Julia Gliwińska: Fenomen Putina
- Julia Gliwińska
Jest jednym z najbardziej znanych polityków na światowej scenie politycznej. Wielu wybitnych pisarzy poświęciło mu książki, w których przedstawia się go jako pozytywnego „ducha Rosji”, lub wręcz przeciwnie – kreśli jego wizerunek jako zupełne zaprzeczenie „ojca narodu”. Tak oto rodzi się pytanie: kim naprawdę jest Putin?
Kim jesteś Putinie?
Stabilnie wysokie notowania prezydenta Rosji pozostają ciągle polityczną łamigłówką, także dla wielu analityków. Niektórzy nawet określili tę tendencję „fenomenem Putina”. Obiecany cud gospodarczy nie nastąpił, wojna w Czeczenii ciągle trwa, a zaufanie społeczeństwa do głowy państwa paradoksalnie rośnie z każdym dniem.
Gdy na przełomie sierpnia i września 1999 roku miastami rosyjskimi (Bujnaksk, Moskwa, Wołgodonsk) wstrząsnęły silne eksplozje, a Rosjanie stracili poczucie bezpieczeństwa. Dotąd wierzono w moc Federalnej Służby Bezpieczeństwa (FSB), we władzę, o której mniemano, że „dba” o państwo. W 1999 roku mit ten runął. Społeczeństwo coraz częściej zadawało sobie pytanie: czy mamy w ogóle państwo? Po tak ogromnym wstrząsie naród rosyjski kardynalnie zmienił swoje poglądy i spojrzenie na władzę. Teraz Rosjanie pragnęli silnych rządów, stabilności i bezpieczeństwa. Słabnącą pozycję państwa na arenie międzynarodowej społeczeństwo odbierało jako osobistą zniewagę. Po raz pierwszy (już za rządów Putina) po okresie długiego, permanentnego sprzedawania interesów narodowych, zaistniała możliwość poczucia się obywatelem nie słabej, niedołężnej Rosji, a wielkiego, odgrywającego coraz to większą rolę w polityce międzynarodowej państwa. Putin dużo obiecuje, zarysowuje przed swoim narodem świetlaną, beztroską przyszłość, ale czy można mu bezmiernie zaufać? Przyjrzyjmy się najpierw jego kampaniom wyborczym (do Dumy Państwowej, a później prezydenckiej), następnie jego poczynaniom w polityce zarówno wewnętrznej jak i zagranicznej, by na koniec przeanalizować postawę głowy państwa wobec takich tragedii jak: zatonięcie Kurska, tragedia na Dubrowce i atak na szkołę w Biesłanie.
Podczas kampanii wyborczej do Dumy Państwowej w sierpniu 1999 roku w Rosji osoba Putina nie znikała z ekranów telewizorów. Relacjonowano, gdzie Putin był, jest w chwili obecnej i jaką miejscowość dalej zamierza zaszczycić swoją obecnością. Jak pisze B. Reitschuster: Wszechobecność premiera w kampanii wyborczej do Dumy przybrała takie rozmiary, że bardzo szybko w obiegu pojawił się żart: Iwan Iwanowicz z dalekiej prowincji codziennie włącza telewizor i na wszystkich kanałach widzi Putina. Otwiera gazetę i we wszystkich artykułach czyta o Putinie. Włącza radio i słyszy tylko Putina. Zdenerwowany odsuwa od siebie puszkę konserw mięsnych: «Nie, nie otworzę, w środku też na pewno jest Putin!». Autor dodaje, iż nachalna kampania w radiu, telewizji i prasie, jak też interwencja w Czeczenii w 2000 roku dały spodziewany efekt. Z jednego punktu procentowego w sierpniu wskaźnik popularności Putina osiągał nawet 52%. Moskiewski badacz opinii publicznej, socjolog Leonid Siedow, przekształcił nawet w związku z tym angielski rating na puting. [1]{mospagebreak}
Odmienna kampania – prezydencka – miała miejsce w marcu 2003 roku. B. Reitschuster podkreśla: Nigdzie w Rosji nie było plakatów z uśmiechniętym Putinem, żadnych debat telewizyjnych […]. Putin nie akceptował też spotów reklamowych […]. Zresztą płatnej reklamy urzędujący prezydent nie potrzebował, gdyż i tak był wszechobecny we wszystkich programach informacyjnych: a to w kabinie samolotu myśliwskiego, a to na mostku kapitańskiego okrętu, to znów jako zatroskany o kraj ojciec, najlepiej z jakimś maluchem na rękach. [2] Był bliżej narodu, był jednym z nich i tylko to się liczyło. Na pytanie, dlaczego Putin odniósł tak oszałamiający sukces, Leonid Siedow z WCIOM [3] odpowiada, że jest on odzwierciedleniem tego wszystkiego, czego pragnął naród rosyjski: silnej ręki i patriotyzmu. Putin nigdy nie określa się jednoznacznie, a Rosjanie lubią to, co nieznane.[4] Fenomen Putina polega również na tym, iż potrafi zjednywać sobie ludzi z różnych warstw społecznych i robi to po mistrzowsku, bo jak podkreśla B.Reitschuster: Wielkorusów przekonał swoją kampanią na Kaukazie, zwolenników gospodarki rynkowej ujął wypowiedziami o potrzebie swobodnej przedsiębiorczości. Wojskowi wpadali w zachwyt, gdy przywdziewał mundur i obiecywał armii większe pieniądze.