Niepokoje w Egipcie, demonstracje przeciwko prezydentowi
- IAR
W Egipcie demonstranci domagający się ustąpienia prezydenta kraju - Hosniego Mubaraka, starli się z policją. Podczas zajśc w Suezie, na wschód od Kairu, zginęły co najmniej dwie osoby. W Kairze, według publicznej telewizji, zginął policjant.
Protesty Egipcjan są zainspirowane sytuacją w Tunezji, gdzie w wyniku wielotygodniowych manifestacji, obalono rządzącego 23 lata krajem prezydenta Bena Alego. Na centralnym placu Kairu zebrały się tłumy domagając się ustąpienia prezydenta Mubaraka, rządzącego Egiptem od prawie 20 lat, skandowano też antyrządowe hasła. Mimo że w egipskiej stolicy rozmieszczono od 20 tysięcy do 30 tysięcy funkcjonariuszy, protestującym udało się złamać policyjne blokady, by dostać się do centrum miasta. Policja użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych, by rozpędzić manifestantów.
W Aleksandrii, drugim największym mieście Egiptu, w protestach uczestniczyło co najmniej 20 tysięcy osób. W wielu miastach domagano się wypuszczenia więźniów politycznych. "Ben Ali, kto po nim"- krzyczeli protestujący. Biorący udział w manifestacjach podkreślali, że mają dosyć skorumpowanego rządu i zwalczania opozycji. Do protestów nawoływała prodemokratyczna grupa "Ruch 6 kwietnia", która swoją nazwą nawiązywała do państwowego Dnia Policji.
Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton wezwała do zachowania spokoju. Dodała, że Waszyngton wierzy w stabilność egipskiego rządu, podkreślała jednak, że Egipcjanie mają prawo do pokojowych protestów.
Według organizacji humanitarnych, 80 procent mieszkańców Egiptu żyje za mniej niż dwa dolary dziennie.