Czy Polska powinna wesprzeć Izrael?
Coraz bardziej odosobniony na arenie międzynarodowej Izrael, podejmuje desperackie próby rozwiązania, wydawałoby się nierozwiązywalnego, konfliktu z Hamasem w Strefie Gazy. Po atakach Hamasu z początku października wsparcie dla Izraelczyków wśród międzynarodowej opinii publicznej drastycznie się skurczyło. Czy Polska powinna wspierać Izrael, a jeśli tak, to w jaki sposób?
Po początkowym, umiarkowanym poparciu dla Izraela społeczności międzynarodowej Zachodu, wywołanym szokiem jakim były ataki Hamasu z początku października bieżącego roku, Izrael pozostaje w coraz większej izolacji i pod coraz większą presją ze strony jedynych sojuszników: USA.
Trzeba tu przypomnieć, że w pierwszym odruchu Unia Europejska poparła izraelskie prawo do obrony własnego terytorium i bezpieczeństwa. Było to jednak na długo przed rozpoczęciem izraelskiej ofensywy w Gazie. Pierwsze oświadczenie ze strony Unii Europejskiej zostało opublikowane przez Wysokiego Przedstawiciela 8 października. W oświadczeniu potępiono ataki Hamasu na Izrael, wezwano do zaprzestania przemocy, wyrażając jednocześnie solidarność z Izraelem. Ponadto, uznano prawo Izraela do obrony, zgodnie z normami prawa międzynarodowego. Początkowe wpisy w mediach społecznościowych przewodniczącej Komisji Europejskiej, Ursuli von der Leyen, zawierały wyłącznie wyrazy solidarności z Izraelem oraz podkreślały jego prawo do samoobrony.
Dziś, kiedy Izrael na dobre prowadzi swoją ofensywę w Strefie Gazy, zalewając tunele Hamasu i dokonując ataków z powietrza, może liczyć na wsparcie jedynie ze strony Stanów Zjednoczonych. Jednak i to, nie jest bezwarunkowe.
— Jedną z rzeczy, o której rozmawiali, były postępy w tej wojnie i możliwe przejście z tego, co nazywamy operacji o wysokiej intensywności do niższej intensywności w bliskiej przyszłości — oświadczył Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby podczas briefingu w Białym Domu. USA mają tym samym naciskać na Izrael, aby operacja prowadzona przez IDF zakończyła się najpóźniej w ciągu tygodni.
Pytanie z jakim trudno spotkać się w przestrzeni polskiej debaty publicznej jest czy wojna Izraela z Hamasem w Strefie Gazy powinna mieć implikacje dla polskiej polityki zagranicznej, a jeżeli tak, to jakie. Brak tego pytania powoduje, w przekonaniu piszącego te słowa, że polska dyplomacja dokonuje ruchów jak słoń w składzie porcelany, czego dowodem słowa byłego już ministra spraw zagranicznych RP Zbigniewa Raua: „obie strony konfliktu w Gazie powinny natychmiast zaprzestać działań wojennych i umożliwić ludności cywilnej bezpieczne opuszczenie Strefy Gazy”. Wypowiadanie taki stwierdzeń przy jednoczesnym oczekiwaniu bezpieczeństwa polskich obywateli „uwięzionych” w cyklonie konfliktu staje się co najmniej nierozważne.
Polska powinna okazać wsparcie państwu napadniętemu jakim jest Izrael, jednak należy w tym miejscu precyzyjnie określić jego formę i to, co wsparciem tym powinniśmy osiągnąć. Stąd też należy z miejsca zaznaczyć, że nie miałoby być to poparcie bezwarunkowe, jak to często w polskiej polityce zagranicznej bywa (vide casus Ukraina).
Przede wszystkim wsparcie to, ma w moim przekonaniu wymiar moralny w rozumieniu jakie termin ten ma w ramach stosunków międzynarodowych. Izrael jest państwem bestialsko zaatakowanym przez organizację terrorystyczną i ma prawo do obrony tak swojego terytorium jak i swoich obywateli. Przyjęcie takiej perspektywy musi być konsekwencją dla wsparcia prawa do obrony Ukrainy czy wcześniej wsparcia USA po atakach terrorystycznych z 11 września. Inaczej, należałoby traktować polską politykę zagraniczną jako cyniczną.
Wsparcie Izraela powinno opierać się na artykulacji izraelskiego prawa do prowadzenia operacji, które Izrael uzna za stosowne do zwalczania organizacji terrorystycznej jaką jest Hamas, przy zaznaczeniu konieczności minimalizowania ryzyk dla ofiar cywilnych konfliktu. To spora różnica w stosunku do stwierdzenia o konieczności jak najszybszego zakończenia operacji. Stanowisko Polski winno być zdecydowanie przeciwne: Polska wspiera Izrael w prowadzeniu operacji, która ma zapewnić Izraelowi bezpieczeństwo własnego terytorium i własnych obywateli. Jednocześnie, nie jest to wsparcie bezwarunkowe, lecz ograniczone prawem do życia ludności cywilnej Gazy.
