Anna Druszcz: Sen o Sztokmanie
Etykieta kolosa na glinianych nogach przylega do Rosji już od wielu lat, podczas gdy sama zainteresowana zdaje się zbytnio tym nie przejmować. W XXI wieku do całego zestawu argumentów uzasadniających tezę o rosyjskiej słabości dołączył jednak kolejny – energetyczny. Gaz bardziej niż rdzeniem rosyjskiej gospodarki jest narzędziem jej polityki zagranicznej. Bezdyskusyjna pozostaje kwestia państwowej własności złóż i monopolu na rozporządzanie surowcami energetycznymi. Nie ma w tym nic dziwnego. Racjonalnie funkcjonujące państwa rzadko dopuszczają firmy zagraniczne na ten rynek.
Kierunek ten dobitnie obrazuje przykład Norwegii. W początkowej fazie eksploatacji swoich złóż ropy naftowej i gazu ziemnego Norwegia korzystała z usług koncernów zagranicznych oferujących niezbędne know-how. Jednakże z biegiem czasu w kraju tym ukształtowała się polityka akcentująca znaczenie państwowej kontroli sektora energetycznego. Wypracowany został model rozdzielający wydobycie złóż, które uzależnione jest od rządowych koncesji, od dystrybucji surowców, która pozostawiona została przedsiębiorstwom działającym na wolnym rynku. Największe znaczenie w sprzedaży ma Statoil, który jest w przeważającej części firmą państwową.
Na czym polega problem z eksploatacją złóż rosyjskich?
W przeciwieństwie do innych potentatów gazowych czynniki gospodarcze wydają się mieć nikłe znaczenie w rosyjskim sektorze energetycznym. W powszechnym odczuciu gaz i ropa naftowa to narzędzie nacisku na tak zwaną „bliską zagranicę” a Gazprom stanowi swoiste ministerstwo spraw zagranicznych. W ostatnim czasie można było zaobserwować wiele wydarzeń potwierdzających powyższe zdanie. Należy wspomnieć choćby konflikty z Ukrainą i Białorusią, projekt Gazociągu Północnego czy negocjacje nad kontraktami gazowymi z państwami Azji Środkowej. Zamiast nastawienia na osiąganie jak największych zysków skutkujących polepszeniem sytuacji gospodarczej państwa, widzimy wielką polityczną grę, w której orężem są surowce energetyczne.
Do tego dochodzi przerost ambicji nad faktycznymi możliwościami. Rosja przespała okres prosperity i zwyżkujących cen surowców energetycznych na giełdzie. Mimo wielu ambitnych planów i ogromnych złóż, sektor energetyczny pozostaje niedoinwestowany. Brakuje technologii, know-how, infrastruktury, narzędzi, kapitału.
Obecnie Rosja wydobywa 550 miliardów m3 gazu rocznie. 90% pochodzi z zachodniosyberyjskich złóż znajdujących się w jamało-nienieckim obwodzie. Do 2020 roku planowane zwiększenie produkcji ma dawać rocznie 640 miliardów m3 gazu. Z nowych, nieeksploatowanych do tej pory pokładów pochodzić ma 265 mld. m3 (ponad 40%). * Uruchomienie nowych źródeł gazu znajdujących się na Morzu Barentsa oraz w okolicach Półwyspu Jamalskiego planowane jest na lata 2011 – 2015. Rozwój nowych możliwości pozyskiwania gazu związany jest z rosnącym zapotrzebowaniem europejskich odbiorców na ten surowiec a także z planowaną ekspansją na rynki światowe. W maju 2008 roku podpisany został kontrakt na dostawy gazu skroplonego z Kanadą. W ostatnim czasie Aleksej Miller obiecał znaczne dostawy tego surowca do Hiszpanii.
Gra o Sztokmana
Obecnie największy dreszczyk emocji wśród światowych kompanii gazowych wzbudzają odkryte w 1988 roku, znajdujące się na Morzu Barentsa, złoża sztokmanowskie. Ich wielkość szacowana jest na ok. 3,7 biliona m3 suchego i 31 milionów ton skondensowanego gazu. Dla uwiarygodnienia znaczenia tych złóż należy dodać, że największe eksploatowane do tej pory złoże obejmuje 2 biliony m3 gazu.
Trudności w uruchomieniu złóż sztokmanowskich przysparza położenie i konieczność poniesienia znaczących nakładów kapitałowych. Oddalone 550 km od brzegu, położone na 2000 metrów głębokości zamarzającego morza, planowane były na pochłonięcie 50 mld. USD inwestycji. W obliczu panującego kryzysu finansowego kwota ta urosła prawie dwukrotnie, osiągając 80 mld. USD.
Do tej pory Rosja zmierzała raczej do ograniczenia dostępu firm zachodnich do znajdujących się na jej terenie surowców energetycznych. W tym kontekście ogromne złoża sztokmanowskie stanowią swoisty papierek lakmusowy kondycji rosyjskiej gospodarki.
