Mateusz Grzelczyk: Adieu, Monsieur Chirac!
- Mateusz Grzelczyk
Nicolas Sarkozy czy Ségolène Royal? Pytanie to pozostanie bez odpowiedzi do 6 maja, na którego zaplanowano drugą turę wyborów prezydenckich we Francji. Kilka dni później wygaśnie mandat obecnego lokatora Pałacu Elizejskiego, 74-letniego prezydenta Jacquesa Chiraca. Będzie to nie tylko koniec kariery politycznej Chiraca, ale również koniec pewnej epoki we Francji.
Początki kariery
Jacques Chirac pojawił się na francuskiej scenie politycznej ponad 40 lat temu, w okresie prezydentury Charlesa de Gaulle’a. Dzięki dyplomowi prestiżowej École National d’Administration oraz udziałowi w wojnie algierskiej szybko piął się po kolejnych szczeblach kariery politycznej. Najpierw pełnił funkcję sekretarza stanu w ministerstwie finansów, a pierwszą tekę ministerialną (rolnictwa) otrzymał w 1972 r. Później pełnił również funkcję ministra spraw wewnętrznych.
Prawdziwy przełom nastąpił jednak dopiero w 1974 r. Po śmierci prezydenta Georgesa Pompidou naturalnym kandydatem gaullistów na prezydenta był ówczesny premier Jacques Chaban-Delmas. Nieoczekiwanie jednak na prawicy doszło do rozłamu. Część gaullistów sprzeciwiła się kandydaturze Chabana i poparła kandydaturę wschodzącej gwiazdy centroprawicy Valery’ego Giscarda d’Estainga. Na czele „rokoszu” stanął Jacques Chirac, który widział w tym szansę dla siebie. Przez wielu swoich kolegów został on uznany za zdrajcę, który kieruje się wyłącznie własnymi ambicjami, kosztem macierzystej partii tym bardziej, że ostatecznie Chaban nie wszedł nawet do drugiej tury. Dzięki Chiracowi nowym prezydentem został Giscard d’Estaing, który był jedynym prezydentem V Republiki, który nie pochodził ani z obozu gaullistowskiego ani socjalistycznego.
Giscard potrafił odwdzięczyć się Chiracowi za oddaną mu przysługę – powierzył mu misję tworzenia nowego rządu, dzięki czemu stał się on najmłodszym premierem w historii Francji. Funkcję tę sprawował tylko dwa lata, ponieważ w 1976 r. po serii spięć na linii Pałac Elizejski – Hotel Matignon (siedziba premiera) Chirac podał się do dymisji.
Mer i premier po raz drugi
Nie oznacza to oczywiście, że były premier znalazł się w niebycie politycznym. W 1977 r. Chirac został wybrany merem Paryża. W krótkim czasie uczynił on ze stolicy swój bastion polityczny. Funkcję mera będzie zaś sprawować nieprzerwanie aż do 1995 r., co nie przeszkodzi mu w objęciu po raz drugi teki premiera. Nie ma w tym nic dziwnego. We Francji istnieje możliwość jednoczesnego sprawowania funkcji mera oraz deputowanego, ministra czy właśnie premiera. Także Nicolas Sarkozy przez wiele lat pełnił nieprzerwanie funkcję mera podparyskiego miasteczka Neuilly-sur-Seine, dzięki czemu uzyskał poparcie najbardziej znanego aktora francuskiego Gerarda Depardieu, prywatnie mieszkańca Neuilly. Chirac nigdy jednak nie ukrywał, że jego ambicje polityczne sięgają znacznie wyżej niż tylko stanowisko mera.
W 1981 r. Chirac po raz pierwszy wziął udział w wyborach prezydenckich. Zajął wówczas trzecie miejsce za ubiegającym się o reelekcję Giscardem i socjalistą François Mitterrandem. Wydawało się, że w Eliseum na kolejną kadencję pozostanie Giscard, ale Chirac po raz kolejny zaskoczył rodaków. Odmówił udzielenia poparcia dla urzędującemu prezydentowi, co doprowadziło do przegranej Giscarda w drugiej turze. Tak więc Giscard najpierw został prezydentem w dużej mierze dzięki Chiracowi, a potem przegrał także z jego powodu.
