Joanna Lisek: Osierocone pokolenia Afryki
- Joanna Lisek
Joanna Lisek: „Osierocone pokolenia Afryki”. Szansa na dobrą przyszłość dla społeczeństw dotkniętych HIV/AIDS
Afryka staje się największym na świecie sierocińcem… A AIDS to największy na tym kontynencie zabójca. Zabójca nie mający kodeksu honorowego, nie mający zasad, nie mający litości – zabija z premedytacją, zabija bez względu na wiek i płeć ofiary. Spotkanie z tą chorobą to wyrok śmierci, ale… Wyrok śmierci, ale z możliwością odroczenia. Wyrok śmierci, ale z możliwością ulżenia w cierpieniu. Wyrok śmierci, ale z szansą na normalne życie…Właśnie tymi „ale” chcę się zająć w niniejszym tekście. Czy osierocona Afryka ma szansę na zatrzymanie dławiącej ją epidemii AIDS, czy ma szansę na normalny rozwój, czy ma „szansę na kolejną szansę”?
Statystyki przerażają. Choć liczby są nieme, pokazują dramat, który dzieje się każdego dnia w tym rejonie świata. Afryka Subsaharyjska jest domem dla dwóch trzecich ogólnej liczby zakażonych HIV, czyli w przybliżeniu dla 25 milionów ludzi. W samym 2003 roku przybyło około trzech milionów zakażonych, w tym 2,2 miliona zmarło. Największe żniwa AIDS zbiera w Afryce Południowej, gdzie około 17 proc. ludności to zarażeni. W tym rejonie rekordy biją Suazi i Botswana z liczbą około 30 proc. zarażonych. Na drugim miejscu plasuje się Afryka Zachodnia z około 10 proc. zakażonych, a na trzecim Afryka Centralna i Wschodnia, gdzie ilość zakażonych waha się od 4 – 13 proc.[1].
Przed Afryką stoją ogromne wyzwania. Jednym z najważniejszych i zarazem najtrudniejszym jest zapewnienie godnego życia i godnej przyszłości dla milionów sierot, które z dnia na dzień z dzieci zmieniły się w dorosłych. Jaka przyszłość czeka osierocone pokolenie? Czy będzie ono w stanie podnieść ogromny ciężar odpowiedzialności za przyszłość swojego kontynentu? Czy jest szansa, że Afryka uwolni się z kajdan epidemii? Afryka bez wątpienia stoi przed szansą na rozwój. Czy jej nie zmarnuje, zależy od wielu czynników.
Po pierwsze – edukacja. Z całą pewnością możemy generalnie stwierdzić, że Afryka cierpi na ogromny deficyt szkół, nauczycieli oraz całej infrastruktury potrzebnej do sprawnego i efektywnego wdrażania systemów nauczania. Poprawa tego stanu jest niezbędnym czynnikiem zapobiegania AIDS. Świadomość zagrożenia chorobą to pierwszy krok do ustrzeżenia się przed nią. Od pierwszych lat nauki powinno się wdrożyć programy nauczania zawierające zajęcia poświęcone w całości profilaktyce chorób, szczególnie AIDS. Ważne jest, by umożliwić każdemu dziecku chociaż podstawowe wykształcenie. Potrzebne jest drastyczne zwiększenie wydatków na edukację pochodzących z budżetów państw, ale także z pomocy międzynarodowej. Dla przykładu Erytrea i Burundi wydają na zbrojenia więcej niż na edukację i zdrowie łącznie [2].
Widzę ogromną szansę w działalności rodzącej się organizacji międzynarodowej – Unii Państw Afrykańskich (UPA). Mogłaby ona stworzyć w swoich ramach agendę zajmującą się kontrolą i redukcją zbrojeń oraz bezpośrednim przekazywaniem uzyskanych środków na edukację, bądź służbę zdrowia. Należałoby stworzyć limity posiadania broni oraz limity wydatków na zbrojenia. Poza tym dobrym pomysłem byłoby narzucenie państwom określonych sum pieniędzy, które musiałyby przeznaczać na cele edukacyjne (określony procent wydatków budżetowych, lub procent PKB).