[5] Tę umiejętność zauważa także jego były kolega z KGB, pisząc w swojej książce Sosłużywiec, że Wołodia był uprzejmy, przyjazny i nienachalny, dzięki czemu mógł przekonać do siebie kogokolwiek, ale szczególnie udawało mu się to w stosunkach ze starszymi ludźmi [6]. Do sukcesów Putina w niemałym stopniu przyczyniła się też broszurka o tytule Z pierwszej ręki, rozdawana za darmo w ramach jego kampanii prezydenckiej. Opisywała ona życie prezydenta. Na szczególną uwagę zasługuje okres służby Putina w KGB. B. Reitschuster podkreśla pewien paradoks, a mianowicie: Miał [Putin – przyp. J. G.] przezwisko „Niemiec”, ale w oczach wyborców nie był to minus. Giermanija mimo dwóch wojen światowych ma w Rosji po dziś dzień wysokie notowania, ceniony jest też niemiecki etos pracy, a goście z kraju byłego wojennego przeciwnika są w Rosji, obok Francuzów, najpopularniejszymi cudzoziemcami. [...] Często mówi się o niemieckich korzeniach rosyjskich carów. Niekiedy można usłyszeć ironiczną uwagę, że w Rosji panowałby większy porządek, gdyby w petersburskim pałacu carskim rządziła Katarzyna Wielka. A gdy w osobie Putina na Kremlu zasiadł „Niemiec” dla wielu Rosjan wzrosły nadzieje na ład, wiarygodność, pracowitość, celowość w działaniu i chłodny pragmatyzm. [7]
Zwycięstwo Putina wynika również z licznych nieprawidłowości wyborczych. Jak pisze B. Reitschuster zaczęło się od tego, że liczba uprawnionych do głosowania w okresie między wyborami parlamentarnymi a prezydenckimi wzrosła o prawie milion[8]. W Dagestanie na Kaukazie pojawiły się na listach nazwiska osób, które już dawno zmarły lub wyprowadziły się. W wielu lokalach wyborcy otrzymywali dwa euro pod warunkiem oddania pustych kart wyborczych czekającym na zewnątrz zwolennikom Putina. [9]
Po wyborach prezydent również był wszechobecny na ekranach telewizorów, na łamach prasy czy w radiu. Codziennie emitowano spotkania w kremlowskim gabinecie prezydenta z urzędującymi działaczami politycznymi Rosji. Ta tradycja jest nadal kontynuowana. Przebiegają one najczęściej według tego samego wzorca i są pozbawione jakiegokolwiek waloru informacyjnego: prezydent kazał sobie zrelacjonować, prezydent dostrzegł problem, zalecił swemu rozmówcy, by ów problem usunął i w ogóle działał właściwie. Instruowany w ten sposób rozmówca zazwyczaj kiwa głową i obiecuje (kornie i ze spuszczonym wzrokiem), że odtąd wszystko już będzie dobrze. [10] Dzięki takim spotkaniom powstaje obraz troszczącego się o losy państwa „ojca narodu”, który osobiście wszystkiego dopilnuje i ukarze tych, którzy nie wywiązują się z powierzonych im zadań. Niejeden Rosjanin mógł utwierdzić się w przekonaniu, że z takim przywódcą można czuć się bezpiecznie.
{mospagebreak}
O zmianach politycznych, które Putin wprowadził podczas swoich rządów pisze m.in. M. Michalczuk: Wysokie poparcie dla Putina wyrażone w czasie wyborów w 2000 roku dało mu legitymację do przeprowadzenia znaczących zmian w sferze politycznej. Wprowadzone zmiany zarówno legislacyjne, jak i nieformalne, doprowadziły do recentralizacji państwa i zwiększenia kontroli nad przedmiotowymi dziedzinami polityki państwa przez ośrodek prezydencki. W wyniku nieformalnych działań Putin uzyskał znaczną kontrolę nad procesem stanowienia prawa i możliwość wpływania na działalność parlamentu w zakresie najbardziej żywotnych interesów państwa.[11] J. Rogoża niejako tłumaczy to zjawisko w następujący sposób: Od początków rządów Putina można obserwować ideologizację problematyki bezpieczeństwa i wykorzystywanie tej kwestii do konsolidowania społeczeństwa. W ostatnim czasie wykorzystywane jest do tego zagrożenie terroryzmem – władze próbują utrwalić w społeczeństwie obraz Rosji jako kraju osaczonego przez wrogi świat zewnętrzny i podkopywanego od środka przez demokratyczną «piątą kolumnę». Za remedium na zewnętrzne i wewnętrzne zagrożenia władze uważają konieczność zjednoczenia wysiłków w walce z zagrożeniem, co w praktyce oznacza postępujące zwiększanie uprawnień prezydenta kosztem innych ośrodków życia publicznego, podsycanie nieufności i niechęci wobec różnych form inakomyslija [myślenia innego, sprzecznego z rosyjskim – przyp. J.G.] i «wobec obcych». [12]
