Paweł Michał Bartolik: Sprawiedliwość czy wendetta?
Jestem zasmucony, że pozostaje politycznie niewygodnym przyznanie tego, o czym i tak wszyscy wiedzą: w wojnie w Iraku chodzi głównie o ropę – Alan Greenspa[1].
Najwyższy sąd karny Iraku wydał 26 października 2010 r. trzy wyroki śmierci wobec wysokich funkcjonariuszy reżimu Saddama Husajna: byłego ministra spraw zagranicznych i wicepremiera Tarika Aziza, byłego ministra spraw zagranicznych Saduna Szakira i byłego osobistego sekretarza Saddama Husajna, Abeda Hammuda. Sąd uznał ich za „winnych prześladowania szyitów irackich, szczególnie po nieudanej próbie zamachu na Saddama Husajna i Tarika Aziza w 1982 r. w Dudżajlu [2].
WOBEC PRZEKONUJĄCYCH DOWODÓW...
„Wobec przekonujących dowodów, że Tarik Aziz popełnił morderstwo z premedytacją oraz brał udział w zbrodniach przeciwko ludzkości, sąd postanowił wydać wyrok śmierci” – ogłosił sędzia Mahmud Saleh al-Hassan. Wcześniej ten sam sąd skazał Aziza na 15 lat więzienia za udział w czystkach etnicznych na ludności kurdyjskiej oraz na 10 lat więzienia za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Z kolei rzecznik sądu Mohammed Abdul Sahib stwierdził, że Aziz został skazany za... rozprawę z partiami religijnymi. Tymczasem najstarszy syn skazanego, Ziad Aziz, stwierdza: „Nie spodziewaliśmy się tak srogiego wyroku i jesteśmy nim zdumieni, tym bardziej, że mój ojciec nie ma nic wspólnego ze sprawą partii religijnych i ich eliminacji, o czym sąd dobrze wie, mój ojciec nie miał w ogóle nic wspólnego ze sprawami religijnymi w Iraku”. Przypomniał też, że właśnie członkowie partii Dawa (do której należy obecny premier Iraku Nuri al-Maliki) dokonali w 1980 r. nieudanego zamachu na jego ojca na Uniwersytecie al-Mustansirija w Bagdadzie (zamach ten przyczynił się do wzrostu napięć między Irakiem a Iranem tuż przed wybuchem wojny między tymi krajami). W związku z tym uważa on swego ojca za ofiarę zemsty partii religijnych, której wyrazem jest wydany właśnie wyrok śmierci.
Zdaniem Ziada Aziza „wydarzenia każdego dnia oraz ujawnione przez WikiLeaks dokumenty Pentagonu dowodzą ponad wszelką wątpliwość, że obecny rząd iracki oraz jego premier popełnili zbrodnie przeciwko narodowi irackiemu, i to oni powinni stanąć przed sądem, nie zaś niewinny człowiek, znany z zainteresowania kulturą i mediami, który reprezentował Irak jako dyplomata na arenie międzynarodowej”. Stwierdził również, że jego ojciec nie może liczyć na uczciwą obronę, gdyż obrońca został wyznaczony przez sąd.
Badi Arif, zamieszkały w Ammanie prawnik Tarika Aziza, określił wyrok sądu jako niesprawiedliwy, choć dający się przewidzieć. Jak mówi: „Tarik Aziz osobiście powiedział mi, że zostanie stracony, a nie uwolniony”. Potwierdził wreszcie słowa syna swego klienta, przypominając, że jako jego prawnik od marca 2007 r. pozostaje niezdolny do podejmowania odpowiednich czynności. Został wówczas „aresztowany pod zarzutem obrazy sądu i zwolniony 7 kwietnia [2007 r.] przez Amerykanów, którzy odesłali mnie samolotem do Ammanu”[3].
TROFEUM Z GŁOWY AZIZA
Robert Dreyfuss pisze w związku z tą sprawą o „sądzie kapturowym” i przypomina, że sędzia-wieszatiel to zausznik premiera Malikiego. Konkretnie – to jego były doradca, który również ubiegał się o mandat parlamentarny z ramienia „występującej pod mylącą nazwą koalicji Państwo Prawa”. Zdaniem Dreyfussa, głowa Aziza – rzymskiego katolika obrządku chaldejskiego (w jego akcie urodzenia widnieje nazwisko Michail Juhanna) – potrzebna jest Malikiemu by zapewnić sobie aplauz wśród najbardziej fundamentalistycznych segmentów ludności szyickiej. Ów wyrok śmierci ma zatem utwierdzać władzę obecnie rządzącej w Iraku kliki podobnie jak „przedwyborcze triki w styczniu, gdy Iran i Ahmad Szalabi wykonywali manewry w celu wyeliminowania setek prawowitych kandydatów, których oskarżono o związki ze starą partią Baas”.
