Cena baryłki ropy spadła o 20 dolarów w ciągu miesiąca
- Łukasz Wróbel, Emil Szweda, Open Finance
W piątek rano cena baryłki ropy naftowej spadła o ponad dolara do 53,4 USD, a w ciągu listopada obniżyła się o blisko 20 dolarów. Inwestorzy uznali, że obniżenie produkcji zarządzone przez OPEC w ubiegłym miesiącu nie nadąża za hamującym popytem na całym świecie, dlatego sprzedają kontrakty na ropę.
W sobotę w Kairze zbiorą się przedstawiciele kartelu, którzy przeanalizują rzeczywiste dane z poszczególnych krajów członkowskich i będą rozpatrywać wniosek Wenezueli o dalsze cięcia wydobycia. Na wykresie ropy nie widać jeszcze formacji odwrócenia trendu spadkowego, ale trzeba pamiętać, że cena surowca jest obecnie prawie o 100 USD niższa niż lipcu i zniecierpliwione byki mogą wkrótce powalczyć o silniejsze odreagowanie. Argumentem na ich korzyść była w tym tygodniu choćby zapowiedź zmniejszania wydobycia w Rosji.
Prognoza giełdowa
Mimo słabych, bardzo słabych danych makroekonomicznych z Japonii, Nikkei zakończył sesję wzrostem i to wzrostem w końcówce notowań (zawsze robi to lepsze wrażenie niż wzrost na otwarciu i później osuwanie się cen). Również inne rynki azjatyckie zyskiwały.
Można zakładać, że indeksy w Europie wybiorą bierną postawę i oczekiwanie na początek sesji w USA, ale trzeba pamiętać, że dla Amerykanów piątek to przerwa w długim weekendzie. Więc dzisiejsze notowania przy Wall Street nie będą miały tak dużego znaczenia. Nie wszyscy stawią się w pracy, sama sesja też jest zresztą skrócona. Nie mniej kontrakty na amerykańskie indeksy rosną i to w połączeniu z niezwykłą dosyć wiarą inwestorów w sens działań wspierających gospodarkę ze strony rządów wystarczy, żeby liczyć na szóstą wzrostową sesję na GPW.
Waluty
Najważniejsze pary walutowe przygotowują się od kilkunastu dni do odwrócenia średnioterminowych trendów - eurodolar uklepał dno w okolicy 1,25 USD i obecnie walczy z lokalnymi szczytami na poziomie 1,29 proc., a kurs dolara wyrażony w jenach wyhamował w piątek po dotarciu do 95 jenów. W tym tygodniu spora część inwestorów z USA wybrała się na długi weekend dlatego nie ma co liczyć na tąpnięcia na ostatniej sesji, ale końcówka roku może przynieść osłabienie dolara zwłaszcza, jeśli na giełdach ujrzymy choćby namiastkę "rajdu Św. Mikołaja". W piątek złoty umocnił się względem dolara do 2,90 PLN, ale euro i frank podrożały do 3,75 PLN oraz 2,42 PLN.