Putin wyznaje koncepcję „dynamicznej równowagi” w sprawach polityki zagranicznej. Jest przekonany o tym, że jeśli Rosja chce być mocarstwem, to najpierw musi umocnić się od wewnątrz, by w przyszłości móc odgrywać znaczącą, a może i najważniejszą rolę międzynarodową. Ta koncepcja opiera się przede wszystkim na zachowaniu przez Federację Rosyjską „równego dystansu” wobec różnych ośrodków siły na arenie międzynarodowej i utrzymywania przez polityków rosyjskich „wolnej ręki” wobec rozwoju sytuacji na tejże arenie. [13] Putin pozostaje wierny owej zasadzie. Można to było zauważyć podczas kryzysu irackiego wiosną 2003 roku. Prezydent Rosji zorganizował wtedy szczególnego rodzaju taniec na linie, gdy oficjalnie zaprotestował w Berlinie i Paryżu przeciw wojnie, a jednocześnie uniknął zerwania kontaktów ze swym przyjacielem Bushem.[...] Oficjalnie szef Kremla zarzucił USA złamanie prawa międzynarodowego i stosowanie »prawa pięści«. Dzięki temu mógł [...] zebrać punkty dla polityki Rosji w Europie. [Jednocześnie – przyp. J.G.] Putin regularnie rozmawiał telefonicznie z amerykańskim prezydentem, informował go o pobudkach swego działania i wytrwale podtrzymywał dobre kontakty osobiste. [...] Ludzie, którzy wcześniej znali prezydenta, mówili, że już w okresie petersburskim Putin w sprawach spornych wielokrotnie dowiódł, że potrafi wiarygodnie przekonać obie strony konfliktu, iż tak naprawdę jest po ich stronie, a tylko ze względów taktycznych musi na zewnątrz okazywać inną postawę. [14] Bardzo ważnym jest fakt, że odnowione partnerstwo Rosji z Zachodem, oprócz interesów gospodarczych czy strategicznych daje jeszcze jedną istotną korzyść, mianowicie zagranica przestała notorycznie krytykować politykę Rosji wobec Czeczenii. Po 11. września Czeczenów zaczęto postrzegać jako terrorystów powiązanych z Al-Kaidą. Czeczenia w mniemaniu Zachodu nie jest obecnie warta tego, by w walce o jej niepodległość narażać partnerstwo z Rosją – krajem o największych na świecie zasobach surowcowych.[15] Taka pozycja Zachodu jest tym korzystniejsza dla Putina, że, jak pisze Boris Reitschuster: Wojna w Czeczenii była koniem, którego Putin wprowadził na Kreml w trakcie kampanii wyborczej […]. Koń ten pod Putinem żałośnie zdechł, a nowego rumaka prezydent nie ma.[16] Największe mocarstwa zachodnie tym samym niejako rehabilitują poczynania Putina w Czeczenii, przymykając oko na jawne łamanie praw człowieka i quasi-demokratyczne wybory w Czeczenii w 2003 roku, w wyniku których wygrał Achmat Kadyrow. «To bandyta, ale nasz bandyta» – mówi się na Kremlu o tym byłym rebeliancie.[17] Po tych wyborach Putin mówił o nadzwyczaj demokratycznej decyzji, oznaczającej, że głosujący opowiedzieli się za pokojem. Ostatni wielki problem, dotyczący integralności terytorialnej Rosji został zatem rozwiązany – oczekiwaliśmy pozytywnego rezultatu, ale ten przeszedł wszelkie nasze oczekiwania[18]. Na podstawie tej wypowiedzi można zaryzykować stwierdzenie, że silną pozycję w państwie Putin zawdzięcza także swoim „zachodnim kolegom”, gdyż brak krytyki wobec polityki Rosji w Czeczenii ze strony Zachodu może utwierdzać w przekonaniu społeczeństwo Rosji, iż działania ich przywódcy są właściwe i zgodne z prawem. Tym samym rośnie zaufanie do jego osoby.
Lidija Andrusienko w artykule Na ciom osnovan «fenomen Putina»”( Na czym polega fenomen Putina) na łamach Niezawisimoj Gazety (Niezależna Gazeta) pisze, że właśnie dzięki twardej polityce prozachodniej wzrósł rating prezydenta. Dotychczas wydawałoby się, że Rosjanie są bardziej skierowani na Wschód lub w skrajnym przypadku wybiorą neutralność, ale z ostatniej rozmowy prezydenta z narodem, nadawanej w telewizji na żywo, można było wywnioskować, iż Rosjanie mało interesują się polityką zagraniczną. Nie można zatem wykluczyć, że gdyby po 11. września Putin obrałby zupełnie inny kierunek swojej polityki, naród poparłby jego wybór bez zastanowienia. Właściwie na tym polega fenomen Putina – ufa się tylko jemu, a nie instytucjom władzy, które przecież prowadzą właśnie jego politykę. Większość obywateli uważa, że Duma Państwowa zajmuje się niewłaściwymi sprawami. Zaledwie 9% obywateli jest przekonanych, że izba niższa sprawnie funkcjonuje, a tylko 8% uważa, że Rada Federacji jest niezbędnym organem władzy.[19]
{mospagebreak}
Potwierdzeniem tych słów może być poniższy wykres, który przedstawia wyniki oceny działań poszczególnych organów w Rosji. Respondenci badania mieli odpowiedzieć na pytanie: Jak oceniają Państwo działania poszczególnych organów władzy Federacji Rosyjskiej? Sondaż dotyczył okresu 21 – 23 kwiecień 2004 r. Oceny pozytywne wyrażono w procentach.