Dreyfuss kontynuuje: „Każdy, kto zajmował się Irakiem poczynając od lat 70. aż po 2003 r. wie, że Tarik Aziz nie zasługuje na wyrok śmierci za zbrodnie popełnione w erze Saddama Husajna. Jako cywilny dygnitarz stanowił często głos umiaru w kierowniczych kręgach irackich, także podczas pierwszej wojny w Zatoce w latach 1990-91, i z pewnością nie był odpowiedzialny za stosowane przez tajną policję represje wewnętrzne. Największą ironię stanowi w całej sprawie fakt, że to właśnie ci ludzie – na czele z funkcjonariuszami tajemniczej islamskiej partii fundamentalistycznej Dawa, kierowanej przez premiera Malikiego – którzy skazali Aziza na śmierć, ponoszą osobistą odpowiedzialność za okrucieństwa, których skala co najmniej dorównuje tym, jakich doświadczyli szyici i Kurdowie w starym Iraku”.
Dalej czytamy, że od momentu przejęcia władzy w Bagdadzie przez szyicką większość śmierć poniosły dziesiątki tysięcy ludzi. Odpowiedzialność za to ponoszą „szyickie szwadrony śmierci pod dowództwem Korpusu Badr, milicja dawnej Najwyższej Rady Rewolucji Islamskiej w Iraku, sadrystowska Armia Mahdiego, obecnie sprzymierzona z blokiem politycznym Malikiego, a także fanatycy z Dawa, pomagający prowadzić w Iraku niesławne więzienia, w których torturowano bądź zamordowano wielu niewinnych sunnitów”.
To takie siły chodzą dziś w Iraku w glorii obrońców sprawiedliwości – dlatego też, jak pisze Dreyfuss, choć Tarik Aziz zapewne będzie apelował od wyroku, to wszystko wskazuje na to, że pozostanie „ludzką ofiarą”[4].
SPRAWIEDLIWOŚĆ ROPY I IZRAELA
Aziz – co podkreślała w rozmowie z CNN już po wydaniu wyroku jego córka – zaraz po inwazji Stanów Zjednoczonych i pozostałych interwentów na Irak oddał się w ręce żołnierzy amerykańskich[5]. Nie znaczy to jednak, że uznał okupację swego kraju za słuszną. Jak 22 października 2002 r. pisał John F. Burns w „The New York Times”, po tym, jak potwierdzono istnienie programu nuklearnego Korei Północnej – co oznaczało pogwałcenie przez ten kraj porozumień, jakie przyjął w latach 90. – i gdy okazało się, że ówczesna administracja George’a W. Busha pozostaje niezdolna do przeciwstawienia się temu programowi, Aziz stwierdził, że prawdziwymi motywami zbliżającej się wówczas agresji na Irak pozostaną „ropa i Izrael”.
Mowa o tym, o czym wiedzą nawet dzieci i co być może dotrze kiedyś również do głów proamerykańskich „ekspertów”: o rażącej sprzeczności między deklarowanymi a rzeczywistymi celami tzw. „wojny z terroryzmem”.
„Nie obawiają się, że w ciągu 24 godzin może zostać zbombardowany Waszyngton. Przyjmują to jak najbardziej ze spokojem” – mówił wówczas Aziz. – „Korea Północna przyznała się, że prowadzi tajny program nuklearny. Stany Zjednoczone nie żądają poddania jej takiej inspekcji, jakiej przeprowadzenia domagają się w wypadku Iraku. Dlaczego? Bo w przypadku Korei Północnej nie ma mowy o dwóch sprawach: ropie i Izraelu. Przyczyną tej prowojennej polityki wobec Iraku są ropa i Izrael”.
