Gwatemala/
- Michał Mieluch
We czwartek (06.04) nieznani sprawcy zastrzelili przed budynkiem partii opozycyjnego kongresmena, Mario Ronaldo Pivarala. Obrońcy praw człowieka biją na alarm. Liczba morderstw popełnianych w Gwatemali co roku jest większa od średniej światowej o blisko 40 proc.>
Do Pivarala zadzwonił telefon i polityk wyszedł z budynku, w którym przebywał, aby odebrać połączenie. Wtedy padły strzały. Klatkę piersiową kongresmena przeszyły dwie kule. Dopiero po zamachu wyszło na jaw, że politykowi od jakiegoś czasu grożono śmiercią. Motyw zbrodni pozostaje nieznany.
Gwatemalscy politycy, na czele z prezydentem Óscarem Bergerem, stanowczo potępili zamach. Jorge Mendez, rzecznik prasowy partii rządzącej, stwierdził, że morderstwo to było „potwornie smutne i godne potępienia”. Sam Pivaral miał opinię polityka, który zawsze szukał porozumienia.
Wydarzenie to jak na ironię zbiegło się w czasie z wydelegowaniem nowej jednostki, złożonej z 2400 byłych żołnierzy, powołanej do walki z rosnącą falą morderstw i porwań. Prezydent Berger przyznał, że siły zbrojne nie radzą sobie z rosnącą agresją w kraju, która jest wg niego skutkiem działań zorganizowanych grup przestępczych, niejednokrotnie lepiej uzbrojonych niż policja.
Wysoki wskaźnik przestępczości powodowany faktem, że przez Gwatemalę przebiega jeden z większych szlaków narkotykowych Ameryki, to jeden z największych problemów kraju. Obrońca praw człowieka Sergio Morales mówi, że „ta plaga przemocy stała się epidemią”. Średnia liczba morderstw w Gwatemali wynosi 40 osób na 100 tysięcy mieszkańców, co przekracza wyliczoną przez Światową Organizację Zdrowia średnią o niemal 40 proc. Tylko w 2005 roku gwatemalska policja odnotowała przeszło pięć tysięcy zabójstw. Populacja Gwatemali wynosi 12,3 miliona. Dla porównania, w Nowym Jorku, mieście zamieszkałym przez 7,5 milionów ludzi, rocznie ginie, wg statystyk, około sześcet osób.
na podst. mexico.com, cia.gov