Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Dagmara Głuszek-Szafraniec: Z! jak Zapatero (komentarz)


11 marzec 2008
A A A

Hiszpańska Robotnicza Partia Socjalistyczna wygrała wybory parlamentarne i będzie mogła kontynuować swoją politykę przez kolejne cztery lata. Wynik wyborów nie był wielkim zaskoczeniem, choć kampania odbywała się w napiętej atmosferze, a sondaże wskazywały na minimalne zwycięstwo lewicy. Wraz z polskim wejściem do Unii Europejskiej często podnoszono kwestię podobieństw Polski i Hiszpanii, jako krajów o podobnej strukturze demograficznej i religijnej. Już wówczas jednak te opinie nie przystawały do rzeczywistości. Społeczeństwo hiszpańskie od dawna się laicyzowało. Kościół katolicki po niechlubnym rozdziale współpracy z dyktaturą frankistowską miał wielki problem, by przekonać do siebie wyznawców, a cywilizacja zachodnia z całym dobrodziejstwem swobód liberalnych, która zagościła po 1975 roku w Hiszpanii, sprawiła, że nowe pokolenia niechętnie słuchały kaznodziejów.

Premier Zapatero wprowadził w Hiszpanii rewolucyjne zmiany społeczne. Ze swoimi reformami dotyczącymi małżeństw par homoseksualnych, aborcji, szybkich rozwodów, przyspieszył tylko już widoczne zmiany w społeczeństwie hiszpańskim. Dodatkowo zaczął walczyć z tradycyjną kulturą „machismo”, wszechobecną w latynoskim świecie.

Uważa się, że dzięki wysokiej frekwencji wyborczej lewica mogła znów wygrać. I rzeczywiście. Jej elektorat nie mieści się w klasykach o społeczeństwie obywatelskim. Nie jest tak zdyscyplinowany jak wyborcy konserwatywnej Partido Popular – młodszy i bardziej w tej chwili zainteresowany liberalizacją obyczajowości aniżeli wskaźnikami gospodarczymi, które chwieją się i ostrzegają rząd przed kryzysem.

Co jednak ciekawe, PSOE wygrała również w Kraju Basków, pokonując od lat rządzącą w autonomii Baskijską Partię Nacjonalistyczną (PNV). Obecny wynik nacjonalistów jest najgorszy od 1986 roku! Czym zasłużył sobie Zapatero na takie poparcie w regionie, który tylko marzy o tym, by Hiszpania dała mu wreszcie święty spokój?

Polityka Zapatero od samego początku była naznaczona terroryzmem. To dzięki zamachom w Madrycie z 11 marca 2004 roku wynik lewicy zmienił się tak radykalnie, że umożliwił jej sformowanie gabinetu. Pierwsza kadencja upłynęła również pod znakiem rozmów i negocjacji z baskijską organizacją separatystyczną Euskadi Ta Askatasuna (ETA). Zapatero od początku obiecywał, że Hiszpania się zmieni, że trzeba poszerzyć autonomie regionalne i zreformować statuty autonomiczne. W 2005 roku rozpoczęła się wielka debata na temat „estado de naciones” – „państwa narodów”, równych i w partnerski sposób ze sobą współpracujących. Pierwsza skorzystała z tego Katalonia, która za poparcie rządu lewicowego, uzyskała w czerwcu 2006 roku nowy statut poszerzający jej swobody w zakresie polityki fiskalnej, jurysdykcyjnej i kulturalnej. Także Baskowie mogli wygrać coś dla siebie. Sama ETA zdecydowała się wiosną 2006 roku na ogłoszenie całkowitego rozejmu. Oczywiście udział w stabilizacji sytuacji miał tutaj rząd Zapatero, który podjął się tajnych negocjacji z organizacją. Choć rozmowy trwały kilka miesięcy, po zamachu na lotnisku Barajas w Madrycie w grudniu 2006 roku nie udało się już osiągnąć kompromisu i wypracować dla Kraju Basków i całej Hiszpanii nowej formuły.

Jednak sama partia socjalistyczna postrzegana jest przez ruchy separatystyczne jako to ugrupowanie, z którym szybciej można się porozumieć. PSOE częściej wchodziła na szczeblu centralnym w koalicje z nacjonalistami regionalnymi i częściej też stawała się partnerem koalicyjnym w rządach lokalnych. W samym Kraju Basków lewica hiszpańska utworzyła w 1987 roku z PNV rząd, którego wicepremierem został Ramón Jáuregui, lider PSE (baskijskiej wersji PSOE). Tutaj powtórzył się scenariusz z czasów wojny domowej, kiedy to po raz pierwszy partie socjalistyczna i nacjonalistyczna przystąpiły do współpracy, a kontynuowały ją także na emigracji w czasie drugiej wojny światowej. Wówczas w drugiej połowie lat 80., kiedy lewica rządziła także w centrali, udało się Baskom rozszerzyć własne przywileje i zapoczątkować proces pokojowy w Euzkadi, którego wynikiem był pakt antyterrorystyczny z Ajuria Enea w 1988 roku. Lewica kolejny raz weszła w skład rządu baskijskiego w latach 90. Pozycja tej partii od tamtego czasu tylko się umacnia.

Obecne wyniki wskazują, że PNV straci na rzecz lewicy cztery miejsca w senacie. To zły znak dla nacjonalistów, którzy sukcesywnie tracą poparcie, mimo coraz to śmielszych pomysłów na niepodległość dla Kraju Basków.

Umiarkowana polityka socjalistów w stosunku do regionów autonomicznych i dialog pozwalają podtrzymywać nadzieję, że sytuacja w Hiszpanii wreszcie się uspokoi. Ostatni zamach ETA na lewicowego radnego sprawił, że kolejni obywatele postanowili wyrazić swój sprzeciw wobec terroryzmu i separacji za wszelką cenę. Premier Zapatero musi jednak pamiętać, że bomba wciąż tyka.