Rysunek 1 Ocena działań organów w Rosji (21-23 IV 2004 r.)
<!--[endif]-->
Źródło: http://www.asinfo.ru/?id=248/.
Kolejno na wykresie: Prezydent Rosji, Administracja Prezydenta, Służby Specjalne/Resort Siłowy, Pełnomocni Przedstawiciele Prezydenta Rosji, Rząd Rosji, Duma Państwowa.
Formalnie Rosja ma wszystkie elementy prawdziwej demokracji: trójpodział władzy, rywalizacyjne wybory, wolność prasy i pluralizm.[20] Teoria jednak znacznie odbiega od praktyki, gdyż chodzi przede wszystkim o instytucje pozorne, które dają wyborcom, a przede wszystkim Zachodowi, złudzenie zdrowej demokracji. W przeciwnym razie, jak można wytłumaczyć fakt, że Bush we wrześniu 2003 roku gratulował swemu przyjacielowi Władimirowi Putinowi wielkich sukcesów w dziele demokratyzacji [21]. Dowodem na to, że demokracja nie zakorzeniła się w państwie rosyjskim może być „doktryna bezpieczeństwa informacyjnego”, ogłoszona przez prezydenta we wrześniu 2000 roku. O tym, co głosiła ona pisze Boris Reitschuster: W Rosji istnieje zbyt daleko posunięta wolność prasy […]. Ze względu na takie dobra jak ochrona porządku, moralności, zdrowia i zdolności obronnej, ograniczenia powszechnej wolności informacyjnej są zbyt małe. Telewizja państwowa i państwowe media powinny zaktywizować swą działalność antypropagandową. Dziennikarzom należy ustawowo zabronić między innymi nieusankcjonowanego dostępu do informacji i ujawniania informacji poufnych.[22] Za słowami poszły czyny i na rezultaty nie trzeba było długo czekać. Zamknięto stację telewizyjną NTW (stację Gusińskiego – twórcy programu satyrycznego Kukły [Lalki], w którym to pokazywano w krzywym świetle polityków rosyjskich), krytykującą rząd i jego poczynania w Czeczenii. Oficjalną przyczyną zamknięcia stacji była finansowa niewypłacalność Gusińskiego. Gazprom (kontrolowany przez państwo koncern energetyczny) przejął kontrolę nad stacją.[23] Putin traktuje środki masowego przekazu jako narzędzie do walki o władzę, a nie niezależną instancję kontrolną.[24] Dlaczego? Wyjaśnia to socjolog Jurij Lewada: Putin nie ma żadnej historii, żadnej partii, żadnej grupy, na której mógłby się oprzeć, oprócz własnej popularności. A tę popularność budują w głównej mierze media.[25]
Nie można, moim zdaniem, jednoznacznie stwierdzić, że Putin jest zdany tylko na siebie, na swoją popularność. Nie wykluczam, iż niewątpliwie jest ona jednym ze znaczących elementów jego siły politycznej. Putin miał istotne poparcie ze strony swoich „sosłużywcew” (kolegów z KGB/FSB), a także armii. Pisze o tym A. Politkovskaya w książce Rosja Putina: W czasie, gdy Putin dochodził do władzy, każdy zakamarek struktury władzy był wypełniony osobnikami mogącymi się wylegitymować służbą w KGB. [...] Informacje pochodzące ze źródeł niezależnych [...] wskazują na to, że w ślad za Putinem objęło stanowiska we władzach ponad 600 członków KGB/FSB. Obecnie zajmują oni najwyższe urzędy w kraju. [26] B. Reitschuster niejako tłumaczy takie posunięcie Putina: Fakt, że nowy prezydent stawia na byłych kolegów, ma poza motywami osobistymi, także racjonalne uzasadnienie: agenci służb specjalnych uchodzą za najbardziej zdyscyplinowanych i mniej skorumpowanych niż większość rosyjskich urzędników państwowych. [27]. Trzeba pamiętać, że Putin objął urząd prezydenta nie mając żadnego zaplecza politycznego, przyszedł z nikąd. Musiał zatem stworzyć zespół lojalny wobec siebie, najlepiej wywodzący się z wpływowej osi KGB/FSB.
