Maciej Onoszko: Strach Chiraca a sprawa polska
29 maja będzie dniem prawdy dla całej Europy. Jeśli Francuzi w ogólnonarodowym referendum zagłosują ‘za’ Traktatem Konstytucyjnym, pozostałe kraje Unii oraz kandydaci do wejścia w jej struktury odetchną z nieukrywaną ulgą. Ich oczy zwrócą się na Holandię oraz prędzej czy później na Wielką Brytanię, jak również i Polskę. A co się stanie, jeśli Francja zagłosuje na ‘nie’? Przecież wiele na to wskazuje – najświeższe sondaże opinii publicznej sugerują, że przeciw Traktatowi Konstytucyjnemu ma zamiar zagłosować 55% uprawnionych.
Z pewnością będzie się działo wiele. Jeżeli dotychczas można było mówić o sporej intensywności toczącej się wewnątrz UE debaty na temat jej przyszłego kształtu, to francuskie ‘nie’ pomnoży jej natężenie do kwadratu, jeśli nie do sześcianu. Obiektywnie patrząc na proces integracji europejskiej należy zauważyć, że UE w swej historii stopniowo umacniała powiązania wewnętrzne krajów członkowskich, bez poważniejszych zastojów, a tym bardziej kroków wstecz. Był to w miarę równomierny marsz, a nawet jeśli jeden z jego uczestników zwalniał i zaczynał odstawać od szeregu, to szybko udawało mu się do niego wrócić. Obecnie staje się całkiem prawdopodobne, że rozwój UE osiągnął punkt krytyczny i tendencji wzrostowej nie sposób już utrzymać. Nie chcę tutaj jednak rozważać tej kwestii i mogę jedynie wyrazić nadzieję, że instytucje UE są już na tyle silne i sprawne, że poradzą sobie z problemem ‘nie’ Francji. Zawsze przecież będzie można wynegocjować nowy Traktat Konstytucyjny, nawet jeśli miałoby to trwać 15 lat. Bardziej interesujące wydaje się być to, co po ‘nie’ stanie się z Francją.
Chirac jest na tyle wytrawnym politykiem, że do podania ostatecznego wyniku referendum, jakkolwiek zły miałby się on nie okazać, będzie trzymał fason i nie pokaże jak bardzo obawia się ‘nie’ swoich rodaków. Niemniej jednak z pewnością odczuwa strach. 14 kwietnia ruszyła jego kampania na rzecz Traktatu, w której francuski prezydent uderza prosto z mostu: ‘jeśli Francja odrzuci Traktat Konstytucyjny, to Paryż stanie się czarną owcą UE’. Nie będę przywoływać wypowiedzi Chiraca sprzed kilku lub kilkunastu miesięcy, z których jednoznacznie wynikało jakie powinno być wg niego miejsce Francji w Europie. Kontrast aż bije w oczy.
Chirac jako dotychczasowy orędownik idei europejskiej konstytucji gra w tej chwili o najwyższą stawkę. Porażka w referendum najprawdopodobniej zakończy jego wieloletnią karierę polityczną totalnym fiaskiem; klęską, o której będą się uczyć dzieci w szkołach. Najbardziej lewicowy prawicowiec Europy zaczął grę o swój honor.
Rzecz w tym, że gdy skończymy już opłakiwać Chiraca, trzeba będzie się zastanowić co zrobić z pozostałymi 59 milionami Francuzów. Może raczej należałoby zapytać co oni sami będą chcieli zrobić? Sytuacja Francji zdecydowanie nie będzie wyglądała różowo. W zasadzie będzie koloru sierści owcy, o której Chirac wspominał. Każdy chyba się zgodzi co do jednego: zwolni się miejsce w francusko-niemieckim, europejskim tandemie. Kto w nie wskoczy?
Puśćmy wodze fantazji. Załóżmy, że pozostałe kraje - może poza Wielką Brytanią - ratyfikują Traktat. Rada Europejska zgodnie z Deklaracją nr 30 dołączoną do Traktatu będzie próbować wprowadzić zmiany w Traktacie, tak aby był do przełknięcia dla jego przeciwników. Jednak prawdopodobnie Rada nie będzie potrafiła go aż tak zmodyfikować. Tym samym będzie to oznaczało rozpoczęcie negocjacji następnego dokumentu. Pierwsze skrzypce będą grać w nich oczywiście Niemcy. Skompromitowana Francja będzie miała zdecydowanie słabszą kartę przetargową niż dotychczas. Wielka Brytania odsunie się od kontynentu, a jedynym sensownym dla Niemiec partnerem stanie się…Polska?
Tę karkołomną futurologię sugerowałbym potraktować z przymrużeniem oka, jednakże zachęcam do dyskusji na ten temat. Pamiętajmy, że jakikolwiek optymistyczny scenariusz będzie mógł zaistnieć tylko i wyłącznie jeśli w Polsce zagłosujemy ‘za’.