Aziz mówił też o niemożliwych do przyjęcia dla ówczesnego Iraku warunkach amerykańsko-brytyjskiego ultimatum, oraz o żądaniach oficjeli amerykańskich w ONZ, którzy domagali się przesłuchania irackich naukowców pracujących nad programami zbrojeniowymi oraz całych ich rodzin poza terytorium Iraku. Grzmiał: „Który przywódca na świecie pozwoliłby Amerykanom wywieźć tych naukowców wbrew ich woli z kraju?” Mówił o „prawie dżungli”. Argumentował, że rzetelnie przeprowadzona inspekcja dowiodłaby, że Irak nie dąży do zdobycia broni masowego rażenia, a żądający błyskawicznego jej przeprowadzenia George W. Bush i Tony Blair szukają pretekstu do wywołania wojny. Słowa te – jak wiedzą chyba wszyscy, którym nie zależy na niewiedzy w tej sprawie – okazały się prorocze.
Nazwał też Busha głupkiem, który myśli, że inwazja na Irak nie zakończy się klęską z rąk ruchu oporu. „Napadnijcie na Irak, a wtedy armia iracka, przywództwo irackie i naród iracki będą walczyć do ostatniej kuli, i będzie to bardzo kosztowne. Jesteśmy dumnym narodem, i nie pokłonimy się przed nowymi tyranami świata”. Szydził też z oczekiwań, że Irakijczycy przyjmą z wdzięcznością nadciągające wojska amerykańskie – przypominając tarapaty, w jakie już wtedy jedyne supermocarstwo zdołało wpaść w Afganistanie[6]. Niewątpliwie zatem nie był – przywołajmy ten jakże obrazowy język biurokracji pewnego satelity Stanów Zjednoczonych – „partnerem do pokoju”.
WIERNY CZŁOWIEK SADDAMA
5 sierpnia 2010 r. brytyjski „The Guardian” przeprowadził pierwszy po inwazji wywiad z uwięzionym Tarikiem Azizem. Nie widział on wcześniej przez cały okres od upadku Bagdadu żadnego cudzoziemca poza pilnującymi go okupantami oraz prawnikami; podtrzymał stwierdzenie o swojej niewinności. „Wszystkie decyzje podejmował Saddam Husajn, nie mam udziału w żadnej ze zbrodni, które mi zarzucono. Złożono setki pozwów, a nikt nie wspomniał o mnie osobiście”.
Wspomina też, że był przeciwny inwazji Iraku na Kuwejt, która musiała pociągnąć za sobą wojnę ze Stanami Zjednoczonymi – przed czym przestrzegał Husajna. „Ale podjęto decyzję. Byłem ministrem spraw zagranicznych i musiałem bronić kraju oraz zrobić wszystko co możliwe, aby wyjaśnić nasze stanowisko. Stałem po właściwej stronie”.
Według „The Guardian”, lojalność Aziza wobec reżimu Husajna zapewniła mu wzrost znaczenia politycznego w Iraku. „Jak twierdzi, w ciągu 12 lat sankcji i przygotowań do inwazji na Irak w 2003 r. znał wszystkie co do jednego sekrety reżimu – w tym ten, że nie było tajnego programu zbrojeniowego ani woli odrodzenia go z ruin trzech zbombardowanych irackich reaktorów nuklearnych i sąsiadujących z nimi laboratoriów badawczych”. Powodem gry w kotka i myszkę w tej sprawie była chęć posiadania karty przetargowej w stosunkach z Iranem – nie z Zachodem. Bliskie związki z Saddamem sprawiły, że Aziz na polecenie dyktatora wysłał na ręce ówczesnego prokuratora generalnego Stanów Zjednoczonych Ramseya Clarka list potępiający ataki 11 września – które, jak mówi, wstrząsnęły nim i przywódcą Iraku. Mimo to, świecki reżim Husajna spotkała tuż przed jego upadkiem prawdziwa kanonada oskarżeń o związki z al-Kaidą.
Nie przewidział wówczas konsekwencji tamtych wydarzeń. Dziś utrzymuje, że „prosyjonistyczni” Bush i Blair nie napadli na Irak w interesie swych krajów, lecz w interesie Izraela. „Nie ma tu już nic. Nic. Przez 30 lat Saddam budował Irak, dziś jest on zniszczony. Więcej niż kiedyś jest chorych, więcej ludzi głoduje. Ludzie nie mają dostępu do służb publicznych. Codziennie zabijani są dziesiątkami, jeśli nie setkami. Wszyscy jesteśmy ofiarami Ameryki i Wielkiej Brytanii. Oni zamordowali nasz kraj”.
Dla apologetów „wolnego świata” te słowa to pewnie wystarczający powód, by skazać Tarika Aziza na śmierć.
