Egipcjanie wzywają prezydenta Mubaraka do ustąpienia
- IAR
Prezydent Egiptu Hosni Mubarak, wbrew wcześniejszym doniesieniom, nie opuścił Egiptu. Podawała to telewizja Al Arabija, która potem poinformowała, ze Mubarak z rodziną wyjechał w nieznanym kierunku z bazy wojskowej na przedmieściach Kairu, gdzie przebywał do tej pory.
Tymczasem w centrum stolicy Egiptu demonstrują setki tysięcy osób. Protestujący zgromadzili się na placu Tahrir oraz przed budynkiem parlamentu i gmachem telewizji publicznej. Wykrzykują hasła, wzywające prezydenta Hosni Mubaraka do ustąpienia z urzędu. "Mubarak jest skończony! Musi odejść teraz" - można przeczytać na ich transparentach.Wczorajsze wystąpienie prezydenta, w którym poinformował on, że nie odda władzy, wywołało wśród demonstrantów rozczarowanie i gniew. Opozycjoniści mówią, że forma i treść przemówienia świadczą o tym, iż Mubarak stracił kontakt z narodem.
Były doradca egipskiego ministra spraw zagranicznych Abdullah Al-Ashal powiedział BBC, że prezydent stara się teraz zyskać na czasie i kurczowo trzyma się starego systemu. Profesor Abdullah Al-Ashal, wykładowca prawa międzynarodowego na Uniwersytecie Amerykańskim w Kairze, zwraca uwagę. że wystąpienie Hosni Mubaraka pokazało, iż nie zrozumiał on przekazu setek tysięcy demonstrujących Egipcjan. Zdaniem Abdullaha Al-Ashala, prezydent nie chce odpowiedzieć na potrzeby i dążenia obywateli.
Swój głos zabrała również armia, od której oczekiwano zdecydowanej reakcji na prezydenckie wystąpienie. W specjalnym oświadczeniu wojsko zapowiedziało, że nie przejmie władzy w kraju. Armia zapewniła, że będzie gwarantem wczorajszych obietnic prezydenta Hosni Mubaraka.
Przedstawiciele wojska zapowiedzieli, że będą zmierzać do zniesienia stanu wyjątkowego w kraju. Jednak ich zdaniem nastąpi to dopiero po uspokojeniu się sytuacji w Egipcie. Obiecali również przeprowadzenie wolnych i uczciwych wyborów, jednak nie podali terminu, w którym miałoby się odbyć głosowanie. Armia zapewniła również, że będzie pracować nad pokojowym przekazaniem władzy.