Ukraina między UE a Związkiem Celnym: wywiad z prof. J. Temirowem
Z.C.: Panie profesorze, wiele osób w Polsce i w Europie
zastanawia się, czy nacisk ze strony Rosji może sprawić, że prezydent
Janukowycz zmieni zdanie i postanowi jednak zrezygnować z aspiracji
europejskich w zamian za korzyści z wejścia do Związku Celnego?
J.T.:
W gruncie rzeczy Rosja nie ma żadnych możliwości wpływania na ukraińską
politykę, jeśli tylko byśmy sami jej nie wkładali w ręce odpowienich
instrumentów. Jeśli odpowiednio zachowywałyby się władze Ukrainy, Rosja
nie miałaby nic do powiedzenia w polityce nad Dnieprem.
Z.C.: A co z licznym prorosyjskim elektoratem?
J.T.:
Wielki i mogący decydować o wyniku wyborów prorosyjski elektorat to
jeden z politycznych mitów na Ukrainie. W rzeczywistości stanowi on u
nas margines. Podam panu przykład: jeszcze przed wybuchem pomarańczowej
rewolucji na terenie obwodu donieckiego przeprowadzaliśmy badania
sondażowe. Pytanie sformulowano w sposób otwarty: „Z czym kojarzy ci się
słowo „ojczyzna”? Odpowiedzi były następujące: większość (co prawda
nieznacza) respondentów odpowiedziała: „Ukraina”, na drugim miejscu
znalazł się „Związek Radziecki”, na trzecim „Donbas”. „Rosja” –
odpowiedziało mniej niż 10%. Stąd twierdzę, że mit o wielkim
prorosyjskim elektoracie bierze się stąd, że bezustannie myli się u nas
nostalgię za ZSRR z poparciem dla inkorporacji Ukrainy przez Rosję. W
rzeczywistości ilość takich ludzi jet u nas minimalna a zauważalna ich
koncentracja jest chyba tylko w Sewastopolu. Nie przeprowadziliśmy
konkretnych badań, ale w mojej ocenie rdzeń takiego elektoratu gotowego
gosować za unifikacją z Rosją to 5-7%. Ci, którzy obecnie popierają
wejście Ukrainy do Związku Celnego to głównie nie entuzjaści dzisiejszej
Rosji, a raczej osoby czujące nostalgię za czasami, kiedy Rosjanie i
Ukraińcy mieszkali w jednym państwie. I ten nastrój spada. Badania
socjologiczne wskazują, że taka postawa ma wyraźną korelację z wiekiem
respondenta – i za kilka lat już po prostu będzie ona zanikała. Stąd nie
ma sensu mobilizować prorosyjskiego elektoratu.
Z.C.: Czy zatem Rosja nie mogłaby udzielić poparcia jakiemuś (innemu niż W. Janukowycz) kandydatowi?
Trzeba
byloby najpierw odpowiedzieć na pytanie: kogo miałaby Rosja do wyboru? I
jakie były wyniki dotychczasowych popieranych przez Moskwę kandydatów.
Spójrzmy na Wiktora Medwedczuka i poparcie dla niego. To polityczna
klounada.
Z.C.: Zatem nie ma dla niego powrotu w 2015 r. do wielkiej polityki?
J.T.:
A na wsparcie jakiego elektoratu miałby liczyć? Proszę zrozumieć: nawet
na wschodzie Ukrainy osoba, która w otwarty sposób jest marionetką
sąsiedniego państwa nie będzie miała masowego poparcia. Nawet w
Donbasie. Zawsze w przypadkach takich dylematów warto posłużyć się
przykładem codziennych wartości i norm wyznawanych w społeczeństwie.
Moim studentom wskazuję zawsze przykład stosunku ludności Doniecka do
drużyn futbolowych. Najbardziej znienawidzone były kluby z Moskwy.