Zjednał sobie także armię, jeden z najważniejszych elementów państwa. Kiedy po raz pierwszy pojawił się na ekranie rosyjskiego politycznego radaru, bardziej w charakterze potencjalnej głowy państwa niż niepopularnego dyrektora powszechnie znienawidzonej Federalnej Służby Bezpieczeństwa, zaczął składać deklarację w tonie takim, że oto wojsko, którego znaczenie zostało pomniejszone za czasów Jelcyna, ma zostać odtąd odrodzone, tym zaś, czego mu jedynie brak do odnowy, jest druga wojna w Czeczenii. [...] Kiedy rozpoczęła się wojna czeczeńska, wojsku dano wolną rękę, toteż w wyborach prezydenckich 2000 roku, armia zagłosowała jak jeden mąż na Putina. Obecna wojna okazała się dla niej okolicznością wysoce korzystną – źródłem przyspieszonego awansu, coraz to większej liczby medali, no i kucia na gorąco prędkich karier.[28]
{mospagebreak}
Oprócz grup „militarnych” Putin zjednał sobie także duchowieństwo. Podczas prawie każdego święta prawosławnego można zobaczyć prezydenta w cerkwi, modlącego się wraz z innymi wiernymi. Według francuskiego dziennikarza Wiktora Łupiana postawa Putina stanowi pewne unicum. Wątpi w to czy jest jeszcze jeden taki lider polityczny w Europie, który bez zażenowania przeżegna się przed kamerą telewizyjną.[29] Wychodzi na to, że Putin jest wierzącym człowiekiem i nie wstydzi się o tym mówić. Jednak nie zawsze prezydent obnosił się tak demonstracyjnie i otwarcie ze swoją wiarą. Władimir Usolcev w swojej książce Sosłuzywiec pisze: On [Putin – przyp. J.G.] nigdy nie dawał żadnych oznak, że jest człowiekiem wierzącym, wręcz przeciwnie dla przypadkowego obserwatora był ateistą tak jak i ja. Jego przekonanie o tym, że nauka nigdy nie wyjaśni powstania świata, w całości była odzwierciedleniem filozofii leninowsko-marksistowskiej.[30] Nie można na pewno stwierdzić, że wiara dla Putina nic nie znaczyła i nie znaczy, a jego pobożność, którą obecnie prezentuje, jest tylko grą polityczną, ponieważ ten sam Usolcev podkreśla, że Putin przyznał się pewnego dnia, że był w dzieciństwie ochrzczony i ten fakt wiele dla niego znaczy.[31] Bez cienia wątpliwości można jednakże stwierdzić, że cerkiew, popierając jego politykę sprzyja wzrostowi poparcia dla niego wśród społeczeństwa. O tym pisze m.in. J. Rogoża: Władze próbują dotrzeć do społeczeństwa także za pośrednictwem cerkwi prawosławnej – prezydent Putin zaapelował do prawosławnych hierarchów o aktywny udział w walce z terroryzmem poprzez podnoszenie morale społeczeństwa. [32] Jaskrawym przykładem współpracy cerkwi z Putinem jest rok 1999. Wtedy zdecydowaną politykę wobec Czeczenii poparł Aleksy II – głowa rosyjskiej cerkwi prawosławnej, udzielając mu moralnego wsparcia.[33] Wychodzi na to, że wiara w Boga przynosi pozytywne rezultaty i korzystnie wpływa na wizerunek Putina.
Jednak najciekawszą grupą wsparcia Putina jest społeczeństwo rosyjskie. Jak się okazało później Putin nie musiał wcale obawiać się reakcji narodu na swoje procesy centralizacji. W 2000 roku, po niespełna dekadzie rządów Jelcyna, około 80% Rosjan było skłonnych ze względu na ład i porządek w kraju zrezygnować z wolności – jak wynikało z badań przeprowadzonych przez WCIOM.[34] Lepszej reakcji Władimir Włodimirowicz chyba nie mógł się spodziewać. Zobaczmy na poniższych wykresach jak kształtował się jego rating w latach 2003-2004.
Rysunek 2 Poziom poparcia dla polityki W. Putina (niebieską linia – poparcie, czerwona linia –brak poparcia)
<!--[if !vml]--><!--[endif]-->
Źródło: http://www.asinfo.ru/?id=248/
Na dole: miesiące; od lewej strony kolejno: styczeń, luty, kwiecień, marzec, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik, listopad, grudzień 2003 r. oraz styczeń, luty, marzec 2004 r.)
Rysunek 3 Porównanie pozytywnych i negatywnych opinii o W. Putinie (zielony słupek – procentowy udział pozytywnych wypowiedzi, czerwony słupek – procentowy udział negatywnych wypowiedzi).
Źródło: http://www.asinfo.ru/?id=248/.
Rysunek 4 Charakterystyka władzy i Putina (tłum.: władza: najczęściej niesprawiedliwa, nieskuteczna, nieaktywna; Putin: energiczny, sprawiedliwy, kompetentny)
<!--[if !vml]-->
<!--[endif]-->
Źródło: http://www.asinfo.ru/?id=248/.