Chirac powrócił na stanowisko premiera w 1986 r. po wygranych przez prawicę wyborach do Zgromadzenia Narodowego. To właśnie wtedy po raz pierwszy w historii V Republiki doszło do podziału w łonie władzy – prezydent i premier wywodzili się z różnych środowisk politycznych. Dwa lata później Chirac po raz kolejny wystartował w wyborach prezydenckich. Wówczas był już jedynym kandydatem prawicy. Sondaże dawały mu duże szanse na zwycięstwo. Ostatecznie jednak w drugiej turze przegrał z urzędującym prezydentem François Mitterrandem. Dla Chiraca był to poważny cios. Wielu uważało, że to początek końca kariery politycznej ambitnego mera Paryża, tym bardziej, że po wygranych przez prawicę wyborach parlamentarnych w 1993 r. premierem został Edouard Balladur.
Spełnienie marzeń
Chirac nie dał jednak za wygraną. W 1995 r. po raz trzeci wystartował w wyborach prezydenckich. Tym razem dopiął swego, choć nie było łatwo. Chirac poczuł na własnej skórze, czym jest zdrada polityczna. Mimo że Chirac otrzymał nominację partyjną, ówczesny gaullistowski premier Edouard Balladur, cieszący się coraz większą popularnością, wystartował na własną rękę. Co gorsza, zjednoczył wokół siebie popularnych polityków prawicy. Poparcia nie odmówił Balladurowi m.in. „młody, zdolny” minister budżetu Nicolas Sarkozy. Tej zdrady Chirac nigdy nie zapomniał Sarkozy’emu.
Podziały na prawicy sprawiły, że Chirac po pierwszej turze znalazł się na drugim miejscu, za kandydatem socjalistów Lionelem Jospinem, ale przed Edouardem Balladurem. W drugiej turze nieznacznie wyprzedził Jospina. Marzenie Chiraca spełniło się. Został wybrany piątym prezydentem Republiki Francuskiej, a gaulliści po 21 latach odzyskali fotel prezydencki, który wcześniej stracili głównie dzięki nowemu prezydentowi.
Sukcesy i porażki pierwszej kadencji
Pierwsza kadencja Chiraca (1995-2002) upłynęła pod znakiem pewnych sukcesów na arenie międzynarodowej i niepowodzeń w polityce wewnętrznej.
Już na samym początku prezydentury dokonał tego, na co nie zdobył się żaden z jego poprzedników, w tym również Charles de Gaulle. Mianowicie, jako pierwszy prezydent otwarcie mówił o roli Francji w Holocauście: Okupanta wspierali Francuzi i państwo francuskie. Francja popełniła czyny nie do odkupienia.
Także w 1995 r. przyczynił się w znacznym stopniu do zakończenia krwawej wojny na Bałkanach. Po wielu miesiącach negocjacji (w których Francja współpracowała z Wielką Brytanią i Stanami Zjednoczonymi) Chirac doprowadził do tego, że przywódcy Bośni, Serbii i Chorwacji podpisali w Paryżu traktat pokojowy (znany jako „układ z Dayton”). Pod rządami Chiraca Francja wzięła również udział w operacji NATO w Jugosławii w 1999 r.
Ale Francuzi z upływem lat w coraz większym stopniu byli zawiedzeni prezydenturą Chiraca. Przede wszystkim zarzucali mu, że nie realizuje zapowiadanych w kampanii wyborczej reform. A trzeba przyznać, że Chirac obiecywał wiele: usprawnienie systemu socjalnego, obniżenie podatków, stworzenie nowych miejsc pracy, zwalczanie nierówności rasowej. Zabrakło mu jednak determinacji, by wykorzystać pierwsze miesiące po wygranych wyborach na wprowadzenie potrzebnych zmian.
Co gorsza, w 1997 r. ze względu na strajki i demonstracje, które towarzyszyły nieśmiałym próbom ograniczenia przywilejów socjalnych, Chirac podjął katastrofalną w skutkach decyzję o rozwiązaniu Zgromadzenia Narodowego. Cel był jeden – wzmocnienie legitymacji do przeprowadzenia reform. Ku jego zaskoczeniu, w przedterminowych wyborach parlamentarnych wygrali jednak socjaliści. Trzecia już w historii V Republiki koabitacja trwała aż do końca kadencji prezydenta i parlamentu w 2002 r. Socjalistycznemu rządowi udało się przepchnąć wiele populistycznych reform, a wśród nich wprowadzenie najkrótszego w Europie, bo zaledwie 35-godzinnego tygodnia pracy. Dla Francji był to czas stracony.