Wyścig o Sztokmana zaczął się w momencie wpisania go na listę projektów priorytetowych. Początkowo mówiło się o tym, że firmy zachodnie w ogóle nie zostaną dopuszczone do prac. Wyłączną licencje na eksploatacje dostał Sevmorneftegaz. Zbiegło się to w czasie z formułowaniem nowych zasad polityki energetycznej Federacji Rosyjskiej oraz koncepcji „energetycznego supermocarstwa”. We wrześniu 2005 roku Gazprom wyselekcjonował do współpracy krótką listę pięciu potencjalnych firm: American Chevron Texaco, ConocoPhillips, Total, Statoil oraz Norsk Hydro. Proces wyboru był długi, żmudny i skomplikowany. Władze rosyjskie w trakcie trwania rozmów wielokrotnie zmieniały zdanie, ogłaszając co chwila nowe sposoby realizacji planu. Ostatecznie 27 lutego 2008 roku francuski Total, norweski Statoil i rosyjski Gazprom podpisały umowę powołującą konsorcjum Shtokman Development AG, które odpowiedzialne będzie za projektowanie, rozwój, konstrukcje, finansowanie i wydobycie w pierwszej fazie. Konsorcjum, jak wiele tego typu firm z rosyjskim udziałem, zarejestrowane jest w Szwajcarii. Gazprom posiada 51% udziałów, Total 25% a Statoil 24%.
Szansa dla Murmańska
Projekt rozwoju złóż sztokmanowski zaplanowany został z wielkim rozmachem. Postrzegany jest on przez rosyjskie władze jako szansa na dywersyfikację sprzedaży i uniezależnienie się od europejskich odbiorców. Roczne wydobycie gazu z tych złóż ma osiągnąć 70mld m3, co stanowić będzie 2,5% światowego wydobycia. Duże nadzieje pokładane są w rozwoju produkcji skroplonego gazu, który ma być sprzedawany na rynki amerykańskie.
Przy obecnym stanie rosyjskiej gospodarki i poziomie rodzimych technologii bardzo wątpliwe jest, aby Rosja była w stanie samodzielnie ponieść ciężar inwestycji. Pod względem zagospodarowania można śmiało stwierdzić, że obecnie teren pod inwestycje jest terenem dziewiczym. Dla osiągnięcia pełnej efektywności planowana jest budowa terminalu LNG oraz infrastruktury przesyłowej, rozbudowa portów oraz stworzenie floty do transportu gazu skroplonego. Są to wielomiliardowe inwestycje, które przyciągają zainteresowanych z całego świata i wpływają na zmianę obrazu regionu.
W ostatnim czasie Murmańsk stał się regionalnym centrum spotkań. W marcu do miasta zawitały między innymi delegacje z Norwegii, Turcji i Polski. W najbliższym czasie odwiedziny planują także przedstawiciele z Holandii oraz państw bałtyckich. W tym kontekście interesującym wydarzeniem ostatnich tygodni jest fakt wyboru Sergieja Subbotina na mera Murmańska. W drugiej turze, uzyskując 60,75% poparcia, pokonał on dotychczasowego mera, kandydata Jednej Rosji, Michaiła Savczenko.
Szanse otwarcia na świat dostała także oddalona o ponad 100 km od Murmańska zamieszkała przez 1400 osób, rybacka wioska Teriberka. W tym właśnie miejscu wybudowana zostanie wytwórnia gazu skroplonego, także stąd gaz transportowany będzie do Wyborga, by ostatecznie zasilić gazociąg Nord Stream. W październiku 2008 roku FSB zapowiedziało wyłączenie Teriberki ze specjalnej strefy granicznej. Jest to przełom, gdyż do tej pory do wioski można było wjeżdżać tylko za specjalnym pozwoleniem. Projekt niewątpliwie stanowi szanse dla rozwoju tego regionu. Z drugiej strony podnoszone są głosy ekologów skupionych wokół fundacji Bellona, mówiące o ogromnym zagrożeniu dla środowiska naturalnego.
Sen czy rzeczywistość?
Uruchomienie złóż sztokmanowskich to wielkie wyzwanie dla polityki energetycznej Federacji Rosyjskiej. Projekt ten to nie tylko szansa dla rosyjskiej ekspansji na rynki światowe, ale także test jej wiarygodności. Złoża rosyjskie można podzielić na: schyłkowe, zbliżające się do szczytowych możliwości i niezagospodarowane. Na chwile obecną żadne z nich nie dają pozytywnego obrazu przyszłości. Jeżeli w przeciągu kilku lat Moskwa nie doprowadzi do pomyślnej finalizacji swoich flagowych projektów, z eksportera surowców energetycznych może stać się ich importerem.
Główne etapy inwestycji w regionie Morza Barentsa odłożone zostały do 2010 roku. Mimo to szef Shtokman Development AG. Juri Komarov zapewnia, że nie będzie opóźnień w realizacji projektu. Termin prac wyznaczony został niefortunnie na sam szczyt kryzysu ekonomicznego, który Rosja przechodzi szczególnie boleśnie. Dopiero teraz przy realizacji sztandarowego projektu Gazprom widać, że być może koncepcje „energetycznego supermocarstwa” trzeba będzie odłożyć na jakiś czas na bok.
* dane za www.barentsobserver,com, 04-05-2009.
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.