Po zapoznaniu się z powyższymi rysunkami nasuwa się pewien wniosek: Rosjanie dostrzegają w Putinie te zalety i cechy, których brakuje im we władzy, a którymi, według nich, musi się ona charakteryzować. To zjawisko tłumaczy B. Reitschuster, pisząc, że ludzie nie widzą w parlamencie gwaranta podziału władzy i przedstawiciela ich interesów – wręcz przeciwnie. Dlatego włączenie Dumy do putinowskiego systemu rządzenia większość Rosjan odebrała nie tyle jako atak na podstawowe zasady demokracji ile raczej jako walkę z nadużyciami.[35] Ten problem pojawia się też w książce Imperium i prawo A. Szemrzalskiej i E. Szrek. Ich zdaniem swoboda wyrażania własnych poglądów politycznych, gwarantowana przez art. 29 Konstytucji, ceniona jest bardzo nisko w Rosji. Zaledwie 36,6% respondentów uznaje ją za bardzo ważną.[36] Nie może to dziwić, bo jak pisze Politkovskaya: To my [Rosjanie – przyp. J.G] jesteśmy odpowiedzialni za politykę, którą prowadzi Putin – przede wszystkim i w największym stopniu my – nie on. To, że nasza reakcja na niego i jego cyniczne manipulowanie Rosją ograniczyła się do kuchennych plotek umożliwiło mu dokonanie wszystkiego tego, co działo się w ciągu ostatnich czterech lat [w czasie pierwszej kadencji Putina – przyp. J.G.]. Społeczeństwo okazało bezbrzeżną apatię i to właśnie umożliwiło Putinowi wykorzystanie pożądanej przezeń pobłażliwości.[37] Postawa społeczeństwa rosyjskiego w dużym stopniu wynika z mentalności i doświadczenia historycznego. Tak opisuje ich postawę B. Reitschuster: Jako poddani nowego cara Putina Rosjanie czują się lepiej niż jako pełnoprawni obywatele. [...] Bez silnej ręki wielonarodowe państwo, jakim jest Rosja, rozpadłoby się i pogrążyło w chaosie.[38] Jeśli Europejczycy uważają, że społeczeństwo jest naturalną przeciwwagą dla władzy, to Rosjanie pojmują władzę jako odgórną siłę prawodawczą.[39] A. de Lazari dodaje, że: [Putin- przyp. J.G] musi jednak jednocześnie być autorytarny, dyktatorski, gdyż inaczej nie utrzyma się przy władzy [40]. Jak piszą w swej książce A. Szemrzalska i E. Szrek: Władimir Wojnowicz, autor Czonkina i Moskwy-2042, na łamach gazety Nowoje wremia w grudniu 2003 roku stwierdził, że Rosja nie dorosła do wolności, a poparcie dla Putina i przykłady jego kultu (np. wieszanie portretów) świadczy o tym, że ponowna monarchia nie jest wcale niewiarygodnym i niemożliwym do zrealizowania scenariuszem [41]. Zatem ideologia komunistyczna, pomimo upadku ZSRR, nadal trwa w świadomości obywateli rosyjskich. Ciągle żyją oni przeszłością, a Putin i jego ekipa umiejętnie to wykorzystują. Rosjanie są pogrążeni w głębokiej apatii i nie wierzą m.in. w pomyślne zakończenie spraw sądowych. Rezygnują z dochodzenia swoich praw na drodze sądowej, nie wierząc w możliwość uzyskania bezstronnego rozstrzygnięcia. Są przekonani w tym, że w sądowym sporze z kimś wpływowym znajdą się w przegranej pozycji.[42] Trudno się dziwić takiej postawie, jeśli przeanalizuje się pracę systemu sądowniczego w Rosji. O funkcjonowaniu rosyjskich sądów pisze A. Politkovskaya: Prawda jest taka, że nasze sądy nigdy nie były tak niezawisłe, jak można by wnosić na podstawie naszej konstytucji. Obecnie jednak system sądowniczy wesoło przepoczwarza się w stan całkowitej zależności od władzy wykonawczej, osiągając nie mający precedensu poziom biernej i bezczynnej tak zwanej pozwonochnosti . Słowa tego używa się w Rosji na oznaczenie zjawiska wydawania przez sędziego werdyktu zgodnego z tym, co mu podyktowali w czasie rozmowy telefonicznej (zwonok) przedstawiciele wykonawczego szczebla władzy. Pozwonochnosti jest w Rosji zjawiskiem powszednim.[43] Dobitnym przykładem może być postawa sędzi Gorbaczowej w sprawie odszkodowań ofiarom ataku terrorystycznego na Dubrowce. Występując w roli „sędziny na telefon” odrzuciła roszczenia pierwszych trzech powodów [...]. Jej wyrok brzmiał: Państwo nie jest zobligowane do wypłacania odszkodowań ofiarom aktów terroru na okoliczność jakichkolwiek poniesionych przez nie szkód lub strat[44]. Można przypuszczać, że wyroki miałyby inny charakter, a władzom nawet do głowy by nie przyszło uprawianie pozwonochnosti, gdyby reakcja społeczeństwa rosyjskiego na nieprzemyślaną akcję FSB na Dubrowce, unoszącą życie wielu ludzi, była zdecydowana i piętnująca opieszałość władz. Stało się zupełnie inaczej. Nie zbierało się bynajmniej na jakąś ogromną falę współczucia, będącym współczuciem znaczącym politycznie impulsem, na zignorowanie którego rząd nie mógłby sobie pozwolić. W istocie stało się na odwrót. Zepsute społeczeństwo chce dla siebie komfortu i nie dba o koszty, nawet jeśli jest nim życie innych ludzi.[45] Stąd wniosek, że problem tkwi w samym społeczeństwie. Im dłużej będzie ono wykazywało bezwzględne posłuszeństwo wobec przywódcy, tym dłużej będzie trwał proces demokratyzacji państwa rosyjskiego. Bez wątpienia będzie to (o ile będzie, oczywiście) proces żmudny i rozciągnięty w czasie, gdyż zarówno społeczeństwo, jak i władza myślą ciągle kategoriami sowieckimi. Dowodem tego są słowa Richarda Pipesa: Putin pojmuje rolę prawa na tradycyjnie rosyjską modłę, nie jako system norm wiążących tak rządzących jak i rządzonych, a jako środek, za pomocą którego państwo realizować może swoje własne interesy [46].