Reelekcja pod znakiem zapytania
Lata niedotrzymanych obietnic podważyły zaufanie Francuzów do Chiraca. Według sondaży prezydent miał szanse na reelekcję w 2002 r., pod warunkiem jednak, że uda mu się pokonać w drugiej turze popularnego socjalistycznego premiera Lionela Jospina. Gdy w niedzielny wieczór podane zostały przybliżone wyniki głosowania, Francuzi przecierali oczy ze zdumienia. W drugiej turze Chirac miał zmierzyć się z… Jean Marie Le Penem, liderem skrajnie nacjonalistycznego Frontu Narodowego, przez przeciwników określanym mianem faszysty. I we Francji, i w Europie sukces Le Pena uznany został za cios w demokrację.
Chirac, dzięki poparciu wszystkich sił politycznych we Francji, z wyjątkiem Frontu Narodowego, miażdżącą przewagą został wybrany na drugą kadencję (tym razem 5-letnią, ponieważ w 2000r. kadencja prezydenta została skrócona z 7-u do 5-u lat, aby uniknąć w przyszłości koabitacji). Chirac przejdzie do historii jako ten, który uzyskał w I turze najmniejsze poparcie spośród dotychczasowych prezydentów V Republiki, a w II turze – największe, bo aż 82-procentowe. Wynik ten nie odpowiadał jednak rzeczywistym nastrojom społecznym, co ujawni się z wielką siłą w 2005 r.
Non dla Busha
Chirac niewątpliwie zostanie zapamiętany ze względu na zdecydowany sprzeciw wobec planów interwencji USA w Iraku. To on, wraz z Gerhardem Schröderem oraz Władimirem Putinem, odegrał najważniejszą rolę w tworzeniu międzynarodowej opozycji wobec polityki George’a W. Busha na Bliskim Wschodzie. Chiracowi zaś szczególnie zależało na tym, aby nie doszło do interwencji pod egidą ONZ. Niestety język jakiego używał sprawił, że przedstawiano go jako przywódcę aroganckiego, który za nic ma sojusz ze Stanami Zjednoczonymi.
Postawa prezydenta Francji doprowadziła w konsekwencji do wybuchu histerii antyfrancuskiej w Stanach Zjednoczonych. Pojawiło się wówczas wiele ksenofobicznych wypowiedzi amerykańskich kongresmanów oraz przedstawicieli administracji prezydenta Busha. Cały świat obiegły zdjęcia, na których amerykańscy restauratorzy wylewali do rynsztoka najdroższe francuskie wina. Stosunki na linii Paryż-Waszyngton nie były tak złe od kryzysu w 1966r, kiedy Francja wystąpiła ze struktur militarnych NATO. Chirac przyczynił się również do wzmocnienia nastrojów antyfrancuskich w Europie Środkowowschodniej. O przywódcach państw kandydujących do UE, którzy wyrazili poparcie dla polityki amerykańskiej na Bliskim Wschodzie, powiedział: stracili najlepszą okazję, by siedzieć cicho.
Być może, gdyby Chirac przekonywał do swoich racji w sposób mniej arogancki, uzyskałby większe poparcie. Tym bardziej, że cztery lata po interwencji, trzeba przyznać, że to Chirac miał rację, przestrzegając Stany Zjednoczone przed naruszeniem równowagi w regionie. Co więcej, prezydent Francji ostro sprzeciwiając się wplątaniu ONZ w politykę Busha, tak naprawdę uratował honor tej organizacji. ONZ uniknęła największej kompromitacji w swojej historii, która mogła doprowadzić do jej marginalizacji na arenie międzynarodowej.
Należy jednak podkreślić, iż Chirac, nawet jeśli polemizował z polityką kolejnych administracji to zawsze traktował Stany Zjednoczone jako ważnego partnera. Podkreślił to w 2004 r., w czasie uroczystych obchodów 60-tej rocznicy lądowania w Normandii: Francja nigdy nie zapomni, ile zawdzięcza Ameryce, swemu niezłomnemu przyjacielowi i sojusznikowi.
