Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home

Wojciech Łysek: Oligarchia czy oligofrenia demokracji?


27 maj 2007
A A A

Oligofrenia- niedorozwój umysłowy (wrodzony albo nabyty)

Od kilku miesięcy napływa do nas stosunkowo dużo informacji na temat Rosji. Docierające wiadomości można podzielić na sferę  spraw  zewnętrznych: stosunki Unia -Rosja, sprawa polskiego weta, kryzys wokół pomnika w Talinie...  oraz na sprawy wewnętrzne: demonstracje opozycji, ocena politycznej działalności zmarłego prezydenta Borysa Jelcyna, pałacowe utarczki o  schedę po Władimirze Putinie... Wśród natłoku spraw, przykuwa uwagę postać Borysa Bieriezowskiego - aktywnego, choć niedocenianego aktora na scenie politycznej Rosji. Kim jest ten człowiek? Czy zmieni oblicze Rosji? Czy stanie się ikoną prodemokratycznej, antyputinowskiej opozycji?   

Depesza londyńska

Na łamach lewicowego The Guardian ukazał się 13 kwietnia wywiad z Borysem Bieriezowskim. Były członek kremlowskiego dworu Borysa Jelcyna swymi wypowiedziami doprowadził do istnego trzęsienia ziemi w  gabinetach  dyplomatów. Spowodował swą wypowiedzią błyskawiczną reakcję brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, co jednak nieuchroniło stosunków brytyjsko- rosyjskich przed nagłym zaognieniem.

Co tak zaszokowało w wypowiedzi nieugiętego oligarchy? Otóż Bieriezowski poinformował przeprowadzających z nim wywiad dziennikarzy, iż  ma kontakt  z częścią moskiewskiej elity, która pragnie obalić Władimira Putin, i gotowy jest wspierać ją swoimi funduszami. Wezwał też do siłowego obalenia obecnych władz, uznając, iż prezydent Rosji swoim postępowaniem doprowadza kraj na skraj przepaści.
Powinniśmy użyć siły do zmienienia władzy. Nieprawdopodobnym jest uczynić to demokratycznymi sposobami, bez użycia siły, presji”- mówił. Na pytanie dziennikarza czy takie działanie jest odpowiednie, uznał je za zupełnie dopuszczalne.

Na reakcje Moskwy nie trzeba było długo czekać. Rosyjski minister spraw zagranicznych wezwał do ministerstwa wysokiego urzędnika ambasady brytyjskiej w Moskwie i żalił się na anty-rosyjską aktywność emigranta. Reakcja Rosji nie zakończyła się na tym. Prokurator Generalny - Siergiej Czajka po raz kolejny wystąpił z wnioskiem o ekstradycję Bieriezowskiego. Tym razem podstawą do wydania oligarchy jest wypowiedź w wywiadzie dla Guardiana.
Biznesmenowi grozi zgodnie z prawem rosyjskim do 20 lat więzienia za podburzanie do powstania przeciw legalnie wybranej władzy.

To nie pierwsza wypowiedź Bieriezowskiego, która doprowadziła do zaostrzenia stosunków międzypaństwowych. W październiku 2006 roku komentując śmierć znanej z krytycznych wypowiedzi wobec polityki prezydenta Rosji dziennikarki Anny Politkowskiej, stwierdził:„Oświadczam, że konieczne jest przekazanie władzy w Rosji w inne ręce, nawet przy użyciu siły. Dzisiejsza władza nie jest legitymizowana, zniszczyła bowiem podstawy Konstytucji, na przykład likwidując powszechne i bezpośrednie wybory gubernatorów. Teraz cała władza należy do Kremla, nie obowiązuje zasada podziału władzy. Władza przekształciła się z ustroju demokratycznego w autorytarny. Nie znam takich przypadków w historii, gdy władza autorytarna zostałaby oddana w sposób dobrowolny”.

Natomiast ponad rok temu wypowiedział się dla radia Echo Moskwy o prezydenturze Putina jako o niekonstytucyjnej i nie legitymizowanej. Już wtedy prokuratura domagała się ekstradycji oligarchy. Skończyło się jednak na tym, iż wypowiedź biznesmena została skrytykowana przez Izbę Gmin, a ówczesny minister spraw zagranicznych Jej Królewskiej Mości - Jack Straw - ostrzegł Bieriezowskiego, iż azyl polityczny może zostać uchylony. Nie doszło do przekazania  finansowego potentata w ręce rosyjskiego wymiary sprawiedliwości. Brytyjski sąd orzekł, iż takie postępowanie nie dawałoby gwarancji uczciwego procesu.