{mospagebreak}
Kursk, Dubrowka, Biesłan…putinowska gra
Przejdźmy teraz do przeanalizowania jednych z najbardziej kontrowersyjnych poczynań Putina w czasie jego prezydentury. Skupmy się na takich wydarzeniach jak: zatonięcie łodzi podwodnej Kursk, atak terrorystyczny na Dubrowce i zamach na szkołę w Biesłanie. Te wszystkie wydarzenia mają wspólny mianownik – nikt nie liczył się z życiem ludzkim. W przypadku Kurska i zatonięcia 118 marynarzy, władze długo zwlekały z przyjęciem pomocy z Zachodu, bo na to nie pozwalała wielka mocarstwowa ambicja. Nasze środki ratunkowe są najlepsze na świecie – oświadczył wicepremier Ilja Klebanow.[47] W lutym 2002 roku państwowa komisja śledcza przedstawiła raport końcowy, z którego wynikało, że przyczyną katastrofy była eksplozja wadliwej torpedy ćwiczebnej. Także wskazała ona na liczne zaniedbania ze strony dowództwa Floty Północnej i załogi Kurska.[48] Co tak naprawdę stało się na pokładzie? Na ten temat można tylko snuć liczne przypuszczenia, gdyż prawdę zabrali ze sobą marynarze łodzi w głąb zimnego Morza Barentsa. Charakterystyczne jednak jest to, że Putin podczas owej tragedii przebywał na urlopie w Soczi. Przed kamerą telewizyjną wystąpił dopiero piątego dnia katastrofy. Putin swoją nieobecność tłumaczył tym, że nie chciał pojechać na miejsce katastrofy, żeby wojskowi nie zwracali na niego uwagi, lecz skoncentrowali się na działaniach ratunkowych. [49] Na długo jednak Rosjanie zapamiętają jego odpowiedź na pytanie dziennikarza z CNN, co się stało z Kurskiem. Putin odpowiedział wówczas krótko i zwięźle, że zatonął. Sytuacja z Kurskiem świetnie pokazuje rzeczywiste realia rosyjskie. Państwo nie jest supermocarstwem, choć ciągle zachowuje ambicje bycia nim.
Warto prześledzić również kwestie ataku na Dubrowce. Reakcja Putina na tę sytuację była jednoznaczna. Uważał, że za to odpowiedzialne są międzynarodowe siły terrorystyczne. Putin ciągle jest wierny swojej ideologii, w której obecny jest wróg zewnętrzny. Także za zatonięcie Kurska początkowo obarczano zagranicę. To obcy okręt miał staranował łódź. Potwierdza się też teoria, że kiedy zagrożone są interesy państwa losy jednostki już się nie liczą. Na dowód tego B. Reitschuster w swojej książce przytacza słowa pewnego polityka rosyjskiego, który brał udział w negocjacjach z terrorystami: Gdybyśmy po tygodniowych negocjacjach uratowali wszystkich zakładników, uznano by nas za pozbawionych woli i energii słabeuszy i zdrajców. Jeśli jednak po broń sięgamy od razu, a w wyniku akcji ginie 129 osób, słychać brawa i uznanie, że okazaliśmy się silnym narodem [50]. Można zatem zauważyć pewną zmianę nastrojów społecznych, bo jeszcze w połowie lat dziewięćdziesiątych, gdy rosyjskie jednostki specjalne siłą uwolniły z rąk czeczeńskich terrorystów prawie 2000 zakładników przetrzymywanych w szpitalu w Budionnowsku […], ale w wyniku tej operacji zginęło prawie 147 zakładników, powszechnie mówiło się o wielkim niepowodzeniu. Inaczej niż Putin dzisiaj, Jelcyn ukarał wtedy osoby odpowiedzialne za przeprowadzenie akcji. Co gorsza po akcji na Dubrowce zaczęła się jeszcze większa, dotkliwsza dyskryminacja narodu czeczeńskiego. B. Reitschuster pisze, że wprawdzie w swym późniejszym przemówieniu telewizyjnym Putin przestrzegał przed nagonką na Czeczeńców, ale faktycznie miała ona miejsce. [...] Dylemat putinowskiej polityki wobec Czeczenii polega na tym, że nie czyni on rozróżnienia między Czeczeńcami, którzy nie chcą panowania Moskwy, a terrorystami. Kto nie stoi po stronie Moskwy, uchodzi za terrorystę. [51] Taka polityka szkodzi przede wszystkim niewinnym ludziom. Podczas akcji ratowniczych na Dubrowce z premedytacją odmawiano pomocy medycznej, temu kogo uznano za Czeczeńca (mającego kaukaską urodę lub nazwisko). W związku z tą wypaczoną polityką śmierć poniósł m.in. niewinny Timur Chaziewow. Timurowi, wziętemu przez pomyłkę za jednego z nich [Czeczeńców – przyp. J.G.] odmówiono prawa do reanimacji. Przez cztery godziny po ataku, leżał tam, konając. Zabiła go ideologia. [52] Timur Z. nie był terrorystą, grał w orkiestrze, w spektaklu Nort-Ost.
