa aktorami, uczestnikami stosunków międzynarodowych, którzy wraz z państwami, jako dotychczasowymi monopolistami, współtworzą współczesne prawo międzynarodowe.



[1] Zob. T. Zalewski: „Ameryka mięknie wolno”, Polityka nr 5 (2690) z 31 stycznia 2009 r.

[2] Zob. W. Kedaj: „Gorzki zapach jaśminu”, Wprost nr 4 (1459) z 24 stycznia 2011 r.

[3] Zob. R. Stefanicki: „Egipcjanie i Tunezyjczycy idą za ciosem”, Gazeta wyborcza z 27 stycznia 2011 r.