Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Maja Rogalska: Islandczycy nie chcą spłacać rządowych zobowiązań


11 marzec 2010
A A A

Islandia musi spłacić dług Brytyjczykom i Holendrom powstały na skutek upadku krajowego banku. Tymczasem Islandczycy 6 marca w ogólnokrajowym referendum odrzucili możliwość spłacenia należności na wynegocjowanych przez rząd warunkach. Sprawa banku Icesave pozostaje więc w dalszym ciągu nieuregulowana.
 Nic tak ostatnimi czasy nie zelektryzowało Islandczyków, jak problemy banku Icesave. Do tej pory tylko raz w historii suwerennej Islandii, jej społeczeństwo zmobilizowało się na taką skalę – kiedy podejmowano decyzję o niepodległości kraju. Od 1944 roku minęło wiele lat, a Islandia boryka się teraz z zupełnie innymi problemami niż pół dekady temu. Kryzys finansowy nie ominął Islandii i jej sektora bankowego, w efekcie czego  zbankrutował islandzki fundusz inwestycyjny, część Landsbanku . Pozbawiło to oszczędności wielu Brytyjczyków i Holendrów, lokujących swoje pieniądze na islandzkich funduszach. Po bankructwie Icesave w 2008 roku, rządy tych krajów wypłaciły odszkodowanie swoim obywatelom. Było to jednak rozwiązanie tymczasowe, Wielka Brytania i Holandia oczekują bowiem, iż Islandia ureguluje te należności. Powstało jednak pytanie – kiedy i w jaki sposób.  
 
Spędza ono sen z powiek islandzkiemu rządowi, który od miesięcy próbuje negocjować warunki spłaty długu. W grudniu 2009 roku ustalono już nawet plan uregulowania należności, jednak nie spotkał się on z poparciem ze strony społeczeństwa islandzkiego. Powstała petycja, pod którą podpisało się ponad 50 tysięcy mieszkańców. Obywatele tego kraju nie chcieli w tak dużym stopniu odpowiadać za zobowiązania sektora bankowego, a spłata zadłużenia, sięgającego 4 mln euro, właśnie ich dotknęłaby najbardziej. Prezydent Olaf Ragnar Grimsson nie zatwierdził więc rządowego pomysłu i zarządził referendum, w którym to Islandczycy mieli wypowiedzieć się na ten temat.

Na początku marca miażdżąca większość uprawnionych do głosowania w ogólnokrajowym referendum powiedziała ‘nie’ dla uregulowania długu według wcześniej wynegocjowanych przez rząd zasad.  To postawiło rząd Johanny Sigurdardottir w ciężkiej sytuacji – podważyło zasadność istnienia rządzącej kolacji socjaldemokratów i zielonych, którzy wynegocjowali i zatwierdzili grudniową umowę. Mimo to, już w pierwszych komentarzach po ogłoszeniu wyników referendum Sigurdottir ogłosiła, że jej rząd nie podda się do dymisji. Co więcej, za priorytet obrała wznowienie negocjacji pomiędzy Wielką Brytania, Holandią i Islandią. Rząd musi wypracować takie rozwiązanie, które stanowiłoby kompromis dla jednej i drugiej strony - nie krzywdziłby Islandczyków a jednocześnie umożliwiłby zachowanie  dobrych stosunków z Wielką Brytanią i Holandią.

Tymczasem analitycy alarmują – brak porozumienia pomiędzy krajami  w sprawie odszkodowań może spowodować opóźnienie w otrzymaniu przez Islandię kredytów z Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Może także negatywnie wpłynąć na postęp rozmów dotyczących islandzkiego wejścia do Unii Europejskiej. W lipcu 2009 roku Islandia złożyła oficjalny wniosek o członkostwo w Unii, znalazłszy się tym samym na świeczniku Komisji Europejskiej.  Do tej pory była zintegrowana ze Wspólnotą głównie dzięki uczestnictwu w Europejskim Obszarze Gospodarczym i strefie Schengen. Problemy z dwoma członkami Unii, do której chce należeć, mogą jej tę drogę wydłużyć.  O ile Międzynarodowy Fundusz Walutowy uspokaja, iż wyniki referendum nie będą miały wpływu na decyzję w sprawie pożyczki dla Islandii, to  i tak stosunki brytyjsko-islandzkie są napięte. Określa się je najgorszymi od czasów wojen dorszowych z 1970 roku.  Islandia spierała się wtedy  z Brytyjczykami o wielkość strefy połowów ryb. Problem ten jednak rozwiązano i ustalono satysfakcjonujący dla stron kompromis. Tymczasem teraz Brytyjczycy sięgnęli do przepisów antyterrorystycznych aby zablokować islandzkie aktywa bankowe w swoim kraju. Reakcja Reykjaviku była ostra, zagrożono nawet postawieniem brytyjskiego rządu przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Ruch Brytyjczyków odebrany został jako nieprzyjacielski gest, wielu utrzymuje iż pogłębił on kryzys w państwie. A trzeba pamiętać, że to również od opinii Wielkiej Brytanii zależeć będzie to, czy Islandia stanie się członkiem Unii Europejskiej.  Presja ze strony pozostałych państw europejskich na Islandię jest również duża. Kraj stracił przede wszystkim wiarygodność finansową i czeka go długa droga zanim ją odzyska. Stąd liczne zapewnienia ze strony prezydenta Grimssona i premier Sigurdardottir, że Islandia nie odżegnuje się od swoich zobowiązań i chce je uregulować, aczkolwiek w taki sposób który nie pogrążyłby jeszcze bardziej gospodarki kraju.

Póki co wiele miejsca poświęca się komentowaniu wyników marcowego referendum, spekuluje się także kiedy wznowione zostaną trójstronne negocjacje. Dopóki przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Holandii i Islandii nie spotkają się, trudno będzie ocenić w jak dużym stopniu islandzkie ‘nie’ wpłynęło na stosunki między tymi krajami. Tymczasem wszyscy zainteresowani wyrazili wolę współpracy.
 
Portal Spraw Zagranicznych pełni rolę platformy swobodnej wymiany opinii - powyższy artykuł wyraża poglądy autora.