Mauretańska junta rozbija demonstrację
Mauretańska junta wojskowa, która w sierpniu obaliła rząd i prezydenta, rozbiła w niedzielę (5.10) protest w stolicy kraju, tuż przed upływem terminu ultimatum wyznaczonego przez Unię Afrykańską.
Policja użyła gazu łzawiącego w starciu z ok. 50 demonstrantami domagającymi się uwolnienia Sidi Oulda Cheikha Abdallahi’ego, pierwszego demokratycznie wybranego prezydenta przetrzymywanego w areszcie domowym.
Wcześniej, Unia Afrykańska zażądała przywrócenia konstytucyjnego porządku w Mauretanii najpóźniej do 6 października br., co w praktyce oznacza ponowne objęcie przez prezydenta Abdallahiego sprawowanej przed zamachem stanu funkcji. UA zawiesiła Mauretanię w prawach członka tej organizacji oraz zagroziła dalszymi sankcjami. Jednakże, dowódca puczystów gen. Mohamed Ould Abdel Aziz kategorycznie odrzucił ultimatum i stwierdził, że pozycja Unii Afrykańskiej „nie jest ani konstruktywna ani pozytywna i nie służy interesom mieszkańców Mauretanii.” Według Aziza, Abdellahi jest byłym prezydentem, a powrót do przeszłości nie jest możliwy. Gen. Aziz wyznaczył również przejściowy gabinet, który ma sprawować władzę do czasu przeprowadzenia nowych wyborów, co ma nastąpić w ciągu 14 miesięcy.
Pucz przeprowadziła 6.08 grupa oficerów, na czele których stoi generał Ould Abdel Aziz, szef gwardii prezydenckiej oraz generał Mohammad al-Ghazwani - szef sztabu armii. Wszyscy oni zostali kilka godzin wcześniej usunięci ze stanowiska przez prezydenta Abdallahiego. Buntownicy powołali radę państwa, która przejęła władzę w kraju. Jej pierwszą decyzją było przywrócenie wszystkich zwolnionych oficerów na poprzednio zajmowane funkcje. Do konfliktów między prezydentem Abdallahim a wojskiem dochodziło jednak już znacznie wcześniej. Generałowie sprzeciwiali się polityce dialogu ze skrajnymi islamskimi ugrupowaniami oraz decyzji o uwolnieniu podejrzanych o związki z islamskimi ekstremistami.
Na podstawie: news.bbc.co.uk, mg.co.za