Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Opinie Unia Europejska Magda Faracik: Powtórka z rozrywki. Nowa strategia Europa 2020

Magda Faracik: Powtórka z rozrywki. Nowa strategia Europa 2020


31 marzec 2010
A A A

Gospodarka oparta na wiedzy, poparta badaniami naukowymi, dodatkowo dbającą o otaczający ją ekosystem to, póki co, pobożne życzenia spisane w dokumencie strategii Unii Europejskiej 2020. W ubiegłej dekadzie też dążono do wzniosłych celów. Dziś już wiemy, że ich nie osiągnięto.
W tym sezonie stawiamy na innowacyjność, edukację i nowe technologie. Polska nie za bardzo nadąża za tymi zmianami. Podczas gdy my żywotnie rozkręcamy się z autostradami, unijni dyplomaci kierują swoje zainteresowania w stronę innowacyjnych proekologicznych technologii. Czy to kolejna oznaka braku spójności wewnątrz państw Unii Europejskiej?

Już 10 lat temu europejscy dyplomaci zmagali się z problemem niekonkurencyjnej gospodarki. Receptą na niepowodzenia miała być strategia lizbońska. Dokument podpisany w Lizbonie w marcu 2000 roku skupiał się na czterech aspektach: gospodarce opartej na wiedzy, liberalizacji wszelakich rynków - począwszy od telekomunikacji, skończywszy na energii, następnie zakładał promocję i rozwój przedsiębiorczości oraz zawierał postulaty spójności społecznej. Dwa ostatnie wymiary dotyczyły głównie rozwijania działalności gospodarczej oraz kształtowania się państwa socjalnego. W skrócie chodziło o tworzenie miejsc pracy, tym samym zmniejszanie bezrobocia, a co za tym idzie, wzrost wpływów do budżetu państwowego.

Strategia lizbońska miała w pewien sposób odświeżyć gospodarczo Europę Zachodnią, która już wtedy walczyła o czołową pozycję na rynku globalnym. Czasy, gdy to na starym kontynencie ustanawiano zasady gry, dawno minęły. Oczywiście trudno nie wspomnieć o takich partnerach gospodarczych jakimi są Niemcy, Holandia czy Francja. Rozwój konkurencyjnych gospodarek azjatyckich we wszystkich fazach ich postawania przyczynił się do oddalenia pozycji, jaką zajmowała Europa w mentalności światowych gigantów biznesu i korporacji transnarodowych. W porównaniu do Chin, Singapuru, Japonii, Tajwanu była za drogim partnerem biznesowym dla Stanów Zjednoczonych. Aby odbudować europejską renomę sprzed dziesiątków lat, Unia potrzebowała planu działań. Strategia lizbońska była swego rodzaju receptą. Problem tkwił w niedopasowaniu kluczowych obszarów działania do panujących wówczas warunków sprzyjających wzrostowi gospodarczemu. Za mały nacisk kładziony na innowacyjność oraz niedoinwestowanie badań i rozwoju, doprowadziły do tego, że większość rodzimych, uzdolnionych naukowców wyjeżdżała do Stanów Zjednoczonych. Za oceanem nakład na tę dziedzinę wynosił prawie 3 proc. PKB rocznie. W Unii było i jest to niespełna procent mniej. Dodatkowo, jeśli chodzi o wskaźniki zatrudnienia, to owszem, początkowo w tempie powolnym rosły, jednak, gdy w 2004 roku nastąpiła aneksja nowych krajów, które w większości borykały się z problemami restrukturyzacyjnymi, wskaźniki od razu spadły poniżej normy. Poza tym brak spójności wewnętrznej i wola działania na własną rękę, wywyższania jednostkowych interesów państw na niekorzyść całej Unii doprowadziły do porażki.

Optymiści mogą twierdzić, że strategia nie została zrealizowana do końca, zważywszy na obecne od dwóch lat spowolnienie gospodarcze. Dodatkowej szansy na zmiany można upatrywać w traktacie lizbońskim przyjętym w ubiegłym roku, który zakłada zwiększoną dawkę jedności i spójności w działaniach, szczególnie w dziedzinie gospodarki.

Fiasko strategii lizbońskiej przyniosło nowe reformy. Nazwano je strategią Europa 2020. Po raz kolejny stawiamy na innowacyjność poprzez poszerzanie pola manewru na ubłagane badania i rozwój. Tym razem nie leczymy bezrobocia, a edukujemy masy społeczne i inwestujemy w nowinki ekologiczne. Polskie władze zadrżały na myśl o tym, że w strategii nie ma miejsca na rozbudowę infrastruktury. Niesympatycznie odebrano również wiadomość o zielonych technologiach, z wdrożeniem których Polska ma nadal problem. W takim razie po co ta uzdrowicielska strategia? Zgadzam się całkowicie z trafnym doborem priorytetów. Gdyby była możliwość cofnięcia się w czasie, z pewnością strategia z takimi priorytetami odniosłaby większy sukces niźli jej poprzedniczka. Chyba trochę się spóźniliśmy. Podczas gdy dziesięć lat temu walczyliśmy o wzrost gospodarczy i zmniejszenie bezrobocia, azjatyckie tygrysy, mimo wielu kryzysów, opatentowały setki produktów i projektów na które był ogromny popyt w Stanach Zjednoczonych.

Niedopasowanie czasowe to jeden mankament strategii. Najpoważniejszym zarzutem jest jednak to, że najpotężniejsze kraje Unii, dla których teoretycznie pisano – jak twierdzą przeciwnicy – tę strategię, nie zgadzają się do końca z jej postulatami. Angela Merkel uważa cele strategii za nierealistyczne. Francja ma odmienne pojęcie na temat biedy, a Hiszpania chce dodatkowo odrębnej ochrony dla kobiet.

Już dziś wiadomo, że nie wszystkie postulaty zostaną spełnione. Kwestie sporne powstały wokół postulatów o wzroście gospodarczym UE, który miałby podwyższyć się o 6 proc., o zwiększonej puli środków na inwestycje i projekty badawcze, o spadku emisji CO2 do 20 proc., o ograniczeniu do 10 proc. osób przedwcześnie kończących pracę oraz wzrostu do 40  proc. odsetka osób kończących wyższe studia, a także o zmniejszeniu o 20 mln liczby osób biednych i zagrożonych biedą.

Innowacyjność, edukacja i nowe, proekologiczne technologie to trzy wiodące założenia strategii Unii Europejskiej 2020. Czy to wystarczy, by uczynić z Europy najbardziej konkurencyjną gospodarkę świata? Przekonamy się już za kolejne dziesięć lat. Wydawać się może, że problem tkwi w wygórowanych ambicjach europejskich polityków, którzy najwyraźniej nie chcą przyjąć do wiadomości, że nie są już głównymi rozgrywającymi na scenie, a jedynie alternatywą w negocjacjach amerykańsko-chińskich.