Spóżmy jeszcze na kwestię wyborów, preferencji ludności dziś. Kiedy
przeprowadza się sondaże, pyta się ludzi: „jesteś za wstąpieniem do UE
czy do Związku Celnego”. I tu tkwi błąd. Trzeba pytanie postawić
pragmatycznie, bo większośc ludności Ukrainy, z raci słabości
społeczeństwa obywatelskiego, nie ma silnej i jasnej systemowej
świadomości ideologicznej. Zamiast mówić Unia Europejska, lepiej odwołać
się do pragmatycznych wyborów obywatela i zadać pytanie: czy chcesz
zarabiać w UE? Chcesz mieć władzę i organy ochrony prawa takie jak w UE,
czy takie jak w Rosji? Żadna osoba w pełni sił umysłowych nie zechce,
aby ukraińska milicja była taka jak w Rosji. Czyli taka, jaka ona jest u
nas dziś. W warunkach niesformułowanej świadomości ideologicznej,
działa i wpływa na wybory świadomośc codzienna i należy pytania
forłułowac inaczej. Prosty przykład: ludzie zagłosowali tutaj za UE już
dawno, pewnie z 90%. Spójżmy, jak nazywaja się u nas sieci sklepów,
sfera usług? Euro-sieć, EURO-pralnia itp. Widział pan gdzieś sklep
budowlany z nazwą „RUSO-remont”? „RUSO-obuwie”? Kiedy człowiek ma płacić
z własnego portfela, a nie rozsądzać o abstrakcyjnych problemach w
stylu: „z kim chcecie się przyjaźnić”, odpowiedzi stają się zadziwiająco
oczywiste. Zaproponujcie właścicielowi mieszkania EURO-remont i „remont
po-rosyjsku”. Zobaczmy, dokąd ludzie jadą odpoczywać? Oczywiście, są
tacy, co koniecznie pojada na Krym, na „złoty pierścień Rosji albo na
Ural. Zbierze się ich pewnie ze 2-3%. Większośc wczasowiczów za granicę
jedzie odpoczywać gdzie indziej. Bo w Rosji obsługa jest taka, jak i na
Ukrainie. Czyli prawie jej nie ma. Po co mają tam jechać, skoro to samo
maja u siebie?
Powtórzę jeszcze raz: pomyłkowo utożsamia się u
nas elektorat, który myśli w kategoriach nostalgii za ZSRR z elektoratem
orientującym się na dzisiejszą Rosję. Po drugie, pytając respondenta, z
kim chciałby aby jego państwo wiązało swoją politykę zagraniczną,
trzeba pamiętać, że nie mamy sformowanego społeczeństwa obywatelskiego.
Trzeba pytać w sposób zorientowany na codzienne potrzeby ludzi. Bo na
poziomie codziennych potrzeb i problemów, wszyscy rozumieją sprawy
dostatecznie jasno.
Z.C.: Kwestia uwolnienia Julii Tymoszenko
nadal jest stawiana przez UE jako warunek stowarzyszenia. Czy UE powinna
być pryncypialna w tym temacie.
J.T.: Dla mnie pukt o
uwolnieniu J. Tymoszenko to najdziwniejsza rzecz w warunkach UE
stawianych Ukrainie. Nie mogę wyjaśnić go racjonalnie. Jest tak z kilku
względów. Aby to udowodnić, przytoczę tezy polityków UE i zoabczymy
błędne rozumowanie za nimi stojące.
UE twierdzi, ze
problem nie w samej J. Tymoszenko, a ogólnie w praktyce wybiórczego
działania aparatu sprawiedliwości na Ukrainie. Wyobraźmy sobie zatem, że
J. Tymoszenko uwolniono. Nawet bez jakichkolwiek warunków, po ptostu
wypuszczono z więzienia i już. Pytam: czy od tego zmieniłaby się
sytuacja z praktyką wybiórczego działania aparatu sprawiedliwości na
Ukrainie? W żadnym wypadku. Wybiórcza sparwiedliwość to kwestia
codziennej praktyki działania naszych organów ochrony prawa, poziomu
rozwoju naszego społęczeństwa obywatelskiego i szeregu innych kwestii. I
nawet te reformy, nad którymi obecnie się głosuje, są zaledwie
pierwszym krokiem. Trzeba zmienić świadomość społęczeństwa. Michaił
Saakaszwili nie przypadkiem zaczął rządy w Gruzji od wymiany większości
funkcjonariuszy milicji. Rozumiał, że nie da się u człowieka wyjąć mózgu
i wstawic inny. Cała kwestia polega na zestawie codziennych norm i
zachowań właściwych dla społęczeństwa. Z więzień można wypuścić setkę
takich jak J. Tymoszenko, z punktu widzenia zaprzestania wybiórczej
spawiedliwości niczego to nie zmieni.
Najstraszniejsze jest to,
że Europejczycy powinni przejmować się nie wybiórczą sprawiedliwością
wobec Tymoszenko, a wybiórczą sprawiedliwością wobec tysięcy Ukraińców,
którzy dziś przez nią cierpią.
Drugie moje pytanie do UE to
kwestia: dlaczego uosobieniem wybiórczego stosowania prawa stała się J.
Tymoszenko. Mógłbym zrosumieć, gdyby takim uosobieniem stał się Jurij
Łucenko. To człowiek którego wtrącono do więzienia pod śmiesznymi
zarzutami. Za to, że o siedem tysięcy nadpłacono komuś emeryturę czy
wynagrodzenie. Po drugie ten człowiek nigdy nie zmienił swoich poglądów,
by w nich konsekwentny. Nie podzielam wszystkich jego przekonań, ale
szanuję go za bycie konsekwentnym i wyrazistym.
Tymczasem to
Julia Tymoszenko stała się uosobieniem wybiórczego stosowania prawa,
sama kreując się na Matkę-Bohaterkę czy Joanne d’Arc – gotową poświęcić
się za przyszłośc ojczyzny. Tymczasem wyjście jest proste: jeśli J.
Tymoszenko prawdę jest taką bohaterką, niech publicznie oświadczy:
odchodzę z polityki. Problem rozwiązany będzie natychmiast, wypuszczą ją
zaraz. Jeszcze emeryturę przyyznają. Jeśli chodzi jej o Ukrainę, niech
po prostu wycofa się publicznie z polityki. Tym bardziej, ze wyszłoby to
na zdrowie opozycji, ponieważ Tymoszenko nie może zjednoczyć ukraińców.
To człowiek zdyskredytowany swoją przeszłością i nie ma szans na
przekonanie do siebie innych grup Ukraińców. Potrzebny est lider
opocyzji zdolny wpływać, mający zaufanie innych grup Ukraińców. A
Tymoszenko ma tutaj 0 szans. Nie rozumiem po co taki lider opocyzji,
który nie umie zjednoczyć narodu.
Z.C.: Czy zatem takim liderem opocyzji zdolny będzie zostać Witalij Kliczko?
J.T.:
Obecnie nie widzę żadnego polityka opozycji, który byłby w stanie
zostać liderem opozycji. Zacznijmy od tego, że najpierw powinna się
pojawić prawdziwa demokratyczna opozycja. To co mamy teraz, to imitacja,
ani prawdziwie opozycyjna, ani demokratyczna. Uważam, że istnieją dwa
badzo konkretne kryteria umożliwiające sprawdzenie opozycji, co sobą
reprezentuje. Czy są gotowi szczerze rozmawiać z Ukraińcami? Uczciwie,
nie kłamiąc. Mówiąc wszstko, w tym uczciwie o sytuacji ekonomicznej, o
perspektywach socjalnych, uczciwa propozycja strategii reform. Bo
naprawdę efektywna strategia reform będzie dla społeczeństwa bolesna. W
naszych warunkach ona inna być nie może. Co widzimy zamiast tego? Władza
mówi o „polepszeniu” (ukr. „pokraszczenia”) i ewidentnie domalowuje do
tego odpowiednie wskaźniki ekonomiczne. Co w tym czasie robi opozycja?
Co oni proponują? Reforma emerytalna: co proponują? Jak fundusz
emerytalny ma nie brać kredytów, długów, aby wypłacać świadczenia? I
abyśmy mogli godnie utrzymywać swoich emerytów?
Weźmy teź na przykład
reformę podatkową – co proponują? Liderzy opozycji obiecują dziś, że
obronią mały i średni biznes? Mam do nich pytanie: byliście już u
władzy, czemu tego nie zrobiliście?
Jeśli wszystko tak dobrze znają,
wiedzą jaka powinna być reforma prokuratury, jaka powina być reforma
podatkowa, socjalna to pytam: dlaczego nie zrobili tego, kiedy byli u
władzy? Odpowiedź jest prosta: nie zdołali się ze sobą porozumieć. Bo
nie mogli się pogodzić, które spośród nich jest tym najważniejszym
demokratą. Pamiętajmy wszystko, a nie z jakimiś lukami.Czemu za czasów
„pomarańczowej władzy” w latach 2005-2010 na stanowisku premiera był
Janukowycz? Wina Juszczenki mianującego wczorajszego wroga premierem
polegała tylko na tym, że uderzył pierwszy, nie czekając, aż BJUT
stworzy rząd z Partią Regionów, zostawiając na lodzie „Naszą Ukrainę”.
Z.C.:
Na ile szczere Pana zdaniem są zapewnienia włądz Ukrainy o chęci
zbliżenia z Europą? Może okaże się ona w tym skuteczniejsza od W.
Juszczenki?
