Morales zwycięża w referendum odwoławczym. Opozycja także
Prezydent Boliwii Evo Morales odniósł zwycięstwo w przeprowadzonym w niedzielę (10.08) referendum odwoławczym.
Według wstępnych szacunków około 56-60 proc. Boliwijczyków odpowiedziało twierdząco na pytanie: „Czy zgadza się Pan/Pani, aby kontynuowane były reformy zapoczątkowane przez prezydenta Evo Moralesa Aimę oraz wiceprezydenta Alvaro Garcíę Linera?”. Jest to wynik co najmniej o 2 proc. wyższy niż uzyskany przez niego podczas ostatnich wyborów prezydenckich. W grudniu 2005 roku, Morales, indianin Aymara i przywódca cocaleros, zwyciężył z poparciem 53,7 proc.
W niedzielę zwycięstwo odniosła jednak także opozycja, której udało się doprowadzić do odwołania co najmniej jednego z popierających Moralesa gubernatorów. Referendum obejmowało bowiem nie tylko prezydenta, ale także wybieranych w bezpośrednich wyborach (po raz ostatni w grudniu 2005 roku, razem z wyborami prezydenckimi) gubernatorów poszczególnych prowincji.
Poparcia niezbędnego do zachowania stanowiska nie uzyskał Alberto Luis Aguilar, gubernator Oruro. Ważą się natomiast losy gubernatorów prowincji La Paz (José Luis Paredes) oraz Cochabamba (Manfred Reyes Villa), którzy mogą utrzymać się na stanowiskach dzięki dwuznacznościom prawnym. Według zapisów ordynacji wyborczej odwołanym zostaje ten gubernator, który w referendum otrzymał głosów na „Nie” więcej niż w wyborach z grudnia 2005 roku, gdy został wybrany na stanowisko. Zapisy te zakwestionował jednak Narodowy Trybunał Wyborczy stwierdzając, że odwołanie gubernatora możliwe jest dopiero, gdy głosów sprzeciwiających się jego pozostaniu na stanowisku będzie co najmniej 50%+1. Zarówno Paredes jak i Reyes Villa znaleźli się w prawnym zawieszeniu. Znani są jednak z popierania rządów Moralesa, można się więc spodziewać, że rząd uczyni wszystko, aby pozostali na swoich stanowiskach. Prezydent już w przemówieniu podsumowującym pierwsze wyniki zapewnił, że zaakceptuje „legitymizację” każdego gubernatora, który odpowiednie poparcie uzyskał. Zapowiedział jednocześnie, że będą prowadzone prace nad statutami autonomicznymi poszczególnych prowincji oraz, że polityka nacjonalizacji i konsolidacji przemysłu wydobywczego będzie kontynuowana.
Stanowiska udało się natomiast utrzymać największym krytykom Moralesa, gubernatorom prowincji Santa Cruz, Beni, Pando i Tarija. Morales od dawna mówił o konieczności ich odwołania, w tym przypadku lud go jednak nie posłuchał. Rubén Costas, gubernator Santa Cruz, prowincji, która najgłośniej walczy o autonomię, komentując wyniki wyborów powiedział, że „wolność pokonała totalitaryzm”. Z kolei Mario Cassío z bogatej w surowce Tarijy zapowiedział utworzenie specjalnego Parlamentu, który będzie podejmował najważniejsze decyzje dotyczące zwiększenia autonomii regionu.
Do rozpisania referendum mającego wzmocnić mandat społeczny dla przeprowadzanych zmian Morales zdecydował się pod wypływam wydarzeń z ostatnich miesięcy, gdy 4 prowincje, z największą i najbogatszą Santa Cruz na czele, rozpisały plebiscyty dotyczące autonomii, które de facto oznaczały wotum nieufności dla polityki rządu centralnego. Nie mogąc poradzić sobie z rozładowaniem napięcia Morales, wzorem Hugo Cháveza, prezydenta Wenezueli i swojego najbliższego sojusznika, rozpisał referendum, które miało w założeniu wzmocnić jego mandat i odsunąć od władzy część opozycji. Agresywna propaganda nie odniosła jednak sukcesu – obie strony wzmocniły jedynie swoje pozycję, co w zaistniałej sytuacji doprowadzi w najbliższej przyszłości do kolejnej konfrontacji zagrażającej jedności i stabilności państwa.
Nad prawidłowością i uczciwością przebiegu referendum czuwali przedstawiciele Organizacji Państw Amerykańskich, który w specjalnym oświadczeniu stwierdzili, że było ono „spokojne i zgodne z prawem”. Swoje zadowolenie z wyników wyraziły z kolei Wenezuela oraz Argentyna.
Na podstawie: www.elpais.es , www.eluniversal.com