Bombaj chce pozbyć się emigrantów
Student, który porzucił biedny region kraju, by szukać pracy w indyjskiej stolicy biznesu, porwał we wtorek (28.10) autobus i postrzelił jednego z pasażerów. Sam zginął od policyjnej kuli. To krwawy punkt kulminacyjny trwającej od tygodnia nagonki na emigrantów przybywających do Bombaju. Dramat na ulicach miasta trwał 30 minut. Młody człowiek porwał autobus i zażądał spotkania z Rajem Thackerajem, lokalnym politykiem walczącym z emigracją zarobkową w Bombaju. Podczas akcji postrzelił jednego z 15 pasażerów. Interweniująca policja otworzyła ogień i zabiła napastnika.
23-letni Rahul Raj pochodził z najbiedniejszego stanu Indii Biharu. Do Bombaju przybył w poszukiwaniu pracy, podobnie jak tysiące Biharczyków. Do desperackiego czynu sprowokował go Raj Thackeray, który nawoływał do ataku emigrantów podczas rekrutacji do pracy w kolei w niedzielę. Lokalny polityk jest szefem partii Maharashtra Navnirman Sena (MNS), która głosi hasła nacjonalizm regionalnego. Głównym jej celem jest usunięcie ze stanu Maharasztra i jego stolicy Bomabaju przybyszów, szczególnie tych z biednych regionów Indii.
Opinia publiczna jest zszokowana brutalną reakcją policji. Większość polityków i wysoko postawionych policjantów nie ma wątpliwości, że zabicie napastnika powinno być ostatecznością. Tego zdania nie podziela minister spraw wewnętrznych stanu Maharsztra, który przekonywał, że to prawidłowe postępowanie wobec uzbrojonego porywacza.
Raj Thackeray odpowiedzialny za wiele brutalnych akcji wobec przybyszów od tygodnia przebywa w bombajskim areszcie. To nie przeszkadza mu kontaktować się ze współpracownikami i planować kolejnych wystąpień. Thackeray zaczynał karierę polityczną w popularnej organizacji nacjonalistów hinduskich Shiv Sena. W 2005 roku utworzył własną partię MNS.
Na podstawie: thetimesofindia.com, news.bcc.co.uk