Były rebeliant Tamilskich Tygrysów członkiem lankijskiego parlamentu
Col Karuna, który do 2004 roku był przywódcą tamilskich separatystów, wejdzie do parlamentu w ramach procedury uzupełniającej. Prezydent Rajapaksa i rządząca koalicja chcą wykorzystać jego postać, by zachęcić rebeliantów do przejścia na ich stronę. Zaskakującą wiadomość podały w poniedziałek (06.10) źródła rządowe. Vinayagamoorthi Muralidaran, zwany Col (od ang. colonel – pułkownik) Karuną, zajmie miejsce członka parlamentu, który zrezygnował z mandatu, by objąć funkcję we władzach lokalnych. Karunę oskarża się o zbrodnie wojenne i tworzenie armii dzieci żołnierzy.
Col Karuna jest jedną z najbarwniejszych postaci lankijskiej polityki. Do 2004 roku był ścisłym współpracownikiem przywódcy Tamilskich Tygrysów (LTTE) Prabhakarana. Po zmianie frontu utworzył własna partię reprezentującą mniejszość tamilską Tamil Makkal Viduthalai Pulikkal (TMVP), ale w wyniku wewnętrznych sporów o przywództwo Karuna zdecydował się wyjechać do Londynu. Został zatrzymany na wyspach w związku z problemami z wizą dyplomatyczną. Gdy przebywał w areszcie organizacje zajmujące się obroną praw człowieka domagały się osądzenia Karuny za zbrodnie, których dokonał jako rebeliant. Do ojczyzny wrócił w lipcu.
W wyniku wsparcia jakiego udziela Karunie rządząca partia prezydenta Rajapaksy United People’s Freedom Alliance (UPFA) ugrupowanie wygrało w marcu wybory lokalne na wschodzie wyspy. Wtedy stało się oczywiste, że Rajapaksa chce wykorzystać postać Karuny, nawróconego separatysty, by ostatecznie rozprawić się z LTTE.
Tymczasem walki na froncie na północy wyspy trwają i lankijska armia jest coraz bliżej głównej kryjówki Tygrysów. W odpowiedzi na ofensywę LTTE przeprowadziło w poniedziałek zamach na byłego generała Janakę Perera, którego obarcza się winą za zbrodnie wojenne dokonane podczas jego dowództwa w połowie lat dziewięćdziesiątych. W ataku samobójczym zginęło 27 osób, w tym generał i jego żona.
Wojna domowa na Sri Lance trwa od 25 lat. Od tamtej pory w starciach między tamilskimi separatystami a władzami wyspy zginęło 70 tysięcy ludzi. Prezydent Rajapaksa zapowiadał rozprawienie się z rebeliantami do lipca 2007 roku, ale walki wciąż trwają.
Na podstawie: thehindu.com, thetimesofindia.com, news.bbc.co.uk