Backstory

Borys Abramowicz Bieriezowski urodził się w 1946 roku. Z wykształcenia jest doktorem nauk matematycznych. Porzucił karierę naukową i u kresu istnienia Związku Radzieckiego zajął się handlem samochodami.
Tak rozpoczęła się jego przygoda ze światem wielkiego biznesu, którego wkrótce stał się istotną częścią. Jak wielu członków partyjnej nomenklatury Bieriezowski szybko się wzbogacił. Sukces zawdzięcza wykupywaniu po zaniżonych cenach państwowego majątku. Bardzo typowe działanie, obserwowane nie tylko w Rosji, lecz w całym bloku wschodnim. Swoją pozycję magnata zbudował na udziałach różnych firm, między innymi: samochodowych, banków, wydawnictw prasowych czy naftowego holdingu. Należał do grupy postkomunistycznych miliarderów, którzy dzięki nieograniczonym środkom finansowym i prasowo-telewizyjnym wsparciem, uratowali w 1997 roku Borysa Jelcyna przed wyborczą porażką. Prezydent nagrodził ich sprzedażą majątku państwowego po okazyjnych cenach.

W ten oto sposób Borys Bieriezowski stał się członkiem elitarnej  grupy zamożnych  biznesmenów z czasem nazwanej oligarchami.  Przeniknął do świata polityki, gdzie został jednym z stronników Borysa Jelcyna. W latach 1996-1997 pełnił funkcję zastępcy sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji, a następnie od 1998 r. do 1999 r. był sekretarzem wykonawczym WNP.
Jego miejsce w kręgach sprawujących władzę było dość wysokie, co znajdywało odzwierciedlenie m.in. w tym, iż w kontrolowanej przez niego telewizji ORT pozwalano na otwartą krytykę premiera Jewgienija Primakowa. Miliarder mógł pozwolić sobie na to tym bardziej, iż miał  znaczne poparcie rodziny Jelcyna, stanowiącej ścisłe jądro kremlowskiej elity.
Pod koniec kadencji pierwszego prezydenta Rosji, Bieriezowski utracił swoje wpływy na dworze. Pozycja oligarchy (zwanego nowym Rasputinem) pogorszyła się po tym jak służby bezpieczeństwa odkryły w podległej magnatowi firmie detektywistycznej „Atol” urządzenia podsłuchowe, które mogły służyć do inwigilacji otoczenia prezydenta. Od 1999 roku jego sytuacja stawała się coraz mniej godna pozazdroszczenia. Firmy należące do przedsiębiorcy stały się częstym celem służb skarbowych i podatkowych. To typowa broń w zwalczaniu opozycji w Rosji - instrumentalne wykorzystanie prawa.       

Przedsiębiorstwami, które stały się kamieniem młyńskimi dla prężnie rozwijającej się kariery magnata, a ostatecznie zmusiły go do opuszczenia kraju, były linie lotnicze Aerofłot oraz ogólnorosyjska telewizja ORT. Zanim jednak do tego wszystkiego doszło należy opisać historię tragicznej znajomości, która zaważyła na losie naszego bohatera.

Cavalier fatale

Borys Bieriezowski poznał Władimira Putina na początku lat 90. XX wieku. Zaczęli prowadzić wspólne interesy w Szwajcarii, a w wolnych chwilach wyjeżdżali na narty. Jak wspomina sam oligarcha - stali się bliskimi przyjaciółmi. Wszystko jednak zmieniło się w chwili, gdy ten były oficer KGB został wybrany przez Borysa Jelcyna na swojego następcę. Przypomnijmy był to już koniec lat 90., gdy Bieriezowski zaczął tracić wpływy.

Oligarcha aktywnie przyczynił się jednak do zwycięstwa Putina w wyborach. Łączyły ich poza wspólnymi interesami także deklarowane poglądy. Obydwaj opowiadali się za wolnością w mediów,  w życiu politycznym, koniecznością demokracji i gospodarki rynkowej. W przypadku następcy Jelcyna skończyło się na deklaracjach dzień. Bieriezowski - jak sam głosi - jest zwolennikiem tych haseł do dziś.

Starych przyjaciół nie poróżniły jednak wyznawane wartości. Przynajmniej z początku. Tuż po objęciu władzy przez Putina, Bieriezowski poprosił go o to, by mógł mieć do niego nieograniczony,  dostęp. Innymi słowy bankier jelcynowskiej rodziny pragnął odnowić i  zachować  swoje wpływy także za rządów nowego prezydenta. Putin zgodził się na taki układ. Jak miała pokazać praktyka takie ustawienie wzajemnych relacji nie miało szans na przetrwanie.