Do osiągnięcia tych celów potrzebna jest oczywiście dobra wola i samodyscyplina rządzących państwami, ale już niedługo staną się one koniecznością w obliczu rosnącej fali AIDS. Bardzo ważną rolę ma tutaj do odegrania cała społeczność międzynarodowa. Afryka potrzebuje doświadczenia i rad państw wysokorozwiniętych szczególnie w zakresie edukacji. Pomoc taka nie oznacza jedynie kwestii finansowych, ale także kwestii organizacyjnych jak stworzenie jednolitych programów nauczania, zorganizowanie struktur ale przede wszystkim know-how.
Po drugie – służba zdrowia. Funkcjonowanie służby zdrowia w odniesieniu do AIDS powinno być skupione w pierwszym rzędzie na zapewnieniu profilaktyki (tylko jedna piąta ludności ma dostęp do środków prewencji przeciw HIV) [3]. W przypadku Afryki fundusze są tak bardzo ograniczone, że pozwalają jedynie na leczenie niewielkiej ilości chorych, nie wspominając o profilaktyce.
W pomoc chorym na AIDS w Afryce jest zaangażowana masa organizacji międzynarodowych, ale to wciąż za mało. Ważnym krokiem naprzód byłoby stworzenie ponadpaństwowej organizacji (np. pod skrzydłami UPA) zajmującej się koordynacją działań wymierzonych przeciw epidemii. Organizacja zajmowałaby się rozdziałem środków pochodzących z budżetów państw oraz z pomocy międzynarodowej, na profilaktykę i leczenie chorych kierując się ilością chorych w danym kraju. Funkcjonowanie agendy opierałoby się przede wszystkim na inicjowaniu inwestycji, jak np. budowa szpitali, szkolenie kadry. Bardzo ważnym aspektem działalności tej organizacji byłby lobbing na rzecz obniżenia cen leków stosowanych w leczeniu AIDS (obecnie roczny koszt leczenia wynosi około 15-20 tys. dolarów, a mógłby być dwudziestokrotnie mniejszy). Można byłoby spodziewać się ich drastycznego spadku, gdyby wszystkie państwa afrykańskie ustaliły wspólne warunki dla firm farmaceutycznych.
Oczywiście należałoby drastycznie zwiększyć wydatki na profilaktykę. Trzeba jednak zaznaczyć, że sposób leczenia AIDS w Afryce jest różny od sposobu leczenia tej choroby na innych kontynentach. Mianowicie w Afryce możemy spotkać się z wieloma chorobami tropikalnymi jak np. malaria. Zdarza się, że jedna osoba cierpi jednocześnie na malarię i na AIDS. W takim wypadku leczenie pacjenta musi być bardziej kompleksowe i skupione na obydwu chorobach. Często choroby tworzą ze sobą różnego rodzaju mutacje, co sprawia że są jeszcze trudniejsze w leczeniu.
Podstawowym krokiem w kierunku rozwoju służby zdrowia w Afryce musi być kształcenie wykwalifikowanej kadry. Kraje wysokorozwinięte w ramach pomocy mogłyby pokrywać koszty takich studiów dla studentów z Afryki na swoich najlepszych uniwersytetach, aby umożliwić wykształcenie jak największej liczby lekarzy i pielęgniarek, zapotrzebowanie na których jest ogromne.
Najbardziej zagrożoną zarażeniem HIV grupą obok dzieci są kobiety, które stanowią na obszarze Afryki Subsaharyjskiej aż 57 proc. ogółu zarażonych. Spowodowane jest to ogromem biedy, która pcha kobiety ku prostytucji. Ten rodzaj zarobku rozwija się najlepiej w miastach portowych (np. Walvis Bay w Namibii). Przy tak dużej ilości zakażonych kobiet automatycznie zwiększa się liczba dzieci zakażonych podczas porodów. Chociaż istnieją leki zapobiegające zakażeniu, to są one bardzo rzadko stosowane. Większa umieralność kobiet chorych na AIDS powoduje praktyczny rozkład rodziny. Ojciec dzieci nie jest bowiem w stanie jednocześnie pracować i zajmować się domem. Często dzieci z takich rodzin są w najlepszym wypadku oddawane do domów dziecka.
