Kolejne negocjacje ws. Darfuru bez udziału najważniejszego ugrupowania rebeliantów
Prezydent Sudanu Omar al-Baszir spotkał się ze swoim odpowiednikiem z Egiptu Hosni Mubarakiem, aby omówić możliwości rozwiązania konfliktu w Darfurze.
Egipski minister spraw zagranicznych Ahmed Aboul Gheit zwrócił uwagę, że Egipt ma strategiczny interes w dążeniu do zakończenia walk w Darfurze ze względu na wspólną z Sudanem granicę. Bahar Idriss Abu Garda, lider jednego z darfurskich ugrupowań, Zjednoczonego Frontu Oporu, podkreślił z kolei, że Egipt ma do odegrania bardzo ważną rolę w trakcie negocjacji pokojowych w najbliższym czasie.
Jednakże udziału w rozmowach w Kairze odmówił Ruch na rzecz Sprawiedliwości i Równości (JEM), najpotężniejsza z darfurskich grup rebelianckich. W tym samym czasie JEM zagroził również wycofaniem się z rozmów z sudańskim rządem, jeśli mediatorzy ONZ i Unii Afrykańskiej będą nalegać na włączenie innych ugrupowań rebeliantów. Lider Ruchu Khalil Ibrahim stwierdził, że nowe negocjacje z udziałem grup, które nie stanowią żadnej realnej siły politycznej czy militarnej nie mają sensu, a JEM „nigdy nie będzie częścią tego chaosu”.
JEM bojkotował także wcześniejsze rozmowy pokojowe prowadzone w katarskiej Dausze. W lutym 2009 r. doszło co prawda do podpisania pierwszego porozumienia między przedstawicielami JEM a delegacją rządową, ale rebelianci utrzymują, że rząd złamał porozumienie o budowie środków zaufania, które miało poprzedzić właściwe rozmowy pokojowe. JEM rozsierdziło zwłaszcza wypędzenie z Darfuru międzynarodowych organizacji humanitarnych, co uczynił rząd w Chartumie w odwecie za wydanie międzynarodowego nakazu aresztowania za prezydentem al-Baszirem. Zresztą już wcześniej rebelianci zapowiadali, że jeśli Międzynarodowy Trybunał Karny wyda taki nakaz (co nastąpiło 4 marca), to siły JEM zrobią wszystko, by doprowadzić do jego obalenia.
Konflikt w sudańskiej prowincji Darfur wybuchł na początku 2003 r., gdy miejscowe oddziały rebelianckie wznieciły powstanie przeciwko władzom w Chartumie, oskarżanym o marginalizowanie mieszkańców prowincji przy podziale władzy, faworyzowanie plemion arabskich oraz próby zmiany struktury demograficznej w regionie. W odpowiedzi rząd aktywnie wspierał tworzenie arabskich bojówek plemiennych, tzw. dżandżawidów, które za cichym przyzwoleniem władz rozpoczęły kampanię czystek etnicznych skierowaną przeciwko wspólnotom podejrzewanym o sprzyjanie rebeliantom. Ocenia się, że w wyniku dotychczasowych walk zginęło 300 tys. ludzi, a blisko dwa i pół miliona zostało wypędzonych ze swych domów. Jest to najgorszy w chwili obecnej kryzys humanitarny na świecie.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, iol.co.za