Chirac niewątpliwie dążył do utrzymania silnej pozycji Francji na arenie międzynarodowej. Ze względu na zdecydowane Non dla interwencji w Iraku, Francja stała się nieformalną liderką państw kontestujących globalną politykę USA. Dzięki temu w ciągu kilku ostatnich lat uniknęła ostrej krytyki swej uprzywilejowanej pozycji w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Francja nie jest już jednak mocarstwem światowym, a jedynie mocarstwem regionalnym. Część odpowiedzialności spada za to również na Chiraca, który w sprawach międzynarodowych nie zawsze podejmował przemyślane decyzje. Przykładem może być chociażby interwencja francuskich sił zbrojnych na Wybrzeżu Kości Słoniowej, która doprowadziła do eskalacji konfliktu. Dzisiaj wpływy Francji słabną nawet w tradycyjnie profrancuskich byłych koloniach afrykańskich.
Chirac starał się wzmocnić rolę Francji poprzez organizowanie konferencji międzynarodowych poświęconych problemom globalnym. Poza tym Francja w ciągu ostatnich kilku lat stała się państwem należącym do największej liczby organizacji międzynarodowych na świecie, co miało służyć wywieraniu wpływu na inne państwa. To co trzeba oddać Chiracowi to fakt, że był jednym z pierwszych przywódców, który głośno mówił o konsekwencjach efektu cieplarnianego.
Europejskie pragnienia Chiraca
Największa wagę przywiązywał Chirac oczywiście do spraw europejskich. Co ciekawe, jeszcze w latach 70-tych był on zdecydowanym przeciwnikiem pogłębiania integracji m.in. protestował przeciwko pomysłowi prezydenta Pompidou, aby deputowani do Parlamentu Europejskiego wybierani byli w wyborach powszechnych. Będąc prezydentem kontynuował jednak politykę swoich poprzedników, co służyło i Francji, i Europie. Sam Chirac uważa, że jednym z najważniejszych jego sukcesów było przekonanie początkowo sceptycznych Francuzów do przyjęcia euro.
Chirac jako jeden z niewielu liderów europejskich opowiedział się jednoznacznie za przyjęciem Turcji do Unii Europejskiej. Przekonywał do tego również swoich rodaków, spośród których większość jest przeciwna członkostwu Turcji w UE. Prezydent Francji uważa, że odtrącenie Turcji, jedynego państwa demokratycznego wśród krajów islamskich, może obrócić się przeciwko Europie.
Ale to właśnie na polu integracji europejskiej Chirac, jak sam przyznaje, poniósł największą porażkę. Chodzi oczywiście o odrzucenie przez Francuzów w referendum w 2005 r. Traktatu Konstytucyjnego Unii Europejskiej. Dla Chiraca, który dążył do tego aby Francja jako państwo założycielskie odgrywało rolę naturalnego lidera UE, był to również cios osobisty. Głosowanie przeciwko konstytucji było w rzeczywistości wyrazem niezadowolenia rodaków z 10-letnich rządów prezydenta, zgodnie z hasłem: Non à la constitution, Non au gouvernement, Non à Chirac. W czasie swego pożegnalnego wystąpienia na szczycie w Brukseli przyznał: Być może nie zrobiłem wszystkiego, co mogłem, by tego uniknąć. Powiem całą prawdę: byłem tą porażką zaskoczony!
Płonące przedmieścia
Na tym jednak nie koniec. Jesienią 2005 r. Chirac musiał po raz kolejny zmierzyć się z falą niezadowolenia, tym razem ze strony imigrantów. Chirac jako prezydent zabronił swoim zwolennikom zawierania jakichkolwiek kompromisów z ksenofobicznym Frontem Narodowym Jean-Marie Le Pena. Co więcej, w 2004 r. utworzył pierwszy w historii Francji urząd, którego zadaniem jest zwalczanie dyskryminacji rasowej. Jednocześnie jednak, zabrakło z jego strony odważnych reform społecznych, które poprawiłyby sytuację setek tysięcy niezasymilowanych imigrantów pozbawionych pracy, żyjących w gettach, gdzie nikt nie mówi po francusku.
Młodzi imigranci zamieszkujący biedne przedmieścia największych francuskich miast upomnieli się o swoje, paląc tysiące samochodów i staczając na ulicach regularne bitwy z policjantami. Chirac z pewnością ponosi część odpowiedzialności za fiasko francuskiej polityki imigracyjnej. Ale trzeba mu oddać, że kiedy doszło już do zamieszek starał się łagodzić nastroje, co nie było łatwe tym bardziej, że niektórzy politycy, a wśród nich minister spraw zewnętrznych, Nicolas Sarkozy, chcieli zbić na tych wydarzeniach polityczny kapitał.