Im dłużej rządził nowy prezydent, tym bardziej Bieriezowski rozumiał, iż jego wizja Rosji nie przystaje do kreowanej przez rządzących rzeczywistości. Nie akceptował wojny w Czeczenii, uważał zwycięstwo za niemożliwe do osiągnięcia. Metody prowadzące do zwycięstwa w jego mniemaniu powodowały wzrost terroru, a nie jego ograniczenie.
Także zmniejszenie roli parlamentu, który stał się maszynką do głosowania dla proprezydenckiej partii nie podobały się magnatowi, który publicznie nie oszczędzał swojego przyjaciela. Putin nie pochwalał takich aktów, publiczna krytyka jego osoby jest przecież niedopuszczalna.

Czarę goryczy przepełniła sprawa telewizji ORT. Aż 51% akcji ogólnodostępnej telewizji należała do państwa, reszta do Bieriezowskiego. Putin pragnął zarządzać telewizją samodzielnie, bez pomocy nawet swego dawnego przyjaciela. Oligarcha nie zgodził się.
Na efekty nie trzeba było długo czekać. Nie po raz pierwszy dały o sobie znać metody poskramiania niepokornych, przypominające te z czasów ZSRR, tylko że bardziej finezyjne jak na suwerenną demokrację cara Putina przystało.

Dwa tygodnie po wyrażeniu sprzeciwu wobec planów całkowitego  upaństwowienia telewizji ORT, prokurator wytoczył Bieriezowskiemu sprawę. Zaczęła się poważna bitwa, w której nie było miejsca na sentymenty. Po trzymiesięcznym napięciu nastąpiło szybkie rozwiązanie sporu. Aresztowano wiceprezesa Aerofłotu Nikołaja Głuszkowa- prywatnie przyjaciela Bieriezowskiego.
Potentat finansowy zrozumiał, że jego flirt z władzą zakończył się definitywnie i opuścił Rosję. Uchroniło go to przed aresztowaniem. Należy przyznać, iż Bieriezowski zachował zimną krew wyjeżdżając i nie dając się uwięzić jak stało się to później z Michaiłem Chodorowskim - prezesem Jukosu, innym znanym oligarchą, którego usunął ze swej drogi Władimir Putin.

Wielka ucieczka

Akcja przeciw Bieriezowskiemu stała się wzorcowym przykładem działań przeciw niepokornym oligarchom, którym wypowiedział wojnę Putin. Mądrość byłego właściciela stacji ORT polegała na tym, iż zrozumiał kierunek zmian w rosyjskiej polityce. Redukcja demokracji, łamanie jej podstawowych zasad  nie były tym w czym chciał wziąć udział, więc wyjechał. 

Udał się do Londynu, jednego z największych centrów finansowych, które jest otwarte na rosyjskich biznesmenów. Prócz Bieriezowskiego mieszka tam także kilku innych bogatych Rosjan. Coraz częściej o Londynie, jako nowej ojczyźnie rosyjskiej emigracji mówi się jako o  Londongradzie. Wśród licznej jej przedstawicieli, znajduje się także  zaufany oligarcha Kremla i jego nieoficjalny skarbnik - Roman Abramowicz. Śmiało można zaryzykować twierdzenie, iż właściciel Chelsea Londyn i gubernator Czukotki zarazem, zajął miejsce Bieriezowskiego na kremlowskim dworze.

W 2003 roku Borys Bieriezowski otrzymał azyl polityczny wraz z obywatelstwem brytyjskim.  Od 2004 posługuje się także nowym nazwiskiem: Płaton Jelenow. Od tamtej pory próby jego ekstradycji są skazane na porażkę. Rosjanie początkowo żądali wydania biznesmena głównie ze względu na defraudację majątku Aerofłotu. Sąd angielski odmówił jednak, uzasadniając to tym, iż oligarcha nie będzie mieć zapewnionego uczciwego procesu w Rosji.

Kaukaski ślad

Bieriezowski nie jest jedynym człowiekiem, którego ekstradycji od władz w Londynie domaga się Rosja. Prócz niego Moskwa pragnie doprowadzić także do ekstradycji Ahmeda Zakajewa, który jest rzecznikiem czeczeńskich separatystów. Powiązanie biznesmena ze sprawą czeczeńską wyrasta poza ten skromny zbieg okoliczności, jakim jest domaganie się przez rosyjską prokuraturę zatrzymania i oddania w jej ręce tych dwóch mężczyzn. 

