Marcin Piasecki: Unia Europejska politycznym karłem
Bez wątpienia Unia Europejska jest obecnie „gigantem” gospodarczym, niestety tego samego nie można powiedzieć jeśli chodzi o pozycję polityczną UE. Należy zdać sobie sprawę, że UE nie uzyskała obecnej pozycji nagle i bez przygotowania. Kraje UE przeszły długą drogę do tego by wyprzedzić od wielu lat dominanta gospodarczego jakim były Stany Zjednoczone.
Zwyciężanie na rynkach globalnych i co za tym idzie stworzenie na gruncie Unii największej
i najbardziej konkurencyjnej gospodarki świata, taki był i nadal jest cel UE. Nie krył tego prezydent Francji Nicolas Sarkozy, który oświadczył: „istotą rozwoju Unii Europejskiej powinno być dążenie do kontrolowania przez Zjednoczoną Europę procesów globalnych”. Aspiracje te jakoby potwierdziła Strategia Lizbońska, która zawarła te same, powyższe postanowienia. Jednakże, UE w przeciwieństwie do Chin nie mogła pochwalić się z roku na rok, stale rosnącym PKB. Wynikało to przede wszystkim z pobudek integracyjnych. Po 2004 r., czyli daty największej integracji europejskiej w historii (10 państw stało się członkami UE), PKB UE na mieszkańca spadł, lepszy był tylko w USA i Japonii. Efektem czego było jakoby ponowne wystartowanie Strategii Lizbońskiej, której jednym z haseł była „gospodarka oparta na wiedzy”. W skrócie, oznacza to przeznaczenie większej sumy pieniędzy na badania naukowe (ok. 3% PKB). W rzeczywistości chodziło tu raczej o uniezależnienie technologiczne od USA. Czego przykładem jest m.in. program systemu nawigacji satelitarnej Galileo. Należy już w tym miejscu zaznaczyć, że UE nie udało się jak dotąd przegonić USA jeśli chodzi o technologie. Wydatki na naukę kształtują się nadal w obszarze 1,9% ( przypominam, że sama strategia zakładała 3%) i co ważne wcale nie rosną. Jednak jeśli chodzi o główne, założenie Strategii, czyli UE jako lider gospodarczy, można z całą pewności stwierdzić, że zostało w stu procentach spełnione. Bowiem już w 2005 r., UE przegoniła USA. Suma PKB gospodarek UE wynosiła 12,3 biliona dolarów, gdzie Stany miały tylko 11,75 biliona dolarów. W latach 2001 – 2005 nastąpił wzrost obrotów handlowych z 1,8 do 2,2 biliona dolarów. Dodać należy, że UE jeśli chodzi o politykę handlu zagranicznego obrała za cel bycie pierwszym eskorterem świata. Realnie patrząc, obecnie przy tak dużej ekspansji produktów oraz samej specyfiki rynku chińskiego jest to mało prawdopodobne w najbliższych latach. Mimo, iż UE i USA stale ze sobą rywalizują to Stany Zjednoczone są pierwszym partnerem handlowym Unii (przed Chinami i Rosją). Z Chinami z kolei handel zagraniczny rośnie najszybciej. UE importuje najwięcej towarów z Chin (ok. 247 mld euro), za nimi jest USA (ok. 186 mld euro). Unia najwięcej eksportuje do Stanów Zjednoczonych – ok. 249 mld euro oraz Rosji – ok. 105 mld euro. Unia Europejska skupia także 25% produktu globalnego państw całego świata.
Nie bez znaczenia politycznego, ale przede wszystkim gospodarczego pozostaje wielkości samej Unii. UE z 600 mln mieszkańców znacznie przewyższa kraje takie jak - USA (235 mln) czy Rosja (143 mln), co po Chinach i Indiach czyni z UE trzecią potęgę ludnościową świata, trzeci: największy rynek makroekonomiczny, rynek konsumenta i siły roboczej. Jeśli chodzi o terytorium jest tu znacznie gorzej. Nawet jeśli UE rozszerzy się o Turcje i kraje bałkańskie, wielkość terytorium może przekroczyć 5 mln km2, co w porównaniu z USA (ok. 10 mln), Chinami (ok. 10 mln) czy Rosją (ok. 17 mln) wypada słabo. Trzeba jednak zdać sobie sprawę, że w obecnych stosunkach międzynarodowych nie terytorium czy mniej, potęga militarna ogrywają znaczącą role, lecz stosunki ekonomiczne między państwami. W stosunkach gospodarczych UE jest jednym z liderów światowych.
Niestety polityka zagraniczna (zewnętrzna) Unii pozostawia nadal wiele do życzenia, mimo, iż stale się rozwija. Wynika to przede wszystkim ze skupienia się na integracji gospodarczej Europy i nieudanych, wczesnych prób utworzenia tworów politycznych tj. Europejskiej Wspólnoty Politycznej (EWP). EWP w końcu powstała, ale to dopiero uchwalona na jej miejsce w 1992 r., Wspólna Polityka Zagraniczna i Bezpieczeństwa nadała wyraźny charakter UE w stosunkach międzynarodowych. Unia Europejska, jako aktor mający ambicje globalne, angażuje się w rozwijanie stosunków z krajami trzecimi. Unia udziela się znacząco w Afryce czego wyrazem jest prowadzenie dialogu politycznego (zgodnie z Konwencją z Cotonou) z 77 krajami AKP (byłymi koloniami krajów EWG), misje petersburskie z 2003 r. w Kongo, szczyty Europa – Afryka. UE nie posiada strategicznego partnera w Afryce, mimo, iż za takiego uchodzi RPA. O wiele lepiej Unia radzi sobie w Azji, szczególnie tej środkowo-wschodniej. UE realizuje strategiczne partnerstwo z Japonią, Chinami i Indiami, oraz prowadzi dialog w ramach ASEAN, ASEM czy SAARC. UE angażuje się także w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, od 1999 r. cały region jest traktowany jako parter strategiczny UE. Mimo dominacji USA w tym regionie, Unia aktywnie współpracuje z Grupą z Rio, MERCOSUR i Wspólnotą Andyjską. Wyrazem polityki wobec Europy Wschodniej oraz krajów Afryki Północnej jest Europejska Polityka Sąsiedztwa (EPS) oraz Partnerstwo Wschodnie. Rosja zrezygnowała z uczestnictwa w EPS. Partnerstwo Wschodnie to nowy program UE zainicjowany przez Polskę, dotyczy on tylko Armenii, Azerbejdżanu, Białorusi, Gruzji, Mołdawii oraz Ukrainy. Ma on doprowadzić do „zbliżenia i integracji państw Europy Wschodniej z Unią Europejską”. Program ten budzi kontrowersje wewnątrz samej UE i jest postrzegany jako działania antyrosyjskie w regionie pod otoczką pomocy Unii.
Podsumowując należy zdać sobie sprawę, że mimo górnolotnych postanowień i zapisów traktatowych, każde państwo postępuje według swojego uznania, licząc się tylko i wyłącznie ze swoim interesem, co czyni UE tytułowym „politycznym karłem”. Przykładem tego jest polityka prowadzona wobec trzech potęg światowych USA, Chin i Rosji. Kolejno: wobec USA, spór o tarcze antyrakietową między krajami UE; Rosja - spór o budowę Gazociągu Północnego oraz program Partnerstwa Wschodniego; Chiny - Tybet, łamanie praw człowieka, embargo na sprzedaż broni. UE ma problemy z wypracowaniem wspólnego stanowiska wobec kwestii najbardziej kontrowersyjnych, dlatego też, Traktat z Lizbony kładzie nacisk przede wszystkim na wzmocnienie polityki zagranicznej UE jak i jej pozycji na arenie międzynarodowej. Nad poprawą owej sytuacji w UE ma czuwać nowo powołany Wysoki przedstawiciel Unii do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa oraz utworzona Europejska Służba Działań Zewnętrznych (ESDZ). Jednak jak do tej pory Pani Catherine Ashton mówiąc łagodnie, nie błyszczy. ESDZ jest nowym bardzo ważnym organem UE i mimo swoich ambitnych postawień także nie spełnia i prawdopodobnie przez długi czas nie będzie wypełniał, swojej roli traktatowej. Dodatkowo kwestią budzącą kontrowersję i wydaję się także nie do końca jasną wśród samych urzędników UE są kompetencje poszczególnych instytucji dotyczące polityki zewnętrznej.