Uribe myśli o trzeciej kadencji
Ponad 5 milionów osób poparło projekt przeprowadzenia referendum dotyczącego zmian w konstytucji pozwalających aktualnie urzędującemu prezydentowi Alvarowi Uribe ubieganie się o trzecią 4-letnią kadencję.
Trzy pancerne ciężarówki wypełnione po brzegi listami z podpisami poparcia dla projektu zmian w konstytucji, przywiózł wczoraj do Narodowego Komitetu Wyborczego sekretarz generalny Partii Jedności Narodowej (Partido Social de la Unidad Nacional) Luis Guillermo Giraldo. Całość, znajdująca się w ponad 1600 segregatorach, złożona została na wysokiego urzędnika Komitetu, Carlosa Alberto Jaramillo, który zapewnił, że w możliwie najszybszym terminie zostanie ona zweryfikowana. „Marzę to tym, że obudzę się w 2014 roku, po trzeciej kadencji prezydenta Uribe, w Kolumbii, w której nie ma partyzantki, nie ma paramilitarnych, i w której państwo cały swój wysiłek może skierować na walkę z narkobiznesem”, powiedział Giraldo na konferencji prasowej tłumacząc motywy podjętej przez jego partię inicjatywy.
Alvaro Uribe został wybrany na prezydenta w 2002 roku wygrywając wybory hasłami zdecydowanej walki z terroryzującymi kraj lewicowymi partyzantami z FARC oraz prawicowymi organizacjami paramilitarnymi AUC i ELN. Po doprowadzeniu do rozbrojenia tych ostatnich (łagodne wyroki za złożenie broni i wyjawienie całej prawdy o morderstwach ludności cywilnej i powiązaniach z władzą), w wyborach w 2006 roku poparło go 62,35 proc. Kolumbijczyków, co zapewniło mu łatwą reelekcję. Ostatnie miesiace to z kolei sukcesy w walce z FARC. Podczas akcji kolumbijskiej armii na terytorium Ekwadoru zabity został jeden z komendantów partyzantki, Raul Reyes, zaś w ręce władz dostał się jego laptop wraz z całą korespondencją. Kilka tygodni później z powodu problemów zdrowotnych, zmarł twórca FARC, Manuel Marulanda, znany także pod pseudonimem Tirofijo. Ostatnim z kolei sukcesem Uribe było uwolnienie 2 lipca tego roku porwanej i więzionej przez FARC-owców przez ponad 6 lat, byłej kandydatki na urząd prezydenta Kolumbii, Ingrid Betancourt. W międzyczasie zatrzymano lub zabito kilku baronów narkotykowych, m.in. Miguela Angela Mejíę Múnera, Jesúsa Durango oraz Diego Leóna Montoyę, największego od czasów Pablo Escóbara szmuglera kokainy na świecie.
Sukcesy w walce z partyzantami oraz paramilitarnymi sprawiły że, zdaniem wielu Kolumbijczyków, po raz pierwszy od wielu lat na horyzoncie pojawia się szansa na zakończenie trwających od ponad 40 lat walk. 5 milionów podpisów, liczba ponad 3,5-krotnie przewyższająca wymagany przez prawo limit (1,4 miliona, czyli 5 proc. uprawnionych do głosowania) odzwierciedla poparcie jakim cieszy się aktualnie Uribe oraz prowadzona przez niego polityka. Jego popularności nie zagrażają nawet niewyjaśnione do tej pory oskarżenia niektórych przeciwników o związki prezydenta z paramilitarnymi oraz narkobiznesem w latach 80.
Po odebraniu list z podpisami, Komitet Wyborczy ma miesiąc na zbadanie ich autentyczności. Gdy co najmniej 1,4 miliona z nich okaże się ważnych Partia Jedności Narodowej może formalnie złożyć w Kongresie wniosek o przeprowadzenie referendum. Po jego przegłosowaniu przez większość parlamentarną, co powinno nastąpić nie później niż trzy miesiące od daty jego złożenia, rząd ma 8 dni na ustalenie daty referendum, które powinno odbyć się nie wcześniej niż za 60 i nie później niż za 90 dni. Jeżeli wszystkie terminy zostaną dotrzymane referendum można spodziewać się w czerwcu 2009 roku. Dopiero jeżeli większość społeczeństwa opowie się w nim za zmianą artykułu 197 konstytucji, Uribe będzie mógł wystartować w zaplanowanych wstępnie na maj 2010 roku, wyborach prezydenckich.
Na podstawie: www.elcolombiano.com , www.elpais.es