Pomnik hinduistycznej dominacji
Otwarcie hinduistycznej świątyni w Ayodhyi wzbudziło sporo kontrowersji, ale premier Indii Narendra Modi w ogóle się nimi nie przejął. Jej budowa w miejsce islamskiego meczetu jest uważana za zwieńczenie jego starań, aby Indie z kraju świeckiego przekształciły się w państwo hinduistyczne.
To właśnie szef rządu w Delhi poprowadził ceremonię i poświęcił hinduistyczną świątynie. Przygotowania do uroczystości trwały od dłuższego czasu, a sam Modi z tej okazji przez ostatnich jedenaście dni pościł. Dużo pracy miały również indyjskie służby, które w obawie przed prowokacjami zabroniły organizowania jakichkolwiek demonstracji w stanie Uttar Pradesh. Z racji sporej mniejszości muzułmańskiej władze stanu Karnataka także zmobilizowały spore siły policyjne.
Krwawe podwaliny
Zaangażowanie dużej liczby funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa nie może dziwić, bo budowa świątyni wzbudza wciąż ogromne kontrowersje. Hinduiści zbudowali ją bowiem na miejscu XVI-wiecznego meczetu, zniszczonego w grudniu 1992 roku podczas zamieszek zorganizowanych przez działającą do dzisiaj radykalną organizację Światowy Komitet Hindusów (VHP). W ciągu zaledwie kilku godzin, przy bierności służb, hinduscy nacjonaliści za pomocą prostych narzędzi zamienili kamienny budynek w stertę gruzu.
Rozruchy spowodowane zrównaniem z ziemią islamskiego miejsca kultu religijnego nie ograniczyły się jedynie do stanu Karnataka. Rozprzestrzeniły się wówczas na cały kraj, a swój gniew wyrazili też muzułmanie w sąsiednich Bangladeszu i Pakistanie, którzy atakowali ambasady Indii i hinduistyczne świątynie. Spokój na ulicach indyjskich miast musiało zaprowadzić wojsko, zaś liczbę ofiar trwających ponad półtora miesiąca zamieszek szacuje się na ponad dwa tysiące.
Odpowiedzialność za tamte wydarzenia spadła na nacjonalistyczno-konserwatywną Indyjską Partię Ludową (BJP). Aresztowano wówczas jej przewodniczącego Murli Manohara Joshiego i lidera grupy parlamentarnej Lalę Krishnę Advaniego, a ponadto rząd w Delhi zdymisjonował kontrolowany przez BJP rząd stanu Uttar Pradesh i zdelegalizował najbardziej radykalne organizacje religijne hinduistów.
Krwawe zamieszki i zatrzymanie liderów nacjonalistów tylko zwiększyło ich poparcie. Liderzy BJP właśnie w 1992 roku złożyli obietnicę budowy w miejsce meczetu otwartej właśnie świątyni, a realizację inwestycji po przejęciu władzy w 2014 roku zapowiedział także Modi. Marzenia hinduskich nacjonalistów udało się spełnić dzięki wyrokowi Sądu Najwyższego Indii, który w 2019 roku zakończył wieloletni spór o tereny w Ayodhyi i przekazał je rządowi.
Triumf hindutwy
Budowa świątyni akurat w Ayodhyi nie ma jedynie wymiaru antymuzułmańskiego. Hindusi wierzą, że meczet został wybudowany na gruzach hinduistycznej świątyni, która powstała w miejscu narodzin boga Ramy. Zburzono ją jednak w czasie panowania Babura, pierwszego przywódcy muzułmańskiego wielkiego Państwa Mogołów, istniejącego od 1526 do 1858 roku. Należy podkreślić, że meczet miał też duże znaczenie dla blisko 200 mln indyjskich muzułmanów, dlatego liderzy ich mniejszości podkreślają, iż modlono się w nim przez kilkaset lat.
