Katarzyna Sawicka: Hiszpania: Sędzia pod sąd
Decyzja Garzona została uznana za sprzeczną z obowiązującą w Hiszpanii ustawą o amnestii z 1977 r., która przewiduje puszczenie w niepamięć wszystkich zbrodni z politycznych okresu wojny domowej i dyktatury (1936-75). Garzón argumentował swoje postępowanie zasadą „jurysdykcji uniwersalnej”, według której zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne czy zbrodnie ludobójstwa nie przedawniają się, a osądzenie osób za nie odpowiedzialnych nie może być wyłączone przez prawo poszczególnych państw ani przez umowę międzynarodową. Hiszpański sędzia uzasadniał również, że skoro porwanie jest przestępstwem ciągłym, to bieg przedawnienia ścigania rozpoczyna się wraz z momentem odnalezienia porwanego lub jego ciała. Do dziś nie odnaleziono dziesiątek tysięcy ciał osób porwanych z rozkazu Franco, co otwierałoby drogę dla rodzin do dochodzenia swoich praw przed sądem.
Sąd Najwyższy nie zgodził się z powyższymi argumentami i 25 maja 2009 r. zarządził rozpoczęcie procesu przeciwko Garzonowi. Decyzja ta wywołała ogromne poruszenie na Półwyspie Iberyjskim. Tysiące rodzin zaginionych, organizacje pozarządowe takie jak Stowarzyszenie na rzecz Pamięci Historycznej (ARMH), wielu ludzi kultury i nauki, wszyscy oni opowiedzieli się za Garzonem. W kwietniu 2010 r. w ponad dwudziestu miastach odbyły się wiece poparcia dla sędziego.
Garzón stał się w Hiszpanii symbolem wytrwałości i nieprzejednania w walce o historyczną sprawiedliwość. Ma na swoim koncie kilka spektakularnych procesów. Zajmował się ściganiem narkobiznesu, nielegalnym finansowaniem baskijskiej organizacji terrorystycznej ETA i związanej z nią partii Batasuna. Pracował nad przypadkami korupcji i prania pieniędzy w prawicowej Partii Ludowej (tzw. afera Gürtel). Prowadził sprawę dotyczącą łamania przepisów antymonopolowych przez hiszpańską filię telewizji TELE5, będącej własnością premiera Włoch, Silvio Berlusconiego. Międzynarodowy rozgłos przyniosło mu postawienie w stan oskarżenia Osamy bin Ladena i jego współpracowników, spośród których dwudziestu pięciu stanęło przed madryckim sądem. Garzón aktywnie działał też na rzecz zatrzymania byłego chilijskiego dyktatora Augusto Pinocheta. Te poczynania sprawiły, że madrycki sędzia stał się prawdziwą gwiazdą. Jego kolejne sprawy budziły zainteresowanie całej Hiszpanii i przyciągały uwagę świata.
Niezależnie od tego czy ocenia się sędziego Garzona jako obrońcę sprawiedliwości, czy jako karierowicza lubiącego grzać się w blasku reflektorów, nie sposób przecenić tego, jak ważne zmiany w hiszpańskim społeczeństwie pociągnęły za sobą jego dążenia do rozliczenia działań autokratycznego reżimu Franco. Działania sędziego ożywiły dyskusję na temat bolesnych wydarzeń, których nie sposób wymazać się z narodowej świadomości. Przeciwnicy powracania do przeszłości, w szczególności prawicowi politycy, twierdzą, że nie ma sensu otwierać starych ran. Jednak te rany dla wielu rodzin zaginionych i zamordowanych nigdy się nie zabliźniły. Bliscy ofiar domagają się sprawiedliwości. Chcą usłyszeć z ust sędziów, kto ponosi winę za ich cierpienie.
W roku 2007 uchwalono ustawę o pamięci historycznej, która uznaje prawo do godnego pochówku dla poległych w wojnie domowej. Na mocy ustawy rodziny mogą również ubiegać się o dofinansowanie z budżetu państwa na poszukiwanie ciał swoich bliskich. Pomimo iż ustawa wprowadzona przez socjalistów stanowi istotną zmianę w polityce historycznej państwa w porównaniu do czasów rządów prawicowych, zwolennicy rozliczenia zbrodni reżimu nie są usatysfakcjonowani. Wprowadzone w 2007 r. prawo nie przewiduje bowiem możliwości dochodzenia praw przed sądem w postępowaniu karnym.
Wiele rodzin dzięki ogromnym wysiłkom odnalazło ciała bliskich bez pomocy państwa. Znakomita większość z nich nie oczekuje rekompensaty pieniężnej. Dziś ważne jest dla nich, aby sprawiedliwości stało się zadość. Domagają się szacunku dla pamięci ofiar. Dlatego tak istotne jest dla nich, aby nazwiska winnych zostały głośno wyartykułowane w sądzie. Nie ważne, że wielu spośród odpowiedzialnych za zbrodnie nie żyje. Sprawiedliwy wyrok jawi się jako kwestia sumienia i etyki.
Ustawa o amnestii z 1977 r. zapewniła bezkarność zbrodniarzom politycznym w zamian za to, że usuną się w cień i pozwolą na przemiany w Hiszpanii, która po śmierci Franco pod koniec 1975 r. stanęła przed szansą na dołączenie do grupy państw demokratycznych. Taktyka grubej kreski, którą później zastosowano w wielu krajach postkomunistycznych oraz w Argentynie i Chile po obaleniu tamtejszych dyktatur, zapewniała transformację polityczną. Była gwarancją zmian ustrojowych i może najlepszym na owe czasy rozwiązaniem. Jednak dziś, po trzydziestu pięciu latach od upadku reżimu Franco widać coraz silniej potrzebę innego rodzaju transformacji – transformacji moralnej.
Można spierać się o to, czy sędzia Garzón złamał prawo otwierając sprawę zbrodni okresu frankistowskiego. Niektórzy stwierdzą, że w sprawach o zbrodnie przeciwko ludzkości normy prawa międzynarodowego przeważają nad prawem wewnętrznym i w związku z tym Garzón miał rację. Inni będą zdania, że prawo jest prawem i trzeba go przestrzegać, niezależnie od jego kształtu. A jeśli przepisy okażą się niesłuszne? Przecież prawo jest sztuką tego, co dobre i słuszne, jak twierdził Celsus. Tylko do kogo należy decyzja o tym, co jest słuszne?
Wyrok w sprawie sędziego Garzona zapadnie już wkrótce. Nie zakończy on jednak debaty o tym, jak uporać się z historią. Zamiatanie trudnych spraw pod dywan nie wydaje się skuteczną strategią. Pamięć historyczna to istotna część tożsamości społeczeństw i nie można jej bagatelizować. Hiszpania stoi więc przed wielkim wyzwaniem.