Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Polityka Anna Głąb: Kaukaski Dzień Gniewu

Anna Głąb: Kaukaski Dzień Gniewu


31 marzec 2010
A A A

Łubianka – stacja metra tuż przy siedzibie Federalnej Służby Bezpieczeństwa, a do murów Kremla też niedaleko - ok. 700 metrów. Dochodzi 8:00 rano i podziemna Moskwa tętni życiem. Właśnie takie momenty są najlepsze dla ataków terrorystycznych.

 

Codziennie z moskiewskiego metra korzysta ok. 9 mln ludzi, zaś w samym momencie zamachu znajdowało się w nim około pół miliona osób – to tyle, ile warszawskie metro przewozi przez cały dzień. Jak podaje Kommersant, rosyjskie służby miały otrzymać informację o możliwości przeprowadzenia zamachu i wzmogły kontrolę w metrze, szczególnie wobec kobiet o kaukaskich rysach. Bo to właśnie kobiety-samobójczynie, zwane też szahidkami, stanowią teraz dla Rosji największe zagrożenie.

Kommersant podaje również, że głównym powodem dokonania poniedziałkowych zamachów mógł być odwet za śmierć kilku islamskich bojowników m.in. ich „ideologa” Aleksandra Tichomirowa, zwanego również Saidem Buriackim. Według władz był on odpowiedzialny za organizację zamachów na Newski Ekspres w 2007 i 2009 roku. Miał on też wyszkolić 30 szahidek, z których dziewięć już wysadziło się w powietrze. To oznacza, że Rosja, a szczególnie Moskwa, będzie żyć w ciągłym strachu.


Kaukaski Dzień Gniewu

Po każdym ataku terrorystycznym oczy władz, służb specjalnych, mediów i ostatecznie społeczeństwa kierują się w stronę Kaukazu. To stamtąd płynie dla Rosji największe niebezpieczeństwo. Do ukształtowania takiego obrazu przyczyniły się zarówno polityka wewnętrzna, wojny, jak i konsekwentne ukazywanie w mediach narodów kaukaskich jako zagrażających integralności i bezpieczeństwu państwa. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że wiele śladów ostatecznie wiedzie do którejś z kaukaskich republik: Czeczenii, Inguszetii lub Dagestanu.

Siergiej Ławrow rosyjski, minister spraw zagranicznych, oświadczył, że w zamachy mogą być zamieszane również ugrupowania militarne działające na afgańsko-pakistańskiej granicy. Międzynarodowy charakter poniedziałkowego ataku (który równie trudno jest potwierdzić, co zanegować) dodatkowo wesprze Rosję w ewentualnych działaniach na Kaukazie. Walkę z międzynarodowym terroryzmem gorąco popierają (i angażują się w nią) kraje zachodnie. Barack Obama zapowiedział już, że USA są gotowe pomóc Rosji w pociągnięciu do odpowiedzialności sprawców zamachów.

Problem z określeniem czy działające na Kaukazie ugrupowania składają się z bojowników o wolność, czy z terrorystów, nie jest obcy międzynarodowej opinii publicznej. W wyniku polityki Kremla, jak również odpowiedzialności za tak tragiczne wydarzenia, ich obraz staje się coraz bliższy drugiemu określeniu.

Także Rosja nie ma pomysłu na Kaukaz poza walką z terroryzmem. A wraz z  kolejnymi atakami staje się ona coraz bardziej uzasadniona. Prezydent Dmitrij Miedwiediew proponował, by nie tylko zwalczać terroryzm, lecz także likwidować jego podłoże. Ponieważ wymaga to jednak konsekwentnych i głębokich zmian systemowych, które niekoniecznie przyniosą skutek, a już na pewno nie dadzą szybkiego rezultatu, pomysł ten nie spotkał się z przychylnością, szczególnie struktur siłowych.

Przymknięcie oka na poczynania Ramzana Kadyrowa w zamian za utrzymanie porządku w Czeczenii, jednym z bardziej newralgicznych punktów Kaukazu, mające na celu zapewnienie spokojnego snu władzom w Moskwie, także nie przyniosło efektu. Zamachy w Moskwie to nie tylko porażka polityki Rosji. To również porażka samego Kadyrowa. Jego obrońcą stał się przewodniczący czeczeńskiego parlamentu Dukuwach Abdurachmanow. Winą za zamachy obarczył on moskiewskie służby specjalne i organy bezpieczeństwa, które nie zdołały zapewnić należytej ochrony tak strategicznego obiektu, jakim jest metro.


"Nabojów nie żałować! Ślepymi nie strzelać!"