Ostatni atak Chiraca
Gdy na początku 2007 r. wielu rozczarowanych Francuzów wieszczyło już Chiracowi zasłużoną emeryturę, ten po raz kolejny zaskoczył rodaków. W jednym z wywiadów zasugerował, że być może będzie ubiegał się o ponowny wybór. Formalnie taka możliwość istnieje, ponieważ konstytucja V Republiki nie określa w żaden sposób liczby kadencji, jakie może sprawować jedna osoba. Co więcej, na przełomie grudnia i stycznia Chirac zgłosił szereg inicjatyw, jak chociażby obniżenie podatków dla przedsiębiorców czy kompleksowe rozwiązanie problemu bezdomności we Francji. Zorganizował również dwie wielkie konferencje międzynarodowe: poświęcone sytuacji w Libanie i ochronie środowiska. Niektórzy nadsekwańscy komentatorzy odczytali te działania jako początek kampanii wyborczej. Ale czy Chirac miałby w ogóle szanse w starciu z Nicolasem Sarkozym i Segolene Royal?
Zdecydowanie nie. Według sondaży aż 80 procent Francuzów nie życzyła sobie, by Chirac w ogóle startował w wyborach. Również w rządzącej partii UMP (którą sam założył w 2002 r.) nie miał poparcia, tak więc musiałby wystartować jako kandydat niezależny. Szanse na reelekcję były więc znikome. Prawdopodobnie sugestie Chiraca miały zdyscyplinować pewnego siebie Nicolasa Sarkozy’ego, który wielokrotnie upokorzył obecnego prezydenta – głównym hasłem kampanii Sarkozy’ego było La rupture, czyli zerwanie z przeszłością, z chirakizmem.
Ostatecznie w marcu Chirac oświadczył w telewizyjnym orędziu, że nie weźmie udziału w wyborach. Być może w jakimś stopniu do tej decyzji przyczyniła się wpadka Chiraca w sprawie ambicji nuklearnych Iranu. W czasie wywiadu stwierdził on: Samo posiadanie przez Iran jednej, a później być może dwóch bomb atomowych nie byłoby bardzo niebezpieczne. Bardzo niebezpieczne jest natomiast rozprzestrzenianie się tej broni. Niebezpieczeństwo, jeśli Iran pójdzie nadal drogą, którą kroczy, i opanuje technologię nuklearną, nie polega na tym, że będzie miał bombę, bo ta do niczego mu nie posłuży. Na kogo ją pośle? Na Izrael? Bomba nie pokona 200 metrów w atmosferze, a Teheran już będzie starty w proch. Słowa te wprawiły w zdumienie nie tylko rodaków, ale i całą opinię międzynarodową. Jako usprawiedliwienie Chiraca można przywołać słowa dziennikarki „New York Timesa”, która napisała, że Chirac prawdopodobnie źle się czuł, podczas rozmowy wydawał się zdekoncentrowany, nie mógł sobie przypomnieć nazwisk, korzystał z notatek, drżały mu ręce. Może właśnie wówczas uznał, że czas odpocząć.
We wspomnianym orędziu Chirac stwierdził: Choć będę tęsknił, poradzę sobie - już nie jako polityk, a zwykły obywatel. Zabrakło jednak odpowiedzi na pytanie, które zadawali sobie Francuzi przez wiele miesięcy: czy Chirac wskaże swego następcę. Na kilka tygodni przed I turą wyborów pytanie to brzmiało już raczej: czy Chirac udzieli poparcia Sarkozy’emu, któremu nigdy nie wybaczył zdrady w 1995 r.
Po wielu tygodniach niepewności Chirac ostatecznie jednak poparł Sarkozy’ego. Co skłoniło prezydenta do takiej decyzji? Według francuskiego tygodnika „Canard Enchane” Sarkozy miał się zobowiązać, że jako prezydent zmieni prawo tak, aby Chirac nie mógł stanąć przed sądem. W ten sposób prezydent mógłby uniknąć odpowiedzialności za trzy afery z czasów, gdy był merem Paryża. Dwie dotyczą tego, że za pieniądze miasta opłacał pensje urzędników, którzy pracowali na rzecz jego partii, a nie Paryża. Trzecia sprawa to kontrakty od miasta, które w nieuczciwy sposób zdobyła pewna firma drukarska. W jednej ze spraw skazany został już bliski współpracownik Chiraca, późniejszy premier Alain Juppé. Prokuratura już zapowiedziała, że po wygaśnięciu mandatu Chiraca będzie chciała go przesłuchać.
