Kijów: radykalne skrzydło Majdanu zaczyna prowadzić własne negocjacje z milicją i SBU
Rozmowy radykałów z milicją dotyczyły zwolnienia z aresztów zatrzymanych podczas zamieszek w dniach 19-23 stycznia. Wcześniej lider "Prawego Sektora" Dmytro Jarosz bezskutecznie żądał od przedstawicieli opozycji parlamentarnej włączenia ultra-prawicowców i weteranów Afganistanu do procesu negocjacyjnego jako osobnej siły. Przeciwko ich udziałowi w rozmowach opowiedział się m.in. były szef SBU w czasie prezydentury Wiktora Juszczenki, Oleksandr Turczynow. Jego zdaniem dla Prawego Sektora" nie ma miejsca przy stole negocjacji z władzami bo "negocjacje to nie mityng". Tymczasem w poniedziałek 3 lutego przedstawiciele "Prawego Sektora" i weterani nawiązali kontakt z milicją i SBU i wszczęli rozmowy na temat uwolnienia ich zatrzymanych kolegów. Fakt prowadzenia takich negocjacji "przez pewne grupy protestujących" potwierdził (i potępił) deputowany "Batkiwszczyny" Andrij Parubij, pełniący funkcję komendanta Majdanu.
Pozycja radykalnych środowisk nacjonalistycznych jest na Majdanie coraz silniejsza, co wynika m.in. z nikłych efektów rozmów "systemowej" opozycji z władzami. Jeszcze 29 stycznia br. oficjalnie ogłoszono, że na Majdanie utworzono "Gwardię Narodową" w skład której weszli aktywiści z "Samoobrony Majdanu", "Prawy Sektor" i odziały kozackie ochraniające Majdan. Ukraińska milicja natychmiast zapowiedziała, że struktura ta jest nielegalna, a "udział w nielegalnych oddziałach paramilitarnych grozi wyrokiem do 10 lat więzienia".
Deputowany Parubij oświadczył 7 lutego, że odziały Samoobrony Majdanu osiągnęły liczebność 12 tys. osób i "nastał czas rozwijania jej struktur w terenie".
Na podstawie: korespondencja własna psz.pl z Kijowa