J.T.: Obecnie dla promowania eurointegracji
Partia Regionów wykorzystywała tzw. Resurs administracyjny. I oto
wszyscy urzędnicy stali się nagle eurointegratorami. Nie pochwalam
używanie nacisku administracyjnego, ale zwróćmy uwagę na jesen fakt:
obecna opozycja będąc przy władzy nie umiałą zrobić nawet tego. Bo nie
było jedności, elementarnej zdoloności keirowania, dyscypliny. Stajemy
przez specyficznym wyborem: autorytaryzm Partii Regionów albo
zaprezentowany wcześniej opozycyjny bałagan. Jaki jest autorytet
opozycji? Ja nie głosuję już od dawna. Nie widzę sensu głosowac na siły,
których ja nie rozumiem albo którym nie wierzę. Od tych ludzi nie można
niczego oczekiwać. Tymczasem takich jak jak nazwano „protywsichami”,
zdrajcami itp. Jednym słowem opozycja nie zastanawia się, czemu znaczna
część społęczeństwa jej nie ufa. Zamiast tego nazwano tych ludzi „V
kolumną Partii Regionów” i tyle.
Czemu nie głosuję na opozycję?
A czym różni się ona od obecnej władzy? Niczym. Spójrzmy na te tzw.
Umowy gazowe z 2009r. Niech mówią co chcą, ale podpisanie czegoś takiego
to było przestępstwo. Tymczasem jaka jest taktyka obrońców Tykoszenko?
Po podpisaniu umów premier wszystkim opowiadała, jakie to dobre umowy,
jaką korzyść odniesiemy. Jak można było w warunkach tych umów dopatrzeć
się jakichś korzyści, nie wiem. Ale teraz zaprezentowano w ogóle
obrzydliwą taktykę obrony: "to nie Tymoszenko podpisała umowy, to szef
"Naftohazu" podpisywał, Oleh Dubina". Jak mogę wierzyc człowiekowi,
który chętnie bierze szerokie pełnomocnictwa i z nich korzysta, ale nie
chce brać odpowiedzialności za swoje decyzje?
Z.C.: Jak ocenia pan działalność proeuropejskiej opozycji na Ukrainie?
Prosze
spojrzeć, kto w 2012r. na listach „Batkiwszczyny” nie dostał się na
miejsca gwarantujące miejsce w parlamencie? Oleś Donij. Jeden z niewielu
konsekwentnych, prawdziwych liberałów. Nie dostał się na listę. Za
twidzę w ławach opozycji jakieś dziwne osoby, widzę też całe grupy
deputowanych opozycji zmieniające barwy frakcyjne i dołączające do
rządu, który szły do parlamentyu zwalczać. I nikt za to nie niesie
odpowiedzialności politycznej. Spośród ludzi Arsenija Jaceniuka już
siódemka opuściła szeregi opozycji. Wyobraża pan sobie w Europie
sytuację, że lider przyprowadził do palramentu ludzi, z których siódemka
po prostu sobie wyszła z opozycji. Co by się stało z takim liderem?
Jego kariera polityczna dobiegłaby końca. A u nas wszystko jest w
porządku. Nikt niczemu nie jest winien. Powstaje pytanie: czym różni się
opozycja od władzy? Pomijając detale, w zasadzie niczym. Problem przede
wszystkim w tym, że nie ma u nas prawdziwych politycznych partii.
Klasyczna partia powinna mieć ideologię, jej strategia powinna bazowac
na tej ideologii, powinna mieć aktywistów gotowych prawcować ideowo, bez
wynagrodzenia.
Co to takiego „Front Zmian” (liderem którego jest
Arsenij Jaceniuk)? To fantom. Partia która przydała się do uzyskania
pewnych stanowisk (na poziomie zjednoczonej opozycji) dla jej
kierownika. Teraz już nie jest potrzebna i tak się ją traktuje. Ludzie u
nas nigdy nie uwierzą w szczerość zamiarów europejskich u opozycyjnych
liderów, dopóki nie będą oni po europejsku postępować każdego dnia.
Europejskość naszych liderów ma się przejawiać w ich życiu, a nie w
studiu u Sawika Szustera. Bądźcie Europejczykami nsa co dzień, może
wtedy uwierzą wam ludzie, przynajmniej tacy jak ja. Oni być może niezbyt
się przejmują co sobie myślę ja, ale warto aby się nad tym zadumali. Bo
nie głosuje na nich nie takaj już najgorsza część zorientowanych
demokratycznie i lidberalnie wyborów.
Wreszcie ostatnika kwestia: jak
można krytykowac Partię Regionów z pozycji lewicowo-polulistycznych? Tu
wyraża się to kryterium gotowości do szczerego dialogu ze
społeczeństwem. Niegotowa jest władza i tak samo niegotowa na to
opozycja. Czy opozycja gotowa jest przeprowadzić niepopularne reforny?