Często można spotkać się z niejasnymi, otoczonymi mgłą tajemnicy, informacjami, co do kontaktów Szamila Basajewa-znanego czeczeńskiego watażki z rosyjskim oligarchą. Pewnym jest natomiast, iż Bieriezowski wspierał przez pewien czas Czeczenów, przekazując im pieniądze. Przyznał się do tego w lutym 2002 roku. Sprzeciwiał się wojnie w Czeczenii, a także otwarcie popierał antywojenne artykuły zamordowanej dziennikarki Anny Politkowskiej. Biznesmen zaangażował się także w wyjaśnienie ataku na szkołę w Biesłanie, a szczególnie roli prezydenta i specsłużb w nieudanej akcji odbijania zakładników.
 
W grudniu 2003 roku , już po uzyskaniu politycznego azylu pojawił się w Gruzji pod przybranym nazwiskiem Elen Płatonow zaostrzając stosunki między nią a Rosją. W wyniku tego zdarzenia, gruziński ambasador został wezwany i pouczony przez Siergieja Ławrowa (minister spraw zagranicznych Rosji) jak należy postępować ze ściganymi przez Rosję osobami. Strona gruzińska nie przejęła się jednakże całą sprawą, oświadczając, iż Bieriezowski jest wolnym człowiekiem         i obywatelem brytyjskim. Do  zatrzymania i przekazania, ściganego przez Rosję magnata nie doszło.
Przybycie do kraju uważanego za bliską zagranicę Kremla było upokorzeniem dla dawnego przyjaciela. Szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę, iż przyczyna była dość prozaiczna - chęć odwiedzenia znajomych. Gest Bieriezowskiego stanowił prztyczek w nos dla Putina.
 
Trucizna i szpieg

Niedawna zagadkowa śmierć znanego agenta KGB i FSB  Litwinienki także wiąże się z osobą Borysa Bieriezowskiego, były agent KGB  przyznał się magnatowi,  iż ma wykonać na nim wyrok z polecenia swojego przełożonego. Dlaczego do tego doszło?

Otóż znajomość Aleksandra Litwinienki ze znanym rosyjskim oligarchą zawiązała się na długo przed ucieczką tego ostatniego z ojczyzny. W 1994 roku Litwienienko prowadził dochodzenie w sprawie zamachu bombowego na Bieriezowskiego, a kilka lat później uratował go przed wrobieniem w zabójstwo czołowego prezentera telewizyjnego. Pikanterii całej sprawie zabójstwa byłego agenta FSB dodaje fakt, iż ostatnią osobą z którą rozmawiał Litwinienko  był ochroniarz oligarchy.

Toczące się śledztwo Scotland Yardu odnoście otrucia Litwinienki utknęło w miejscu. Rosyjscy świadkowie nie zostali przesłuchani przez brytyjskich agentów, mimo wielokrotnych rozmów nawet na szczeblu rządowym i wizyty pracowników brytyjskiej policji w Moskwie. Rosjanie piętrzyli trudności, równocześnie sugerując, iż zamieszany w całą sprawę może być sam Bieriezowski.

Cała ta sprawa może jednakże doprowadzić do współpracy rosyjsko-brytyjskiej. Wskazuje na to zastanawiająca wypowiedź Prokuratora Generalnego Rosji - Czajki, który na tle chłodnego przyjęcia agentów Scotland Yardu, zauważył podczas konferencji prasowej, iż wcześniej czy później Bieriezowski jak i Zakajew zostaną przekazani rosyjskiemu wymiarowi sprawiedliwości.

Demokracja made in Russia

Rosyjski prokurator generalny Jurij Czajka powiedział w poniedziałek 16 kwietnia, że Moskwa ponownie zwróciła się do władz brytyjskich o pozbawienie przedsiębiorcy Borysa Bieriezowskiego statusu uchodźcy politycznego i o jego ekstradycję do Rosji. Czajka oświadczył, iż: „oligarcha stworzył grupę przestępczą, której celem jest obalenie legalnych władz Federacji Rosyjskiej, a w tym kraju  takie postępowanie uważane jest za czyn karalny”.
Prokurator oskarżył Wielką Brytanię o to, że toleruje jak na jej terytorium powstaje przyczółek mający zdestabilizować sytuację w Rosji.

