Przedwyborcze napięcie w Zambii
W atmosferze podejrzeń o nadużycia i oszustwa zakończyła się kampania wyborcza w Zambii, gdzie 30 października obywatele wybiorą nowego prezydenta, następcę zmarłego niespodziewanie Levy’ego Mwanawasa.
Największe kontrowersje wzbudziła decyzja Komisji Wyborczej o wydrukowania zapasowych 600,000 kart do głosowania, mimo że od 2006 r. nie było przypadków rejestracji nowych uprawnionych do głosowania. Ponadto, czyste karty zostały przewiezione z drukarni w RPA bez udziału obserwatorów wyborczych. Wkrótce po tym zatrudniony przez władze kierowca został zatrzymany w stolicy kraju Lusaki, gdy odnaleziono u niego jedną z kart przeznaczoną dla komisji wyborczej w północno-zachodniej prowincji Zambii. Jednakże Komisja Wyborcza utrzymuje, że kierowca zabrał ją przez przypadek i nie jest to dowód na istnienie spisku.
Kolejnym źródłem napięć jest dostęp do państwowych funduszy oraz środków masowego przekazu. Chociaż zambijskie prawo zakazuje używania publicznych pieniędzy na kampanię wyborczą, to dwa główne rywalizujące ze sobą ugrupowania, Ruch na rzecz Demokracji Wielopartyjnej (MMD) oraz Front Patriotyczny (PF) oskarżane są o nadużycia. W ubiegłym tygodniu zwolennicy MMD pobili dziennikarzy prywatnego dziennika The Post ze względu na negatywny ich zdaniem wizerunek MMD tworzony na łamach tej gazety.
W wyborczym pojedynku staną naprzeciwko siebie kandydat MMD Rupiah Banda, który pełni funkcję prezydenta od śmierci Mwanawasy oraz lider FP Michael Sata. Banda zamierza kontynuować prorynkowe reformy gospodarcze zapoczątkowane przez poprzednika, zdusić inflację i promować inwestycje zagraniczne.
Michael Sata tymczasem obiecuje zmianę dotychczasowego kierunku polityki gospodarczej, stąd postrzegany jest często jako lewicowy populista. W poprzednich wyborach prezydenckich w 2006 r, za winnych nędzy Zambijczyków uznał on zagranicznych inwestorów, głównie Chińczyków, Hindusów i Libańczyków i obiecywał ich wypędzenie z kraju. Ciepło wyrażał się też o dyktatorze Zimbabwe, Robercie Mugabe. Obecnie złagodził nieco ton swoich wypowiedz i nawołuje tylko do większej kontroli chińskich inwestycji. Sata, który cieszy się największą popularnością w miastach, rozpoczął również aktywną kampanię na prowincji, gdzie w 2006 r. przegrał z Mwanawasą. Na spotkaniach z mieszkańcami obiecuje niższe ceny za żywność i paliwo, eliminację przerw w dostawach prądu oraz nowe miejsca pracy dla młodych.
Na podstawie: allafrica.com, mg.co.za