Czy Indie zmienią prawo aborcyjne?
Niketa Mehta, jako jedna z pierwszych kobiet w Indiach, zdecydowała się w sądzie walczyć o zgodę na legalną aborcji, gdy okazało się, że jej dziecko urodzi się niepełnosprawne. Sprawę przegrała, ale wywołała falę dyskusji w kraju, gdzie rocznie wykonuje się tysiące nielegalnych aborcji.
Wyrok w sprawie pani Mehty wydał w środę (06.08) sąd w Mumbaju. Sędziowie nie zezwolili 31-letniej kobiecie na dokonanie legalnej aborcji, mimo że badania prenatalne wskazywały, że dziecko urodzi się z wrodzoną wadą serca i chorobami układu krążenia, które uniemożliwią mu normalne życie.
Sąd odrzucił pozew z dwóch powodów. Po pierwsze aborcja w Indiach jest dozwolona do 20 tygodnia ciąży, a Niketa Mehta jest w 25 tygodniu. Prawdziwą dyskusję wywołał jednak przepis mówiący o tym, że zgoda na przerwanie ciąży może zostać wydana ze względu na zagrożenie życia matki. W ustawie nie ma zaś mowy o niepełnosprawności dziecka.
Minister zdrowia stwierdził, że ten przypadek jest wyjątkiem i dlatego nie ma potrzeby zmiany ustawy aborcyjnej. Nie zgadza się z nim opinia publiczna. Skoro prawo nie przewidywało takiego przypadku jak historia Nikety Mehty to znaczy, że trzeba dokonać jego rewizji, mówią lekarze.
To pierwsza tego typu publiczna debata w Indiach, gdzie dokonuje się tysięcy nielegalnych zabiegów, szczególnie aborcji płodów żeńskich. Kobieta, która ją rozpoczęła, stwierdziła po usłyszeniu wyroku, że nie będzie się odwoływać do Sądu Najwyższego, urodzi i wychowa niepełnosprawne dziecko.
Na podstawie: thetimesofindia.com, hindustantimes.com