Bilans prezydentury Chiraca
Obraz Francji A.D. 2007 kreślony przez kandydatów na prezydenta to obraz państwa wewnętrznie skłóconego, ogarniętego społecznym i ekonomicznym marazmem, za co winę ponosi w głównej mierze urzędujący od 12-u lat prezydent. Czy obraz ten jest jednak prawdziwy?
Rzeczywiście Francja zmaga się obecnie z dość wysokim bezrobociem, szczególnie wśród ludzi młodych. Przedsiębiorstwa przenoszą produkcję do Europy Środkowowschodniej albo do Azji Wschodniej. Nie powiodła się również polityka asymilacji imigrantów. Trzeba jednak podkreślić również sukcesy Francji ostatnich lat: inwestycje zagraniczne bijące rekordy w Unii Europejskiej, przekazanie większej władzy samorządom, pierwszorzędny transport publiczny, służbę zdrowia na bardzo wysokim poziomie. Również przepaść między biednymi i bogatymi jest mniejsza niż choćby w Stanach Zjednoczonych, mniej liczna jest też grupa ludzi żyjących w skrajnym ubóstwie. Na czym więc polega wina Chiraca?
Jeden z podstawowych błędów, jakie popełnił ustępujący prezydent, polega na tym, iż uwierzył on, że jego rodacy są zbyt konserwatywni, żeby zaakceptować jakiekolwiek głębsze zmiany. Katastrofalną decyzją było również rozwiązanie w 1997 r. Zgromadzenia Narodowego, co doprowadziło do 5-letniej koabitacji. Ale później, gdy po zwycięskich wyborach w 2002 r. jego macierzysta partia posiadała w Zgromadzeniu Narodowym przewagę, zaniechał przeprowadzenia wielu istotnych reform. Ostatnia próba z marca 2006 r. zakończyła się falą wielotysięcznych demonstracji studenckich, największych od 1968 r. Była to odpowiedź na forsowaną przez Chiraca i premiera de Villepina ustawę regulującą pierwszą umowę o pracę CPE (pozwalała ona zwalniać pracownika w każdej chwili i bez podania przyczyny).
Podsumowując, stwierdzić należy, że w sprawach wewnętrznych zabrakło ustępującemu prezydentowi determinacji, aby przekonać rodaków do reform gospodarczych i społecznych. 20 lat temu Chirac jako premier przeprowadził zakrojoną na wielką skalę prywatyzację i zniósł wprowadzony przez socjalistów „podatek od bogactwa”. Chirac jako prezydent stwierdził kilka tygodni temu, że francuski model bezpieczeństwa socjalnego jest idealnie dopasowany do czasów współczesnych i wymaga tylko niewielkich zmian. W polityce zagranicznej, nawet jeśli Chiracowi nie brakowało determinacji, wiele rzeczy się nie udało, czego przykładem jest odrzucenie przez rodaków eurokonstytucji. Po 12-u latach Francuzi są już zmęczeni prezydenturą Chiraca i dostrzegają tylko jeden sukces Chiraca – zdecydowany sprzeciw wobec interwencji w Iraku. To właśnie wówczas cieszył się on największą popularnością wśród rodaków. Być może w przyszłości dostrzegą również inne osiągnięcia, które ustępujący prezydent niewątpliwie posiada na swoim koncie.
Pokolenie gaullistów
Bez względu na to, czy 6 maja w II turze wyborów prezydenckich zwycięży Nicolas Sarkozy czy Ségolène Royal ich rządy zapoczątkują nową epokę w historii Francji. Odchodzi bowiem „pokolenie gaullistów”. Każdy z dotychczasowych prezydentów znał osobiści twórcę V Republiki Francuskiej gen. Charlesa de Gaulle’a i na pewnym etapie swej kariery z nim współpracował. Jacques Chirac jest ostatnim przedstawicielem tego pokolenia, który sprawował najwyższy urząd w państwie. Nowe elity francuskiej władzy będą tworzyć, w zależności od werdyktu narodu francuskiego albo Sarkozy, albo Royal.