Cud nad urną, czyli wybory w Azerbejdżanie
W Azerbajdżanie trwają czwarte wybory parlamentarne od czasu odzyskania niepodległości w 1991 r. W niedzielnym głosowaniu Azerowie wybierają 125-osobowy parlament. Trudno jednak spodziewać się zmian, gdy w kraju nie ma wolności mediów, blisko siedemdziesięciu procentom kandydatów największego opozycyjnego bloku Musavat – Front Narodowy odmówiono rejestracji, kampanię wyborczą skrócono z 60 do 23 dni, dziennikarzy się zastrasza, a poliltykom zakazuje organizacji wieców wyborczych.
Eksperci podkreślają, że rządząca proprezydencka Nowa Partia Azerbejdżanu obroni swoją absolutną dominację w azerskim parlamencie, w którym po wyborach z 2005r. znalazło się tylko 6 posłów opozycji.
O godzinie 17:00 wg CKW frekwencja wyborcza wynosiła 45 proc.
(Nie)Wolne, (Nie)Demokratyczne
W komentarzu dla Radia Wolna Europa Natiq Mammadow, sekretarz Centralnej Komisji Wyborczej, powiedział, że „w kraju udało się stworzyć warunki do organizacji wolnych, sprawiedliwych i demokratycznych wyborów”.
Pomimo zapewnień Centralnej Komisji Wyborczej, że wybory przebiegają bez zakłóceń, dziennikarze i lokalni obserwatorzy informują o poważnych naruszeniach: autobusach, które dowożą tych samych wyborców do różnych komisji wyborczych, w których oddają po kilka razy głosy, dosypywaniu głosów do urn i uniemożliwianiu pracy lokalnym obserwatorom.
W komisji wyborczej w okręgu Sabajl Baku akredytowanym obserwatorom wyborów przydzielono miejsca w odległości 50 m od członków komisji i urn wyborczych. W wielu innych komisjach całkowicie zakazano im wstępu do budynku.
W okręgu Yasamal Nushaba Fatullayva, korespondentka Serwisu Azerbejdżanu Radia Wolna Europa/Radia Wolność, sfilmowała wyborców, którzy beztrosko oddają głos w komisji i okręgu, w którym nie są zarejestrowani. Dziennikarkę zatrzymała lokalna policja i członkowie komisji wyborczej, którzy próbowali skasować film, ale Fatullayevej udało się ukryć kartę pamięci kamery. Video dostępne jest na azerskiej stronie Radia Wolna Europa (azadliq.org/video/12221.html)
Po południu w okręgu Yasamal w komisji wyborczej nr 15 jeden z obserwatorów pobił należącego do opozycji członka komisji Afgana Mammadowa, który usiłował powstrzymać grupę pracowników państwowej telefonii (ATS) głosujących "w imieniu kolegów wyborców".
"Nie mieli dowodów osobistych, ani nawet zaproszeń do głosowania. Dysponowali tylko należącymi do innych osób zaproszeniami i na tej podstawie postanowili oddać głos. Filmowałem cały ten proceder gdy nagle jeden z obserwatorów rzucił się na mnie i zaatakował od tyłu. Podarł mi garnitur, zabrał dokumenty i telefon komórkowy po czym uciekł do biura ATS" - Mammadow mówił Radiu Wolna Europa.
Bez Wiz, Bez Akredytacji
Wybory w Azerbejdżanie obserwują przedstawiciele organizacji rządowych i parlamentarnych, ale w przeciwieństwie do głosowania w 2005r., tym razem żadnej międzynarodowej organizacji pozarządowej nie udało się uzyskać akredytacji do przeprowadzenia monitoringu wyborów.
Obserwatorom duńskiej organizacji SILBA (Support Initiative for Liberty and Democracy) specjalizującym się w misjach obserwacyjnych w krajach byłego Związku Radzieckiego azerskie władze odmówiły akredytacji wyborczej. Potwierdzili przyjęcie zgłoszenia na wybory pod koniec października, ale od tego czasu trudno było się z nimi porozumieć.
- Dzwoniliśmy do nich niemal codziennie po kilka razy, pisaliśmy e-maile, ale nie otrzymaliśmy ani słowa odpowiedzi od zarówno Centralnej Komisji Wyborczej, jak i Ministerstwa Spraw Zagranicznych Azerbejdżanu. Odbiorali telefon, ale gdy tylko słyszeli mój głos rzucali słuchawką – opowiada Jakob Knudsen, szef misji obserwacyjnej.
- Parę razy udało mi się porozmawiać z oficjelami CKW i MSZ. Odsyłali mnie z jednej instytucji do drugiej i każdy twierdził co innego. Błędne koło.
Obserwatorom SILBY odmówiono również wiz wjazdowych do kraju. Nie tylko im. Od kilku dni wiz nie otrzymują nawet zwykli turyści, którzy chcieli wjechać do Azerbejdżanu przed wyborami parlamentarnymi. Od 15 października 2010r. obowiązuje nowe prawo wizowe, które poważnie utrudnia przyjazd do kaukaskiej republiki. Wizy nie można już jak dawniej otrzymać na lotnisku, a każde zaproszenie musi być autoryzowane przez azerskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych.