Wysoka zmienność na rynku surowcowym
- Joanna Pluta, DM TMS Brokers S.A.
W ostatnich dniach na rynku surowcowym panowała dość wysoka zmienność. Cena notowanej w Londynie ropy Brent wzrosła na przestrzeni tygodnia o 5 dolarów z poziomu 43,60 USD do 48,60 USD. W ciągu ostatnich dni ścierały się ze sobą dwie fale czynników przemawiających za spadkiem i zwyżką cen surowca.
Do tych pierwszych należało zakończenie tak zwanego „konfliktu gazowego” pomiędzy Rosją a Ukrainą, w efekcie czego rosyjski gaz znów mógł płynąć do Europy ukraińskimi gazociągami. Europa odzyskała tym samym 20% surowca, którego dostawy po nowym roku były wstrzymane. Spowodowało to osłabienie popytu na ropę naftową w tym regionie. Nastroje popsuła czwartkowa publikacja danych o tygodniowej zmianie zapasów „czarnego złota” w USA. Jak się okazało, wzrosły one aż o 6,1 mln baryłek, wobec oczekiwań na poziomie 1,4 mln, co jeszcze bardziej zwiększyło obawy o przyszły popyt na surowiec. Na początku bieżącego tygodnia jednak na rynek napłynęły zaskakująco dobre dane. Sprzedaż domów na rynku wtórnym w Stanach Zjednoczonych niespodziwanie odbiła się od historycznego dna po długim okresie nieprzerwanych spadków – wzrost wyniósł 6,5% w stosunku miesięcznym. Również indeks wskaźników wyprzedzających koniunkturę opracowywany przez Conference Board odnotował pierwszą od pół roku zwyżkę na poziomie 0,3% m/m. Czynniki te poprawiły zdecydowanie nastroje na rynku i obudziły oczekiwania na wzrost globalnego popytu. Jak zwykle w sytuacji poprawy nastrojów, powróciły nadzieje na skuteczność planu wsparcia dla amerykańskiej gospodarki, opracowywanego obecnie przez ekipę nowozaprzysiężonego prezydenta USA, Baracka Obamy. Cena ropy naftowej pozostaje jednak wciąż w przedziale wahań 40 – 50 dolarów za baryłkę i dopóki nie nastąpi wybicie z tego kanału, nie można mówić o szansach na silne odreagowanie spadków z ostatnich miesięcy.
Również na rynku miedzi panowały zmienne nastroje. Praktycznie przez cały zeszły tydzień cena surowca zniżkowała, by w poniedziałek odrobić praktycznie cały spadek z ostatnich siedmiu dni. W obecnym momencie cena za tonę surowca w kontraktach trzymiesięcznych na giełdzie w Londynie kształtuje się w okolicach 3400 dolarów. W minionym tygodniu nastroje psuły dane z Chin – kraju będącego największym konsumentem miedzi na świecie. Dynamika wzrostu PKB w Chinach spadła w czwartym kwartale 2008 roku do 6,8% r/r w porównaniu z 9% r/r w kwartale trzecim. Inwestorzy obawiali się ponadto, iż zapowiadane przez chiński rząd przezornościowe zakupy miedzi mogą być mniejsze od oczekiwań, a aktywność Chin na rynku surowca może spaść w okresie obecnych obchodów księżycowego Nowego Roku. Ponadto największa na świecie firma wydobywcza BHP Billiton poinformowała, iż z powodu recesji zamierza zredukować zatrudnienie o 6 tys. etatów. Poniedziałek przyniósł jednak odreagowanie – zaskakująco lepsze dane z największej gospodarki świata doprowadziły do wspomnianego już wzrostu cen miedzi do poziomów sprzed tygodnia.
Na fali chwilowego powrotu optymizmu na światowe rynki, na początku bieżącego tygodnia znacząco wzrosły również ceny metali szlachetnych. Na giełdzie w Nowym Jorku cena za uncję złota w kontraktach trzymiesięcznych zwyżkowała w poniedziałek do poziomu 907,10 dolarów – najwyższego od trzech miesięcy. Zyskiwały również notowania srebra – cena kruszcu wzrosła do poziomu 12,08 dolarów za uncję.
Sentyment na rynku, pomimo entuzjastycznej reakcji na dane z USA na początku bieżącego tygodnia, wciąż jednak pozostaje słaby. Przed nami kilka dni publikacji istotnych danych z gospodarek wysoko rozwiniętych. Poznamy między innymi wskaźniki nastrojów w biznesie oraz wśród konsumentów – dopiero ich poprawa może zwiastować zbliżający się koniec recesji. Prognozy przewidują odczyty gorsze od poprzednich – jeśli okażą się one zgodne z rzeczywistością, po poniedziałkowej poprawie nastrojów najprawdopodobniej nie pozostanie śladu. Jedynie metale szlachetne mogą liczyć na większe zainteresowanie ze strony inwestorów nawet w okresie trwającej dekoniunktury. Ostatnie zastrzyki finansowe do systemów bankowych mogą bowiem znacząco podnieść presję inflacyjną w przyszłości, w momencie w którym gospodarka światowa zacznie podnosić się z kryzysu. To z kolei może sprzyjać zwiększonym przezornościowym zakupom złota lub platyny, nawet gdy końca recesji jeszcze nie widać.