Nieważne przy tym, że jednocześnie Aziz wyraził opinię o konieczności pozostania Amerykanów w Iraku – tym bardziej, że oskarżył George’a W. Busha o pozostawienie tego kraju „na pastwę wilków”[7].
CO JEST PRAWDĄ?
Przypomina się nowotestamentowe pytanie: co jest prawdą? Szczególnie, gdy wspomni się jeszcze raz artykuł Johna F. Burnsa w „The New York Times” – symbolicznego znaczenia nabiera opisany przez autora epizod: nawet przedstawiciele rządu irackiego przywoływali przykład zburzenia Bastylii, gdy tłumy szturmowały pewne okryte ponurą sławą irackie więzienie. „Tłum przetacza się przez bramy więzienia, ponurej fortecy na obrzeżach Bagdadu, do rozległych bloków cel, i uwalnia tysiące więźniów, z których wielu nie zostało objętych amnestią”[8], niedawno ogłoszoną przez reżim. Nazwa więzienia: Abu Ghraib.
Nie minie wiele czasu, a główne stacje telewizyjne na świecie rozpowszechnią nagranie, na którym grupa Irakijczyków pastwi się nad obalonym pomnikiem Saddama Husajna. Nowy faktyczny pan Iraku – George W. Bush – będzie tymczasem wciąż wyrażał najświętsze przekonanie, że „wolny świat” znajdzie ukrywaną przez obalony reżim broń masowego rażenia. Wyrazi też ubolewanie, że zatrzymany Tarik Aziz nie podjął współpracy z siłami amerykańskimi – to jest, w mniemaniu Busha, „wciąż nie wie jak mówi się prawdę”[9].
Uczenie go (i innych, w tym osób w żaden sposób niezwiązanych z reżimem Husajna) prawdomówności okazało się być bardzo kosztowne. Zapewne to dlatego Abu Ghraib nigdy tak nie wzrosło do rangi symbolu przed inwazją na Irak, jak po inwazji. Renomowany tygodnik medyczny „The Lancet” ocenił liczbę jej ofiar w latach 2003-2006 na około 650 tys. osób[10]. Z kolei londyńska agencja Opinion Research Business (ORB) przedstawiła w 2007 r. oparte o badania sondażowe szacunki, zgodnie z którymi liczba zabitych w Iraku przekroczyła prawdopodobnie milion osób[11].
Jak czytamy na portalu MediaLens: „ORB to nie grupka dysydentów antywojennych; to szanowana kompania sondażowa, która przeprowadzała badania dla takich mainstreamowych klientów jak BBC czy Partia Konserwatywna. [...] Lecz mimo ich oczywistej rangi, badania ORB zostały niemal całkowicie przemilczane przez media amerykańsko-brytyjskie”. W chwili pisania artykułu dla MediaLens, „cztery dni po ogłoszeniu wyników, wspomniano o sondażu tylko w jednym ogólnokrajowym dzienniku brytyjskim – o ironio, w prowojennym »The Observer«. Został on zignorowany przez »The Guardian« i »The Independent«”[12].
Po pierwszej wojnie w Zatoce, przed inwazją w 2003 r., Irak został poddany jednej z najbardziej niszczycielskich blokad w historii – porównywalnej z tą nałożoną na Rosję Radziecką. Zgodnie z wstępnym oszacowaniem, dokonanym w 1995 r. przez Organizację ds. Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), do tamtego czasu wskutek sankcji miało umrzeć 567 tys. dzieci poniżej piątego roku życia. Podobne dane widnieją w raporcie UNICEF z 1999 r.
12 maja 1996 r. w programie 60 Minutes w telewizji CBS wystąpiła Madeleine Albright – wówczas ambasadorka Stanów Zjednoczonych przy ONZ, a niedługo później sekretarz stanu w administracji Billa Clintona. Usłyszała od prezentera Lesleya Stahla pytanie: „Słyszeliśmy, że pół miliona dzieci zginęło. Wydaje mi się, że to jest więcej niż zginęło w Hiroszimie. Jak pani myśli, czy ta cena jest warta tego?” Zasłynęła z odpowiedzi: „Myślę, że to jest bardzo trudny wybór, ale cena – uważamy, że jest to warte tej ceny”[13].
W tej sprawie nie zapadły wyroki.