To nie wyznawcy islamu stanowią jednak bazę wyborców Modiego i jego partii. Otwarcie świątyni należy bowiem rozpatrywać w kontekście zbliżających się (odbędą się w kwietniu lub maju) indyjskich wyborów parlamentarnych. Jej budowa była jedną z najważniejszych obietnic BJP, dlatego nacjonalistyczno-konserwatywne ugrupowanie chce zmobilizować zwolenników koalicji Sojuszu Narodowo-Demokratycznego.
Dla samych Hindusów dużo ważniejszy jest wymiar ideologiczny świątyni. Jej otwarcie jest zwieńczeniem starać wyznawców ideologii hindutwy, czyli syntezy hinduskiego nacjonalizmu i religii hinduistycznej. Modi jest jej orędownikiem od czasów młodości, gdy działał on w założonym w dwudziestoleciu międzywojennym paramilitarnym Narodowym Stowarzyszeniu Ochotników (RSS). W wersji promowanej przez premiera Indii jest ona jedynie programem pielęgnowania hinduskich tradycji, ale praktyce zwolennicy hindutwy opowiadają się za przekształceniem Indii w narodowe i religijne państwo Hindusów.
Podobne postulaty stoją w sprzeczności z zasadą świeckości, która znalazła się w preambule konstytucji Indii z 1950 roku. Trzeba jednak zauważyć, że w praktyce równość wyznawców wszystkich religii była promowana przez Mahatmę Gandhiego (notabene zamordowanego przez działacza RSS) i premiera Indii Jawaharlalę Nehru w pierwszych latach niepodległości kraju. Pod rządami córki Nehru, Indiry Gandhi, świecki Indyjski Kongres Narodowy (INC) zaczął wyraźnie zabiegać o głosy hinduistów. Między innymi dzięki temu hindutwa przeniknęła również do indyjskiej kultury.
Nie tylko muzułmanie
Politycy indyjskiej opozycji z powodu politycznego i ideologicznego wymiaru uroczystości nie przybyli na inaugurację świątyni. Z tego powodu obóz Modiego oskarżył ich o „antyhinduizm” i ignorowanie indyjskich tradycji. Największym problemem dla BJP był jednak bojkot poświęcenia miejsca kultu przez wpływowych duchownych. Do Ayodhyi nie przybyli bowiem przywódcy religijni czterech hinduistycznych klasztorów, uważani za strażników wiary.
Jak już wspomniano, inauguracja świątyni wywołuje najwięcej kontrowersji wśród muzułmanów. Obawiają się oni, że będzie ona źródłem triumfalizmu hinduskich nacjonalistów, którzy mogą zażądać budowy kolejnych miejsc kultu. Tylko w macierzystym okręgu wyborczym indyjskiego premiera mają znajdować się historyczne meczety, zdaniem zwolenników BJP także wybudowane w miejscu dawnych hinduistycznych świątyń. Co prawda Sąd Najwyższy w ubiegłym roku odrzucił wniosek o usunięcie islamskiego centrum w Mathurze, ale nikt nie zapewni, że w przyszłości hinduiści znów nie będą triumfować.
Działania wymierzone w stanowiących około 14 proc. populacji Indii muzułmanów nie ograniczają się tylko do administracyjnych prób przejęcia ich własności. Wyznawcy islamu muszą mierzyć się z codzienną dyskryminacją, w tym przede wszystkim z atakami ze strony hinduistycznych radykałów, nie stroniących od morderstw czy palenia meczetów. Podobne wydarzenia nasiliły się pięć lat temu, kiedy BJP rozpoczęło druga kadencję swoich rządów, dlatego islamska społeczność ma uzasadnione obawy w kwestii przyszłości po trzecim zwycięstwie Modiego.
Według opublikowanego w ubiegłym miesiącu raportu organizacji Open Doors, hinduscy nacjonaliści nie ograniczają się tylko do prześladowania muzułmanów. W Indiach odnotowano największą na świecie liczbę represjonowanych chrześcijan, bo ponad połowa więzionych z powodu swojej wiary wyznawców Chrystusa jest osadzonych właśnie w zakładach karnych w Indiach. Nad Gangesem w ubiegłym roku odnotowano też największą na globie liczbę ataków na kościoły.
Maurycy Mietelski
fot. Office of the Prime Minister of India / Wikimedia Commons