Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Świat Afryka Upadek generała Nkundy

Upadek generała Nkundy


05 styczeń 2009
A A A

Wedle niepotwierdzonych jeszcze informacji zbuntowany generał Laurent Nkunda, został niedzielę obalony przez własnych podwładnych. Rozpoczęta przez niego rebelia wstrząsnęła w ostatnich miesiącach Demokratyczną Republiką Kongo. W przesłanym BBC oświadczeniu nieznany szerzej generał Bosco Ntaganda informuje, iż w ostatnią niedzielę (4.01.) naczelne dowództwo Narodowego Kongresu Obrony Ludu (CNDP) zdecydowało się pozbawić Nkundę dowództwa z powodu „złego zarządzania” i „błędów w dowodzeniu”. Zdaniem buntowników ostatnie działania Nkundy zagrażały zarówno przyszłości ruchu, jak i wszystkich Kongijczyków.
Image
Laurent Nkunda (cc.) flickr


Chwilowo na czele CNDP ma stanąć „tymczasowa rada”. Rebelianci zapewniają, że mają zamiar kontynuować rozmowy pokojowe z rządem  Kinszasie.

Informacji o obaleniu Nkundy nie potwierdziły jednak jak na razie niezależne źródła. On sam również nie wypowiadał się jeszcze publicznie. Jeżeli informacje o upadku Nkundy się potwierdzą trudno spekulować jakie będą tego rezultaty dla wschodniego Konga. Obserwatorzy obawiają się zbrojnego konfliktu na łonie CNDP, który jeszcze bardziej skomplikowałby niezwykle zagmatwaną sytuację polityczno-militarną w regonie Kivu.

Krucjata Nkundy


Laurent Nkunda przez długi czas nie uznawał ani postanowień podpisanego w 2003 r. porozumienia pokojowego (kończącego wojnę domową w DR Kongo) ani wyników demokratycznych wyborów z czerwca 2006 r. Zbuntowany generał twierdził, że walczy w obronie swych rodaków Banyamulenge (kongijski odłam plemienia Tutsi), prześladowanych przez rząd w Kinszasie i wrogo nastawione miejscowe plemiona. Wraz z kilkutysięczną prywatną armią, złożoną z dobrze uzbrojonych i doświadczonych w boju rebeliantów, atakuje każdego, kto jego zdaniem zagraża interesom Tutsi – lub jego samego.

Pod koniec sierpnia jego rebelianci podjęli szeroko zakrojone działania w prowincjach Północne i Południowe Kivu. Zdaniem ONZ to Nkunda stoi za eskalacją przemocy, gdyż chce rozszerzyć obszar terytorium kontrolowanego przez swoich bojowników. On sam oskarża z kolei rząd o nie wywiązanie się z zapisów porozumienia, przewidujących rozprawę z ukrywającymi się w dżunglach wschodniego Konga rebeliantami z plemienia Hutu z sąsiedniej Rwandy. Zdaniem Nkundy prześladują oni kongijskich Banyamulenge, których on musi samodzielnie chronić. Jego ofensywa przyniosła serię porażek armii rządowej i postawiła wschodnie Kongo na skraju kompletnego chaosu.Image

Obecnie w Północnym Kivu panuje relatywny spokój. Pod koniec października Nkunda ogłosił jednostronne zawieszenie broni i walki na froncie ucichły. Co jakiś czas wybuchają tylko starcia pomiędzy rebeliantami a członkami prorządowej milicji Mai-Mai (złożonej głównie z członków plemion wrogich wobec ludu Tutsi, który stanowi zaplecze rebelii Nkundy) lub ruandyjskich rebeliantów Hutu z Rwandy.

Wciąż krytyczna pozostaje sytuacja humanitarna na pogrążonych w konflikcie obszarach. Od końca sierpnia z rejonu walk uciekło blisko 250 tys. osób, które w niezmiernie ciężkich warunkach przebywają obecnie w obozach dla uchodźców lub ukrywają się w dżungli. Łącznie od jesieni 2007 roku blisko 1,2 miliona mieszkańców Kivu musiało opuścić swe domy. Woleli oni jednak wybrać wegetację w buszu lub obozach niż stać się ofiarą gwałtów i mordów, jakich dopuszczają się wszystkie strony konfliktu.

Na podstawie: news.bbc.co.uk