Reformy sa konieczne dla realizacji strategicznego celu jakim jest
modernizacja Ukrainy i zbliżenie jej do europejskich standardów. Nie do
UE. Do europejskich standardów życia. Aktualnie niegotowi sa ani jedni,
ani drydzy. Na te reformy idzei teraz (z przymsu) PRU, ale czy była
gotowa na nie J. Tymoszenko kiedy była u władzy? Czy zrealizzowąła bodaj
jedna niepopularną reformę? Oczywiście zawsze można powiedzieć:
„chcieliśmy, ale nam nie dali”.
Z.C.: Jakie są główne przyczyny nieskuteczności działań ukraińskiej opozycji?
J.T.:
Opozycja nie prowadzi systematycznej pracy z obywatelami. W
Kiszynioweie wyprowadzono na wiec za UE 100 tys. ludzi. U nas opozycja
zachowuje się jakby kwestię zbliżenia z UE dało się załatwić w świanach
parlamentu i gotowe. Gdyby jeszcze czesci pracy za opozycję nie robiły
NGO, byłaby pełna katastrofa. 24 Listopada postanowiono zrobić wiec.
Pytam, co pod względem pracy z opinią publiczną zrobiono pomiędzy
parafowaniem umowy a szczytem, kiedy umowę trzeba podpisać? Nic. Za to
pod oknami więzionej J. Tymoszenko pikieta jest cały czas. Na kim oni
chcą zrobić wrażenie? Opozycja z jej obecnymi liderani nie jest w stanie
nic zrealizować, nikogo zmobilizować. A nie są w stanie, bo do tego
potrzebna jest codzienna, ciężka i niewdzięczna praca. A oni woleliby
inaczej: zrobić jakąś akcję i żeby tak wszyscy Ukraińcy od razu
zobaczyli wszystkie wady władzy i zagłoswali za opozycję. Problem w tym,
że opozycja możęby i tego chciała, ale nie chce na to systematycznie,
codziennie pracować. I dlatego nie sa w stanie nic osiągnąć. Bez
codziennej ciężkiej pracy efektów nie będzie i telewizyjne show w
których biorą udział nic tu nie pomogą. To było widać już po
poparańczowej rewolucji. Czy to dzisiejsi liderzy opoczyji ją
zorganizowali? Nie. To był spontaniczny poryw setek tysięcy Ukraińców,
na którego czele oni po prostu stanęl i który zmarnowali. Oto, do czego
się nadają. Nie zdołali nawet wykorzystać tego, czego sami nie
stworzyli. „Pomarańczową Rewolucję” stworzyli zwykli Ukraińcy. Jeśli
liderzy opozycji nie umieli nawet wykorzystać gotowego zrywu, to czy
umieliby to takiego wystąpienia poderwać ludzi? Bardzo wątpię.
Czy
opozycja umie spojrzec na siebie krytycznie? Przyznać się do błędu?
Nie. Cokolwiek złego powiedzą media o niej, to wszystko tylko
„prowokacja władzy”. Czy J. Tymoszenko powiedziała bodaj raz, że
popełniła błąd. Nie. Nigdy.
Z.C.: Czy mógłby się pan pokusić o
próbę prognozy przyszłości Ukrainy z jej geopolitycznymi dylematami?
Jaki kurs powinny obrać władze w Kijowie, aby zabezpieczyć bezpieczną
przyszłość krajowi?
J.T. Władza powinna rozumieć, że nawet
abstrachując od kwestii wartości i ideologii, z punktu tego na czym
najbardiej zalezy władzy tj. utrzymaniu władzy, Rosja jest partnerem o
wiele bardziej niebezpieczenym niż UE. Tu powinien działas instynkt
samozachowawczy władzy.
Rosja jest większym zagrożeniem dla
jakiejkolwiek uraińskiej władzy niż jakikolwiek próby UE dyktowania
Ukrainie czegokolwiek. Jeśli nasza władza gotowa jest spojrześ zupełnie
pragmatycznie na swoją sytuację, powinna zrozumiec, że Rosja jest dla
niej śmiertelnym zagrożeniem. Nie wspomiinając już o zagrożeniu dla
interesów Ukrainy jako takiej. Zachowanie UE można zrozumieć, można
prognozować, ono znajduje się w pewnych ramach. Zachowanie Rosji
prognozowac ciężko, a do tego nie ma ono wymiaru etycznego. Po prostu
może ona zrobić cokolwiek. Słowem, nasza władza powinna zrozumieć, że
lepiej nie zadawać się z ludźmi, po których można się spodziewać
wszystkiego. Obecną władzę powinien przyciągać do Europy jeśli nie
wymiar etyczny, to właśnie instynkt samozachowawczy.