Gwinejska junta mianowała cywila premierem
Wojskowa junta rządząca od tygodnia zachodnioafrykańską Gwineą desygnowała we wtorek Kabine Komara na stanowisko premiera. Wybór kojarzonego z opozycją bankiera ma być prawdopodobnie sygnałem dla społeczeństwa, iż junta poważnie traktuje swe obietnice reform. Komara pelni obecnie stanowisko dyrektora Afrykańskiego Banku Eksportowo-Importowego. Ta istniejąca od 14 lat instytucja finansowa (z siedzibą w Kairze) stara się promować handel między afrykańskimi państwami. Komara jest uznawany nie tylko za sprawnego technokratę, ale również za osobę związaną z opozycją wobec zmarłego prezydenta Conté.
Komara był kandydatem na premiera już dwa lata temu, gdy po serii krwawych protestów społecznych prezydent Conté obiecał mianować bardziej niezależnego od siebie szefa rządu. Ostatecznie prezydent nie zdecydował się jednak na osobę Komary, gdyż był on w jego mniemaniu zbytnio kojarzony ze stanowiącymi rdzeń opozycji związkami zawodowymi.
Teraz nominacja Komary ma być zapewne sygnałem dla społeczeństwa, że nowa wojskowa władza poważnie traktuje swe obietnice reform.
Polityczny kryzys wybuchł w zachodnioafrykańskiej Gwinei 23 grudnia, zaraz po oficjalnym ogłoszeniu śmierci prezydenta Lansana Conté, który przez ostatnie dwadzieścia cztery lata twardą ręką rządził Gwineą. Premier Souare ogłosił 40-dniową żałobę narodową i zaapelował do mieszkańców kraju o spokój, lecz kilka godzin po jego orędziu radio podało, że władzę w Gwinei przejęła armia. Wojsko rozwiązało rząd i zawiesiło obowiązywanie konstytucji.
Puczyści ogłosili, że przejmują władzę w związku z "katastrofalną sytuacją gospodarczą" w kraju i oskarżyli powołany przez zmarłego prezydenta rząd o współodpowiedzialność za kryzys.
Na czele junty stoi kapitan Moussa Dadis Camara, który ogłosił się nowym prezydentem Gwinei oraz przewodniczącym 32-osobowej Narodowej Rady na rzecz Demokracji i Rozwoju (CNDD). Junta zapowiedziała, że zorganizuje wolne wybory w grudniu 2010 r. (wtedy skończyłaby się kadencja zmarłego Conté). Przez najbliższe dwa lata władzę w państwie będzie natomiast sprawować CNDD, zastępując tymczasowo konstytucyjne organy. Junta zapowiada też renegocjacje kontraktów zawartych z zagranicznymi koncernami górniczymi.
Pucz spotkał się z poparciem dużej części społeczeństwa wyczerpanego terrorem, nędzą i korupcją, które towarzyszyły rządom zmarłego prezydenta.
Zamach stanu potępiła jednak społeczność międzynarodowa. Unia Afrykańska zdecydowała się zawiesić członkostwo Gwinei w pracach organizacji dopóki w kraju nie zostanie przywrócony konstytucyjny porządek. Państwa Zachodu grożą z kolei ograniczeniem dostarczanej Gwinei pomocy rozwojowej. Jedynie regionalna Wspólnota Gospodarcza Państw Zachodniej Afryki (ECOWAS) sugeruje półgębkiem, iż Camarze i jego ludziom należy "dać szansę".
Gwinea jest byłą francuską kolonią (niepodległa od 1958 r.) położoną w zachodniej Afryce. Mimo, iż kraj jest dość szczodrze obdarowany przez naturę (znajduje się tam m.in. 50 proc. światowych złóż boksytów) korupcja i nieudolność, jakie towarzyszyły 24-letnim rządom Conté pogrążyły Gwineę w nędzy. Doszło wręcz do tego, że z eksportera żywności stała się jej importerem. W rezultacie krajem od kilku lat wstrząsały krwawe niepokoje społeczne.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, news24.com, iol.co.za