Grzegorz Mazurczak: Sztuka zachowania równowagi
Na ostatnim posiedzeniu rządu, które odbyło się na początku tego tygodnia, premier Iraku oskarżył kraje sąsiadujące o mieszanie się w sprawy wewnętrzne jego państwa, co w sytuacji braku zdecydowanego zwycięzcy wyborów z 7 marca, nie pomaga ani w formowaniu nowego rządu, ani w stabilizowaniu trudnej sytuacji Iraku.
Nuri al-Maliki nie określił, o którego z sześciu sąsiadów Iraku chodzi, ale pomimo swoich kategorycznych sprzeciwów wobec takich praktyk, wyraźnie podkreślił też, że chce utrzymać dobre stosunki ze swoimi „przyjaciółmi, braćmi, arabskimi sąsiadami, muzułmańskimi sąsiadami”.
Powszechnie wiadomo, że zarówno koalicje, jak i partie polityczne prowadziły rozmowy i konsultacje z sąsiednimi państwami, szczególnie intensywnie przed wyborami. Jednak w sytuacji, kiedy w wyniku wyborów wyłoniły się dwie prawie równoważne siły polityczne, wszelka ingerencja z zewnątrz zaczęła wprowadzać jedynie dodatkowy zamęt, który nie pomaga w stabilizacji sceny politycznej.
W ciągu ostatnich 4 lat al-Maliki doprowadził do tego, że rząd iracki został zdominowany przez kler szyicki, podczas gdy jego rywal w wyborach, Ayad Allawi, postawił na szyitów świeckich. Zwrócił się jednocześnie o wsparcie do mniejszości sunnickiej, chcąc tym samym zasypać głębokie podziały etniczne i wyznaniowe. Taka strategia przyniosła dobre rezultaty, dając Alawiemu niespodziewaną, chociaż tylko 2 mandatową, przewagę nad al-Malikim.
W odpowiedzi na oskarżenie sąsiadów Iraku o wtrącanie się w jego wewnętrzne sprawy, Ambasador Iranu, kraju, który ingeruje w nie w największym stopniu, ogłosił ostatnio, że wszystkie bloki polityczne – w tym sunnici – powinny odgrywać odpowiednią rolę w nowym rządzie irackim. Tego rodzaju oświadczenie brzmiało dość niezwykle w ustach przedstawiciela państwa, które do tej pory popierało w Iraku wyłącznie bratnich szyitów.
Trzeba też zauważyć dążenia samego al-Malikiego, który w obliczu siły, jaką reprezentują sunnici, stara się przy każdej okazji rozwiewać ich obawy, że będą oni w jakikolwiek sposób zaniedbywani przez szyicki rząd. Al-Malik kieruje słowa zaufania i wdzięczności przede wszystkim do dobrze zorganizowanych bojowników sunnickich, zwanych Synami Iraku, którzy stanęli po stronie wojsk amerykańskich i rządowych w walce z al-Kaidą.
Sztuka zachowywania równowagi we wszelkich aspektach życia jest umiejętnością nie tyle trudną, co niezbędną w kreowaniu nowej rzeczywistości w Iraku. Próba nowego spojrzenia na kraj i jego mieszkańców, to szansa na powrót do normalności. Oby politykom starczyło mądrości i wyobraźni w trudnym czasie, który wciąż jest jeszcze przed nimi.