Liczba leczonych przypadków ludzi zakażonych HIV jest w Afryce znikoma. Trzeba przyznać, że roczny koszt leczenia jest spory. Trudno zrozumieć, że wiele państw, szczególnie wysokorozwiniętych, jest w stanie wydawać setki miliardów dolarów na zbrojenia (roczny budżet departamentu obrony USA przekroczył już 400 miliardów dolarów), a nie chce inwestować w człowieka, inwestować w jego życie, zdrowie, i choćby w jego godną śmierć.
Po trzecie – zmiana systemów prawnych. W większości państw Afryki obowiązują przepisy, które nie chronią nosicieli HIV przed dyskryminacją. Często można spotkać z jawną i bezwzględną separacją chorych od danej społeczności. Wynika to głównie z braku świadomości oraz wiedzy o chorobie i sposobie zakażenia. Traktuje się ją nieraz jako klątwę czy urok. Należałoby wprowadzić odpowiednie przepisy sprzeciwiające się owej dyskryminacji w każdej formie.
Po czwarte – zmiana świadomości. Problem ten dotyczy nie tylko społeczeństw Afryki, ale, co najważniejsze, społeczności międzynarodowej. Mimo wielu akcji, które mają na celu pomoc Afryce (np. koncerty „Live 8”), tak naprawdę świat nie interesuje się losem tego kontynentu. W programach informacyjnych nie pojawiają się praktycznie żadne wzmianki o wydarzeniach mających miejsce na Czarnym Lądzie. Spotkać się można z wielką ignorancją i niewiedzą na jego temat. Zdaje się, że im bardziej rozwinięte i bogate państwo, tym mniejsze zainteresowanie jego obywateli problemami świata, w tym „odległej” Afryki. Wielkim wyzwaniem dla różnego rodzaju organizacji jest walka z ową ignorancją.
Najważniejsze jest jednak pokazanie ludziom, że każdy z nich może zmieniać świat, że może dawać życie, zdrowie i ulgę w cierpieniu. Wystarczy zaznaczyć, iż jedynie trzy skromne centy kosztuje dzienna kuracja dla dziecka zarażonego HIV, ale otrzymuje ją zaledwie 1 proc. chorych dzieci![4] Należałoby zatem stworzyć ogólnoświatowy program edukacyjny dla dzieci (a pewnie także i dla dorosłych), uświadamiający problemy Afryki, ukazujący jej potrzeby i możliwość pomocy. Na ową kampanię edukacyjną mogłyby się składać przykładowo zajęcia w szkołach, przy kościołach, kampanie reklamowe, promocje książek o Afryce, wystawy i akcje organizowane przez fundacje zajmujące się pomocą dla Afryki, wszelkiego rodzaju zbiórki, wiece. Najmłodszych można „wciągnąć” i zainteresować sprawami Afryki, organizując kółka zainteresowań, wykorzystując nawet i konwencję „nauka przez zabawę”. Takie zajęcia promowałyby poczucie odpowiedzialności nie tylko za „swoje podwórko” czy swój kraj, ale także za świat, a przy okazji przedstawiałyby kulturę i zwyczaje ludności afrykańskiej.
Do realizacji tego rodzaju projektu potrzebna byłaby jednak wyspecjalizowana kadra. W przypadku Polski należałoby więc umożliwić studiowanie afrykanistyki nie tylko w Warszawie, ale także w innych ośrodkach uniwersyteckich prowadzących kierunek kulturoznawstwo. Być może nowe pokolenia, które wychowywałyby się w świadomości obowiązku niesienia pomocy potrzebującym, byłyby pełne zapału by zmieniać świat? Pomoc dla krajów Trzeciego Świata byłaby czymś naturalnym i oczywistym.
