Wenezuela/ Protesty w obronie RCTV
Kilkadziesiąt tysięcy Wenezuelczyków demonstrowało w niedzielę (27.05) przeciwko nieprzedłużeniu koncesji dla prywatnej stacji telewizyjnej Radio Caracas Televisión (RCTV).
Tzw. "sprawa RCTV" podzieliła mieszkańców kraju i od kilku tygodni stanowi główną oś politycznej konfrontacji między zwolennikami i przeciwnikami urzędującego prezydenta Hugo Cháveza. RCTV jest najstarszą (nadaje od 1953 roku) i jednocześnie najchętniej oglądaną stacją telewizyjną w Wenezueli, która w swoich programach bardzo często krytykuje urzędującego prezydenta i jego politykę. W jej miejsce od poniedziałku nadawać ma państwowy kanał TVES, który według zapowiedzi rządu „lepiej odzwierciedli rewolucyjne aspiracje społeczeństwa”.
Decyzja o nieprzedłużeniu koncesji RCTV została ogłoszona przez Cháveza 28 grudnia 2006 roku, w niespełna miesiąc po uzyskaniu przez niego reelekcji. Dziennikarze i właściciele stacji oskarżani są przez niego o propagowanie imperializmu, notoryczne kłamstwa na antenie, całkowite podporządkowanie interesom Waszyngtonu oraz prowadzenie działalności antypaństwowej. Oskarża ich także o popieranie zorganizowanego przez opozycję w kwietniu 2002 roku zamachu stanu, w którym na 3 dni został odsunięty od władzy i zamknięty w więzieniu wojskowym na prowincji. Tylko dzięki poparciu ludu i wiernych oddziałów armii udało mu się odzyskać władzę. „Lepiej zacznijcie myśleć co będziecie robić od końca maja. Nie będzie najmniejszej taryfy ulgowej dla żadnej stacji telewizyjnej, która sprzyjała zamachowi stanu – także dla RCTV. Żadne działania przeciwko ludowi, narodowi i Republice nie będą tolerowane! Szacunek dla Wenezueli!”, grzmiał podczas grudniowego wiecu Chávez.
Przeciwnicy Cháveza z kolei decyzję o pozbawieniu stacji koncesji traktują jako zamach na wolność słowa spowodowaną krytyką jakiej dopuszczali się na antenie. Władze stacji odrzucają przy tym oskarżenia o sprzyjanie zamachowi stanu z 2002 roku i serwilizm wobec Stanów Zjednoczonych. Ich zdaniem decyzja prezydenta jest nie tylko polityczna, ale także sprzeczna z prawem międzynarodowym, m.in. Amerykańską Konwencją Praw Człowieka i stanowi dowód na osuwanie się Wenezueli w stronę autorytaryzmu.
Sprawa przedłużenia koncesji dla RCTV wywołała duże poruszenie także na arenie międzynarodowej. Najmocniejsze głosy potępienia płyną z Waszyngtonu oraz Brukseli, gdzie Kongres podobnie jak Parlament Europejski jednogłośnie uchwaliły rezolucje w których wzywają władze Wenezueli do poszanowania wolności słowa i solidaryzują się z dziennikarzami z RCTV. Podobne gesty solidarności wyraziły Międzyamerykański Związek Dziennikarzy (IAPA), Reporterzy Bez Granic, Międzynarodowa Federacja Dziennikarzy (IFJ), Amnesty International oraz prywatne stacje telewizyjne i radiowe nadające w pozostałych państwach latynoamerykańskich. Od komentarzy wstrzymują się jedynie najbliżsi sojusznicy Cháveza na arenie międzynarodowej, a więc władze Boliwii i Ekwadoru.
Razem z marszem przeciwników odbywa się także marsz zwolenników Cháveza. O bezpieczeństwa dba kilka tysięcy policjantów oraz specjalnie ściągnięte do Caracas oddziały wojska. "Każda prowokacja zostanie stłumiona a jej animatorzy zostaną ukarani. Wzywam wszystkich do zachowania spokoju - jesteśmy przygotowani na każdą sytuację", ostrzegł prezydent.
Na podstawie: www.mercopress.com, www.bbc.co.uk , www.eluniversal.com