Słowa te przypomniał dwa miesiące temu szef Głównego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Moskwie, generał Władimir Kołokolcew. Odnoszą się one co prawda do rozkazu pacyfikacji demonstracji robotników w 1905 r. i miały świadczyć o tym, że we współczesnej Rosji takich metod wobec strajkujących już się nie używa. Po wypowiedziach rosyjskiego prezydenta i premiera można wnioskować, że zostaną one przystosowane do zwalczania ugrupowań terrorystycznych działających na terenie Federacji.

Po atakach w 1999 r. Władimir Putin zapowiadał, że terrorystów dopadnie „nawet w kiblu”. Obecnie premier zapowiada jeszcze szerzej zakrojoną akcję, mającą objąć również system kanalizacyjny – służby bezpieczeństwa terrorystów wyciągną nawet „z dna kanalizacji”. Tym samym Putin niechcący potwierdził, że terroryzm nie tylko nie został w Rosji zlikwidowany, lecz także wszedł w głąb systemu i jest jeszcze trudniejszy do wytropienia.

Miedwiediew z konieczności przyjął retorykę bliską Putinowi. Aby zaskarbić sobie sympatię przyszłych wyborców, musi prezentować siłę i zdecydowanie, więc w obliczu poniedziałkowej tragedii nie ma mowy o aresztowaniu i procesie przed sądem. Prezydent nie wspomina o śledztwie czy wymiarze sprawiedliwości, najważniejsza staje się bezkompromisowa walka. Osoby odpowiedzialne za ataki nazwał zwierzętami oraz zapewnił, że wszyscy zostaną odnalezieni i unicestwieni, podobnie jak to miało miejsce w przypadku organizatorów zamachu na Newski Ekspres. Miedwiediew rozpatruje również możliwość wprowadzenia kary śmierci dla osób oskarżonych o terroryzm. Jak jednak zauważył deputowany do Dumy Państwowej, Paweł Kraszeninnikow, terroryści-samobójcy i tak wydają na siebie wyrok śmierci, więc działania władz powinny być nakierowane na zapobieganie atakom.

Zamachy w Moskwie pozwoliły Putinowi na dowiedzenie, że Rosja nie może sobie pozwolić na liberalne reformy i zmiany, gdyż żyje w ciągłym zagrożeniu. Oznacza to, że w odniesieniu do niektórych problemów nie można działać łagodnie. „Rozumiemy, w jakim świecie żyjemy. Nie tylko Rosja, ale także inne państwa są narażone na ataki terrorystyczne” - zaznaczał. Poniedziałkowe zamachy podświadomie kojarzą się z wydarzeniami z 1999 r. I raz wypowiedziane oskarżenie, że w poprzednie była zamieszana Federalna Służba Bezpieczeństwa, będzie automatycznie nasuwać tego typu podejrzenia. Obecnie jednak Rosja wolałaby przykręcać śrubę po cichu. Tak jak po cichu prowadzone były różne operacje antyterrorystyczne na Kaukazie, którymi interesowały się jedynie organizacje broniące praw człowieka. Na pewno, podobnie jak poprzednie, pozwolą one władzy na wzmożenie kontroli oraz posłużą jako pretekst do przyzwolenia na szersze (i może nie zawsze do końca zgodne z prawem) działania służ bezpieczeństwa i ochrony, a wszystko w imię ochrony obywateli.


Rosyjski Dzień Gniewu

Kilkanaście dni temu, 20 marca br. w Rosji opozycja organizowała protesty przeciwko władzy pod hasłem „Dzień Gniewu”. W Moskwie spośród 500 osób, które wzięły udział w akcji, niemającej pozwolenia władz miasta, aresztowano ok. 60. Swoje niezadowolenie demonstrowali również mieszkańcy Petersburga, Ufy, Kazania czy Irkucka; jednak największą liczbę uczestników zgromadziły akcje we Władywostoku –  około tysiąca oraz w Kaliningradzie – wg różnych szacunków od 3 do 5 tysięcy. W poprzednich latach władze Rosji nie spotykały się z tak silnymi i rozprzestrzenionymi akcjami. Demonstracje zaczynały przybierać również różne, niekonwencjonalne formy, gdyż w Kaliningradzie wykorzystano flash mob.


Teraz wszelkie działania będą nakierowane na to, by gniew wobec władzy obrócić w gniew wobec terroryzmu. Dodatkowo potęgowanie paniki i życia w strachu  również jest władzy na rękę. W obliczu ataku wroga (który dzięki różnym zabiegom ma już przypiętą plakietkę „odwiecznego”) nie należy myśleć o wywrotowych działaniach dodatkowo osłabiających państwo, praworządność i bezpieczeństwo obywateli.

 

Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.