Afganistan: armia wysyła dodatkowe siły do walk na południu kraju
Obecność afgańskich sił zbrojnych w południu kraju jest w tej chwili nad wyraz skromna. Operujące tam siły koalicyjne w postaci dziesięciu tysięcy amerykańskich Marines oraz wspierających ich dziewięciu tysięcy Brytyjczyków z trudem sprawują kontrolę nad częścią południowej prowincji Helmand. W związku z tym amerykańscy oraz brytyjscy dowódcy zgłosili się do Afgańczyków o pomoc i dosłanie wsparcia w postaci kilku tysięcy własnych wojsk.
„W chwili obecnej nasze wysiłki skupiają się na wysłaniu dodatkowych wojsk do prowincji Helmand oraz Kandajar, a także do całego południa kraju. W ten sposób przekserujemy tam dodatkowo ok. czterdzieści cztery kompanie żołnierzy” oznajmił Minister Obrony Afganistanu Abdul Rahim Wardak.
Od czasu obalenia reżimu talibów w 2001 roku oraz ustanowienia demokratycznie wybranych władz, wojska zachodnie starają się przykładać sporo wagi do kwestii szkolenia oraz wyposażania afgańskich sił zbrojnych. Dowódcy sił sojuszu odpowiedzialni za cały proces formowania nowej armii są zdania, iż zanim wojska NATO będą mogły myśleć o przekazaniu miejscowym odpowiedzialności za bezpieczeństwo własnego kraju, armia ta powinna liczyć ok. dwieście osiemdziesiąt tysięcy rekrutów.
Bez należycie wyszkolonych oraz porządnie uzbrojonych wojsk, Afganistan nie zdoła utrzymywać i tak kruchej już stabilności w kraju. Stąd też tak duży pośpiech państw zachodnich, aby w jak najkrótszym czasie wyszkolić odpowiednią ilość nowych żołnierzy. Prezydent Afganistanu Hamid Karzai oznajmił, iż jego wojska będą w stanie przejąć pełną odpowiedzialność za losy kraju nie wcześniej niż za pięć lat. Jeszcze gorzej ma się sprawa jeśli chodzi o finansowanie afgańskich sił zbrojnych. Szacuje się, iż przez najbliższe piętnaście lat państwa NATO same będą musiały wykładać pieniądze na utrzymanie i dalsze modernizowanie afgańskich żołnierzy.
Jak twierdzi minister Wardak skuteczność działań Afgańczyków zależy m.in. od możliwości transportowych afgańskiej armii. W chwili obecnej Siły Powietrzne Afganistanu liczą dwadzieścia jednostek latających, w tym dziewięć śmigłowców. Ilość ta ma wzrosnąć w przeciągu dwóch lat, bowiem Amerykanie zadeklarowali się, iż przekażą Afgańczykom dodatkowych dwadzieścia samolotów transportowych. Łączna liczba czterdziestu maszyn transportowych ma zapewnić miejscowym siłom zbrojnym przyzwoity poziom mobilności, która jest niezbędna w przypadku niespodziewanych ataków rebeliantów w różnych częściach kraju.
„Gdy będziemy mieć transportowce, będziemy w stanie przeprowadzać samodzielne operacje” przyznał minister Wardak.
Jednocześnie zapytany o to, czy Afganistan zwróci się do Amerykanów z prośbą o jeszcze więcej wojska do walki z rebeliantami (dwa tygodnie temu Barack Obama ogłosił dosłanie dodatkowych trzydziestu tysięcy amerykańskich żołnierzy), minister odpowiedział, że jego kraj raczej nie zdecyduje się na taki krok. „Wierzę, że jedyną skuteczną drogą do zabezpieczenia Afganistanu jest zapewnienie jego mieszkańcom samodzielnego działania. To będzie o wiele tańsze, mniej skomplikowane politycznie, a także przyczyni się do zmniejszenia strat po stronie naszych przyjaciół i sojuszników” oznajmił Wardak.
Na podstawie: reuters.com , msnbc.msn.com