Rdzeń reaktora w elektrowni w Fukushimie nie został uszkodzony - zapewniają władze
- IAR
Japońskie władze zapewniają, że rdzeń reaktora numer 3 w elektrowni atomowej w Fukushimie nie został uszkodzony. W reaktorze doszło do eksplozji wodoru. Wybuch ranił 11 osób, w tym jedną ciężko. Wkrótce po eksplozji w reaktorze numer 3, przestało działać chłodzenie w reaktorze numer 2 - poinformował operator siłowni, gigant energetyczny TEPCO.
W związku z obniżeniem się poziomu wody, która chłodziła reaktor, postanowiono użyć wody morskiej do jego chłodzenia. Wcześniej podobnych problemów doświadczyły reaktory 1 i 3. Awarie są skutkiem trzęsienia ziemi o sile 9 stopni w skali Richtera, które nawiedziło Japonię w piątek i wywołało niszczącą falę tsunami. Japończycy uspokajają, że Fukushimie nie grozi katastrofa podobna do tej, która przydarzyła się w Czarnobylu w 1986 roku. Ze względów bezpieczenstwa, władze zarządziły jednak ewakuację mieszkańców z terenów w promieniu 20 kilometrów - wywieziono stamtąd w sumie 210 tysięcy ludzi. Na 54 reaktory w Japonii zamkniętych jest 11. W celu zapewnienia wystarczających ilości energii elektrycznej, w kilku centralnych prefekturach w okolicy Tokio obowiązują planowe, kilkugodzinne przerwy w dostawach prądu. Oficjalne dane mówią o pięciu tysiącach zabitych lub zaginionych w wyniku piątkowego kataklizmu.
W związku z sytuacją w Japonii, na nadzwyczajnym posiedzeniu zebrały się cztery komisje południowokoreańskiego parlamentu. Analizowano między innymi zagrożenia dla Półwyspu Koreańskiego po wycieku radioaktywnych substancji do atmosfery. Korea Południowa to najbliższy sąsiad Japonii. Do tej pory władze w Seulu uspokajały, że w związku z uszkodzeniem elektrowni jądrowej w Fukushimie, szanse przesunięcia się radioaktywnej chmury nad Półwysep Koreański są minimalne. Elektrownia w Fukushimie położona jest w odległości około tysiąca kilometrów wschód od wybrzeży Korei Południowej. Od piątku, kiedy w Japonii doszło do trzęsienia ziemi, wiatr w tym regionie wieje z zachodu na wschód, co oddala groźbę dotarcia substancji radioaktywnych na Półwysep.
Wieloletni szef austriackiego Instytutu Energii Atomowej uważa, że sytuacja w japońskich elektrowniach jądrowych budzi "poważne zaniepokojenie". Helmuth Rauch podkreślił, ze reaktor w japońskiej elektrowni Fukushima jest innym typem reaktora niż w Czarnobylu. Przypomniał też, że w ukraińskiej siłowni doszło do wybuchu w wyniku niekontrolowanej reakcji jądrowej. Jednak według eksperta, efekt skażenia może być porównywalny, ponieważ w obu wypadkach doszło do wycieku radioaktywnego cezu i jodu, a okolice elektrowni są gęsto zaludnione i przez długi czas nie będą nadawały się do zamieszkania. Głównym problemem jest teraz wdychanie radioaktywnego cezu i jodu, dlatego oprócz ewakuacji japońskie władze zaleciły obywatelom pozostanie w domach. Zdaniem Helmutha Raucha, Japończycy mają szczęście, ze wiatr przesuwa radioaktywną chmurę nad ocean. Rauch uważa, że na obecnym etapie działań nie ma jednak zbyt wielkich szans na zapobieżenie stopieniu się rdzeni. Jedyną akcją ratunkową mogłaby być próba zakrycia reaktora materialami zrzucanymi z powietrza. Austriackie władze zapewniają, że Europa nie ma powodów do obaw. Austria, która jest krajem bezatomowym i stanowczo sprzeciwia się pozyskiwaniu energii z siłowni jądrowych, ma aż 336 stacji monitorujących groźbę ewentualnego skażenia. Helmuth Rauch uważa jednak, że Europejczycy będą musieli zmienić nawyki żywieniowe. Chodzi przede wszystkim o ryby - zwłaszcza dorsze poławiane w tych rejonach Pacyfiku, nad którymi przejdzie radioaktywna chmura.