Jak całą sytuację widzi sam zainteresowany? Gotów jest wrócić do Rosji i zaangażować się w politykę. Czy Borys Bieriezowski odegra istotną rolę we współczesnej Rosji? Sądząc po jego wypowiedziach można być pełnym optymizmu i dostrzegać w nim nowe wcielenie Georga Sorosa. Sąd ten wydawać się może jednak wygórowany. W Rosji nie wytworzyło się spłeczeństwo obywatelskie. Sami Rosjanie przyzwyczajeni są od dawien dawna do autokratycznych rządów. Cały problem nie polega na sfinansowaniu opozycji, lecz na upowszechnieniu jej haseł. Pokazaniu strasznej twarzy obecnej władzy, obnażeniu prorządowej propagandy. W Rosji potrzebne są dogłębne zmiany w świadomości społeczeństwa, w jego pojmowaniu władzy i państwa. Sytuacja jest mniej klarowna niż ta w przeddzień Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie. 
  
W prawdzie 13 kwietnia doszło do demonstracji przeciwników prezydenta w Petersburgu i Moskwie, jednakże nie były to protesty na masową skalę. Nad Newą demonstrowało jedynie 5 tysięcy osób. Szczególnie, gdy weźmiemy poprawkę, iż odbyły się kontrprotesty organizacji pro-putinowskich, a marsz dysydentów został rozpędzony przez milicję.

Opozycja jest dość mocno podzielona i znajdują się w niej takie postacie jak przywódca liberalnej partii Jabłoko-Ryżkow, czy dawny arcymistrz szachowy Kasparow, często pojawiający się na nieoficjalnej giełdzie jako kandydat opozycji na wybory prezydenckie w 2008 roku. Na pozycjach anty-rządowych znajdują się także komuniści - Gienadija Ziuganowa.

Jaka Rosja?

Nie stanowi tajemnicy fakt, iż Rosja zawsze rządzona była z pozycji siły. Nie ważne, czy to carat, czy komuniści- tendencje autorytarne za wschodnią granicą zawsze były dość silne. Nie dziwi, więc słaba opozycja za czasów Putina, który na nowo sprawił, iż przeciętny Rosjanin jest dumny ze swojego państwa, a swą polityką przywrócił prestiż i zaczął odbudowywać mocarstwową pozycję Rosji.
Pomogły mu w tym nie tylko akcje na arenie międzynarodowej: konflikt z Gruzją, partnerstwo z USA w walce z terroryzmem. Ważną funkcję stanowiły szczególnie z punktu widzenia przeciętnego Rosjanina walka z oligarchią i partiami liberalnymi. Pozostałościami jelcynowskich czasów, które tak mocno zraziły Rosjan do demokracji i gospodarki rynkowej, budząc wciąż żywe ciągotki do silnej władzy.

Szczególnie wojna wytoczona oligarchom, którzy mieszali się do polityki jak wspierający opozycję parlamentarną Michaił Chodorkowski, Borys Bieriezowski czy Władimir Gusiński przysporzyła popularności Putinowi. W końcu wielkie fortuny tak charakterystyczne dla krajów byłego ZSRR, zbudowane zostały na powiązaniach polityki i biznesu, często ich początki skrywane są za mgłą niejasnych powiązań i podejrzanych inwestycji.

W 2003 roku World Service sporządził raport z którego wynikało, iż Rosjanie nie cierpią oligarchów. Anatolij Czubajs – jeden z bardziej aktywnych członków kremlowskiej familii- prywatnie zięć Jelcyna, stwierdził, iż właśnie Borys Bieriezowski może być w największym stopniu utożsamiany z takim obrazem znienawidzonego oligarchy.      

Trudno pozostać optymistą, co do szans na demokratyzacje w Rosji.  Zresztą czy anty-putinowscy oligarchowie, gdyby jakimś cudem stworzyli silną opozycję i przejęli władzę, daliby Rosji demokrację? Raczej nie, chyba, że  na kształt demokracji szlacheckiej w Polsce.

Oligarchizacja jest silnie wpisana w rosyjską specyfikę. Ujawnia się to  szczególnie teraz- w słabej  i stosunkowo młodej rosyjskiej demokracji, gdzie wyraźnie możemy obserwować prawo sformułowane przez Roberta Michelsa. Żelazne prawo oligarchii, bo o nim mowa, głosi, iż : „Niekompetencja mas członkowskich (i obywateli w państwie), brak czasu, niechęć do ciągłego podejmowania decyzji, zmęczenie bezustanną mobilizacją, zniechęcenie i nuda czynią fikcję z demokracji bezpośredniej .Władza pozostaje w rękach zorganizowanej mniejszości, następuje monopolizacja przywództwa przez wąską gupę, która pozostaje poza kontrolą mas członkowskich”. Czy taka jest prawda o współczesnej Rosji? Wiele za tym przemawia.

www.news.bbc.co.uk , www.iht.com , The Guardian, www.wprost.pl , www.eurazja.org