Uważam, że ważnym akcentem w zarysowanym programie kształtowania świadomości byłoby promowanie opieki nad sierotami. Obecnie AIDS osierociło na całym świecie 15 milionów dzieci, większość w krajach Afryki. Mniej niż 10 proc. dzieci osieroconych lub zagrożonych z powodu AIDS otrzymuje jakiś rodzaj publicznego wsparcia [5]. Aby wspomóc rozwój tych dzieci można by rozpropagować ideę tzw. „adopcji na odległość”, która jest już realizowana przez wiele organizacji (np. Caritas czy Salezjański Ośrodek Misyjny). Rodzice adopcyjni co miesiąc wpłacając pieniądze na rzecz danego dziecka zapewniają mu naukę i opiekę lekarską. Ogromną zaletą takich programów jest osobiste związanie się z dzieckiem, świadomość, że pomaga się konkretnej osobie, zapewniając jej warunki do kształcenia, a przez to zmieniającej jej życie. Dzieci często wysyłają listy do rodziców adopcyjnych, gdy poduczą się angielskiego. Osobiście wraz z przyjaciółmi jestem „mamusią” adopcyjną chłopczyka z Malawi, którego mamę zabiło AIDS. Nasze skromne wyrzeczenie umożliwia mu naukę i przez to daje nadzieję na przyszłość. Wierzę, że taką nadzieję mogą mieć tysiące, a nawet miliony dzieci na całym świecie.
Po piąte – pokój. Konflikty zbrojne to obecnie jeden z największych problemów Afryki. Mają one także ogromny wpływ na rozwój AIDS. Prowadzą do migracji ludności, a tym samym do rozprzestrzeniania się epidemii na inne kraje. HIV/AIDS ma szczególnie dogodne warunki do rozwoju właśnie w obozach dla uchodźców, w których opieka lekarska stoi często na bardzo niskim poziomie. Mimo że większość krajów afrykańskich jest sygnatariuszami Karty Narodów Zjednoczonych, zakaz groźby użycia lub użycia siły jest notorycznie łamany.
***
Afryka przegrywa dziś walkę z AIDS. Potwierdzają to liczby, statystyki, raporty. Przyszłość tego kontynentu według większości raportów wisi na włosku. Mówi się o wymierających pokoleniach, o tragicznej kondycji systemu edukacji, opieki zdrowotnej oraz o wielości konfliktów zbrojnych. To wszystko jednak przestanie być problemem, gdy przebudzimy globalną świadomość i odpowiedzialność. Kiedy mieszkańca Stanów Zjednoczonych będzie obchodził los jego brata czy siostry z Tajlandii… Kiedy mieszkańca kanadyjskiej Arktyki czy polskiego Mazowsza będzie obchodził los jego brata czy siostry z Afryki Południowej… Kiedy każdy z nich uwierzy, że może coś zmienić w życiu drugiego… Wtedy z ufnością będzie można patrzeć w przyszłość Afryki, która będzie miała szansę zmienić się z sierocińca w wypełnione radością przedszkole.
Przypisy:
1. UNAIDS, Report Global AIDS Epidemic 2004.
2. Oxfam, Broń czy rozwój?, 2004.
3. UNAIDS, Report Global AIDS Epidemic 2004.
4. http://www.unicef.pl/601_2041.htm.
5. http://www.unicef.pl/601_2042.htm.
Bibliografia:
1. Jan J. Milewski, Wiesław Lizak, Stosunki międzynarodowe w Afryce, Warszawa 2002.
2. Raport Oxfam, Broń czy rozwój?, 2004.
3. Report Global AIDS Epidemic, UNAIDS, 2004.
4. http://www.unicef.pl/601_2042.htm.
5. http://www.unicef.pl/601_2041.htm.
6. http://www2.tygodnik.com.pl/tp/2821/kraj04.php.
7. http://www.amnesty.org.pl/index.php/ai/content/view/full/1672.
8. www.zdrowie.med.pl/ nowosc.phtml?&slowo=&start=1240&nr=3 - 13k.
9. http://www.data.org/.
10. http://www.afryka.diplomacy.pl/.