Prezydent Iranu: Zachód podsyca konflikty na Bliskim Wschodzie
"Przed inwazją na Afganistan i Irak Amerykanów dotknął poważny kryzys gospodarczy, więc zdecydowali się na zajęcie tych krajów, aby rozwiązać własne problemy" - ocenił we wtorek (5.10) irański przywódca Mahmud Ahmadineżad.
Podczas spotkania z ludnością w miejscowości Gorgan w prowincji Golestan (w północno-wschodniej części kraju) Ahmadineżad oskarżył Zachód, że za pomocą zawoalowanej strategii politycznej nieustannie podsyca konflikty w regionie bliskowschodnim. Zdaniem irańskiego prezydenta, strategicznym celem USA i jego sojuszników jest trwała kontrola nad nieograniczonymi zasobami ropy naftowej w basenie Zatoki Perskiej.
"Zachód używał wielu wyrafinowanych metod i schematów, aby ograbić nasz region z jego bogatych zasobów surowców energetycznych. Przez długi czas, metody te były realizowane poprzez działania reżimu w Izraelu, ale strategia ta zakończyła się klęską. Wówczas Zachód doszedł do wniosku, że musi okupować cały region z udziałem setek tysięcy żołnierzy, aby pomóc swojej upadającej gospodarce" - tłumaczył Ahmadineżad.
Irański lider zwrócił również uwagę, że ataki terrorystyczne w Nowym Jorku z 11 września 2001 roku stały się dla Waszyngtonu pretekstem do wzmożenia działań skierowanych przeciwko krajom muzułmańskim i "fałszywej propagandy przeciwko całemu regionowi". Zdaniem Ahmadineżada, USA nie podjęło niezbędnych działań w kwestii wyjaśnienia przyczyn i znalezienia rzeczywistych mocodawców ataków na wieże World Trade Center.
"Dlatego też władze amerykańskie reagują z taką złością na moje wypowiedzi podczas 65 sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Takie zachowanie pokazuje, że rzeczywiście ze sprawą 11 września jest coś nie tak" - dodał irański lider. Ahmadineżad przypomniał równocześnie wyniki najnowszych badań kilkunastu ośrodków badania opinii publicznej w USA, które pokazują, że prawie połowa Amerykanów sądzi, że władze USA były w jakiś sposób zaangażowane w wydarzenia z 11 września.
W trakcie dorocznej, wrześniowej sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, Ahmadineżad występujący podczas głównej debaty poddał w wątpliwość oficjalną wersję wydarzeń z 11 września i zwrócił uwagę, że ataki stały się dla Waszyngtonu okazją do rozpętania wojny na Bliskim Wschodzie. W trakcie przemówienia przywódcy Iranu, salę obrad demonstracyjnie opuściła delegacja USA.
Irański prezydent ocenił, że jedyna trwałą receptą na długotrwały pokój na Bliskim Wschodzie jest wycofanie z niego wszystkich obcych sił militarnych. Równocześnie Ahmadineżad zapewnił, że międzynarodowe sankcje wobec Teheranu nie spowodują porzucenia przez kraj suwerennej polityki zewnętrznej i wewnętrznej, jak również przestrzegł Zachód przed pomysłem siłowego rozwiązania sporu o realizowanie przez Iran pokojowego programu rozwoju energii nuklearnej.
"Naród obetnie każdą rękę, która będzie śmiała podnieść się na nasz kraj" - oświadczył irański lider.
Za: irna.ir, president.ir
Zdjęcie za: president.ir