LUDZIE I TUBYLCY
„Wolne media” unikają takich tematów jak ognia – gdyż ich nagłośnienie uderza w interesy dokładnie tych, którym one służą. W ten sposób odpowiedzialni za iracką rzeź – i kolejną w Afganistanie, gdzie wedle źródeł ONZ-owskich ma miejsce hekatomba porównywalna rozmiarami z holokaustem nazistowskim[14] – mogą przedstawiać się jako wyzwoliciele tych wyklętych ludów ziemi, których przedstawiciele – jak zauważył już Jean-Paul Sartre – nie są dla nich ludźmi, lecz tubylcami[15].
Pochodzący z Iraku i zamieszkały w Wielkiej Brytanii publicysta i działacz antywojenny Hussein Al-Alak pisze: „Planowana egzekucja Tarika Aziza w Iraku jeszcze raz odsłania sekciarską i rasistowską naturę Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i narzuconego przez Iran reżimu Nuriego Malikiego – przypominającego Vichy”. Nie dość im wszystkim „krwi ponad miliona Irakijczyków na rękach” oraz „nie mającego precedensu poziomu czystek etnicznych, wymierzonych w rdzenne mniejszościowe społeczności w Iraku”. Gdy tacy jak oni wydają wyrok śmierci za uniemożliwianie działania partii religijnych – to stanowi to „otwarte podżeganie hołoty do linczu” i poza wszystkim działanie z rozwagą słonia w składzie porcelany.
Aziz – wskazuje Al-Alak – zawsze miał w kieszeni iracki paszport, w przeciwieństwie do „quislingów z obecnego rządu irackiego”, którzy w latach 70. znaleźli azyl w Wielkiej Brytanii, by w wątpliwej chwale powrócić do własnego kraju po inwazji w 2003 r. „Winą” Aziza jest fakt, że nie dał się zabić w zamachu, który przeprowadzili na niego członkowie rządzącej dziś partii Dawa[16]. Jego „winą” – dodajmy – jest również to, że nie chciał mówić takiej „prawdy”, jaką chcieli słyszeć ich mocodawcy.
Nie mają prawa podnieść ręki na Tarika Aziza – choć mają siłę to uczynić.
[1] „The Media Ignore Credible Poll Revealing 1.2 Million Violent Deaths in Iraq”, http://www.medialens.org/alerts/07/070918_the_media_ignore.php.
[2] „Aziz’s Son: Court Should Have Tried Maliki”, http://iraqsolidaritycampaign.blogspot.com/2010/10/azizs-son-court-should-have-tried.html?utm_source=feedburner&utm_medium=feed&utm_campaign=Feed%3A+blogspot%2FyGWbg+%28Iraqi+Solidarity+News++%28Al-Thawra%29%29.
[3] Tamże.
[4] R. Dreyfuss, „Save Tariq Aziz!”, http://networkedblogs.com/9R67E.
[5] „Iraqi court sentences Tariq Aziz to death”, http://edition.cnn.com/2010/WORLD/meast/10/26/iraq.aziz.sentence/index.html.
[6] John F. Burns, „Threats and Responses: Baghdad’s View; Citing North Korea, an Iraqi Aide Says »Oil and Israel«, Not Weapons, Spur The U.S.”, The New York Times, 22 października 2002, http://select.nytimes.com/gst/abstract.html?res=F60C12F83D580C718EDDA90994DA404482&n=Top/Reference/Times%20Topics/People/A/Aziz,%20Tariq&pagewanted=1.
[7] „Tariq Aziz: »Britain and the US killed Iraq. I wish I was martyred«”, The Guardian, 5 sierpnia 2010, http://www.guardian.co.uk/world/2010/aug/05/iraq-us-tariq-aziz-iran.
[8] John F. Burns, „Threats and Responses...”
[9] „Bush: Aziz »still doesn’t know how to tell the truth«”, http://www.usatoday.com/news/world/iraq/2003-05-03-bush_x.htm.
[12] „The Media Ignore Credible Poll...”
[13] R. Mahajan, „»We Think The Price Is Worth It«. Media incurious about Iraq policy effects – there or here”, http://www.fair.org/index.php?page=1084.
[14] G. Polya, „9th Anniversary of US Invasion of Afghanistan: 4.9 Million Afghans Dead”, http://www.countercurrents.org/polya101010.htm.
[15] J.P. Sartre, posłowie do F. Fanon, „Wyklęty lud ziemi”, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1985, s. 217.
[16] H. Al-Alak, „Great Britain: Stand Up for Aziz!”, http://iraqsolidaritycampaign.blogspot.com/2010/10/great-britain-stand-up-for-aziz.html.