Jednocześnie poparcie Polski powinno opierać się na poparciu Stanów Zjednoczonych, które w kwestii izraelskiej mają lepsze rozeznanie sytuacji. Tak długo, jak długo USA będą utrzymywały poparcie dla działań ofensywnych Izraela, tak długo powinno trwać wyżej opisane wsparcie Polski. Tym samym, Polska nie ma wyjść przed szereg w koalicji proizralekskiej, jednak ma zająć zdecydowanie bardziej wyrozumiałą postawę niż ta przedstawiana przez rządy Europy Zachodniej.
Podkreślić należy, że Polska miałaby w tym rozumieniu wspierać Izrael w sposób deklaratywny, pod żadnym pozorem nie w sposób militarny. Jednocześnie doświadczenie Polski mogłoby wiązać się z deklaracją wsparcia humanitarnego dla cywilów po obu stronach konfliktu. Przeprowadzenie takiego rodzaju pomocy byłoby możliwe, choć wymagałoby od polskiej MSZ nieszablonowego działania i zdolności koordynacji swoich działań z Izraelem, USA, a także prawdopodobnie Egiptem.
Czy takie wsparcie ma jednak jakikolwiek sens? Czy interesy RP są dziś na Bliskim Wschodzie i dlaczego, w końcu, Polska miałaby angażować się w tak odległy konflikt. Odpowiedzi na te pytania jest kilka, ale najbardziej pierwotna jest tak, że wsparcie to ma sens i warto go dziś udzielić.
Po pierwsze jest to szansa na normalizację w stosunkach polsko-izraelskich, które zostały w ostatnich latach zaognione. Polska nie ma dziś swojego ambasadora w Tel Awiwie i nie jest to sytuacja normalna z punktu widzenia reprezentacji interesów RP w tym państwie i regionie. Czy poparcie udzielone Izraelowi będzie owocowało naprawą dwustronnych relacji? To oczywiście nie jest równanie o sumie zerowej, jednak Warszawa miałaby szansę wysłać Izraelowi sygnał, że jest gotowa do dialogu.
Jednocześnie działanie to osłabia mit, utrwalany i chętnie powielany na zachodzie, Polski jako państwa antysemickiego, gdzie postawy społeczeństwa są często dyktowane nienawiścią do Żydów, także w wymiarze historycznych zaszłości. Przeciwnie, Polska może i powinna budować swój wizerunek jako państwa, w którym w przeciwieństwie do krajów takich jak Francja czy Niemcy, antysemityzm nie jest manifestowany poprzez ataki na Żydów czy synagogi. Jednocześnie polskie społeczeństwo en masse nie manifestuje na rzecz Palestyny tak jak ma to miejsce w krajach Europy Zachodniej.
Polska udziela wsparcia, żeby w przyszłości móc wybijać oskarżenia o antysemityzm, jako sojusznik Izraela, który uznaje prawo do istnienia państwa Izrael w trudnym otoczeniu geopolitycznym. Jednocześnie ma prawo mówić: czy któreś z pozostałych państw zachodu stanęło po stronie Izraela w sytuacji kluczowej dla jego egzystencji?
Wsparcie dla Izraela opisane powyżej to dziś także zabezpieczenie polskiej ludności, która stała się zakładnikiem Hamasu. Jedynie Izrael może doprowadzić do uwolnienia zakładników i jedynie Izrael może doprowadzić do ewakuacji Polaków, którzy znaleźli się na terytorium Gazy. W tym sensie jest to wsparcie jedynego gwaranta bezpieczeństwa i życia polskich obywateli.
Jednocześnie wojna Izraela z Hamasem, to część większej układanki wojny globalnej Północy z globalnym Południem. Wojny, w której Polska jest po stronie cywilizacji zachodniej, która musi bronić swoich praw do przetrwania. W dzisiejszych procesach globalizacyjnych nie można podważać spójności zachodu. Podważenie go bowiem w jednej części świata, np. na Bliskim Wschodzie, może skutkować późniejszym podważaniem go np. w Europie Środkowej. Uświadomienie sobie tego, pokazuje jak niebezpieczne jest dziś kwestionowanie konieczności wsparcia zachodnich sojuszników w zapalnych punktach na mapie świata.
W końcu, wsparcie nie oznacza dania Izraelowi nieskrępowanego prawa do atakowania wszystkich celów na terenie Gazy. W tym miejscu należy uznać, że Hamas jako organizacja terrorystyczna częstokroć używa ludności cywilnej jako tarczy, doprowadzając do znaczących strat ludzkich. Tego typu taktyka charakterystyczna jest dla tego typu organizacji, które w ten sposób realizują swój cel paraliżując poparcie dla działań swoich przeciwników. Jeżeli uznamy ten fakt i jednocześnie podejmiemy rozmowy na rzecz wsparcia humanitarnego ludności cywilnej Palestyny na Bliskim Wschodzie, możemy być przekonaniu o zachowaniu w pełni moralnym.
Michał Wojda
Opinia wyrażona w tym artykule jest prywatną opinią autora, która nie odzwierciedla linii redakcji oraz wydawcy portalu.
Grafika została wygenerowana przez silnik sztucznej inteligencji dostarczony przez przeglądarkę Bing.