Ostatnim omawianym przeze mnie atakiem terrorystycznym jest zamach na szkołę w Biesłanie. I tym razem Putin zniknął z ekranów telewizyjnych, ale pojawił się następnego dnia na miejscu tragedii. Na wydarzenie w Biesłanie Putin zareagował instynktownie, ale decydujący okazał się nawyk wyniesiony z dawnego, radzieckiego systemu: jedyną dymisją jaka nastąpiła bezpośrednio po wzięciu zakładników, nie dotyczyła żadnego z odpowiedzialnych urzędników, ale redaktora naczelnego dziennika Izwiestija, który pozwolił sobie na krytyczną relację wydarzeń. [53] Po tej tragedii podkreślano jedną rzecz w kręgach opozycji: Stosując na wielką skalę środki ucisku prowadząc czystki, w których znikają także zupełnie niewinni ludzie, Kreml popycha w stronę ekstremizmu nawet umiarkowanych muzułmanów [54]. Trudno, moim zdaniem, z tą opinią się nie zgodzić.
{mospagebreak}
We wszystkich tych tragediach widoczna jest konsekwencja postawy Putina. Gdy dzieją się rzeczy nieoczekiwane i ważne, które powodują, że cały kraj wstrzymuje oddech, Władimir Putin regularnie znika ze sceny. [55] Takie zachowanie budzi zdziwienie, bo przecież „ojciec narodu”, w tak szczególnie ciężkich chwilach powinien podtrzymać moralnie i duchowo Rosjan. Trudno takie postępowanie wytłumaczyć, można tylko domniemywać powodów jego postawy. Możliwe, że prezydent wyczekuje, aż pierwsze emocje opadną i wtedy wkracza do akcji, spotyka się z rodzinami ofiar, pociesza, obiecuje pomoc materialną lub odwiedza w szpitalach poszkodowanych. Taką sytuację opisuje B. Reitschuster: Następne ujęcie pokazało go [Putina – przyp. J.G.] już przy łóżku chorego. Stał chciałoby się powiedzieć pokornie, trzymał się mocno metalowego oparcia, oczy miał błyszczące, jakby walczył z cisnącymi się łzami [56]. Naród widzi, że prezydent solidaryzuje się z nimi w nieszczęściu, jest z nimi duchowo, pociesza jak prawdziwy ojciec.
Wszystkie te tragedie można opisać słowami Putina, które wypowiedział w 1999 r., rozpętując drugą wojnę czeczeńską i które przytacza w swej książce Politkovskaya: Nie będziemy liczyć kosztów. Niech nikt w to nie wątpi. Nawet gdyby koszty były wysokie [57]. Kosztem było i nadal jest ludzkie życie, bo władze wyznają zasadę, że cel uświęca środki Machiavelli’ego i nie wydaje się, że to wkrótce się zmieni. Prezydent nie podjął żadnych prób sensownego rozwiązania kwestii Czeczenii, zwłaszcza poprzez negocjacje. Postawił na siłowe i bezwarunkowe wymuszenie posłuszeństwa i Dubrowka jest tego efektem. [58] Chodzi tylko o to, by nikt nie pomyślał, że Rosję można rzucić na kolana, nawet jeśli ceną tej ambicji jest życie jej obywateli.
Postawa Putina wobec tragedii może z pozoru przypominać poglądy Piotra Wielkiego, który po klęsce pod Narwą w bitwie ze Szwedami, miał powiedzieć: Straty to nic w porównaniu z lekcją, jaką otrzymaliśmy. [...] Moskwie otwierają się oczy i zaczyna dostrzegać swoje słabe strony [59]. Piotr Wielki z tej lekcji wyciągnął stosowne wnioski i już w 1709 roku w bitwie pod Połtawą pokonał Szwedów. Putin zaś i obecne władze rosyjskie ciągle nie dostrzegają swoich słabych stron i błędów, a za to niestety ciągle płaci naród rosyjski.
{mospagebreak}
Warto przyjrzeć się także wizerunkowi prezydenta Rosji, a mianowicie temu, kto i jak go tworzy. Na ten temat szeroko wypowiedział się na łamach gazety Otkrytaja Gazieta(Gazeta Otwarta) student Stawropolskiego Uniwersytetu Anton Ciablin. Pisze on, że autorzy fenomenu Putina są dobrze znani – głównym z nich jest Gleb Pawłowski, który w 1996 roku wykreował Jelcyna jako polityka i dosłownie z niczego powołał partię Jedność (Jedinstwo), a później także partię Jedyna Rosja (Jedinaja Rossija). W jednym ze swoich wywiadów Pawłowski otwarcie przyznał agencji informacyjnej Rosbałt, że Putin jest produktem polittechnologij.[…] Jednym z warunków sukcesu publicznego dla polityka jest nieprzeciętny, zapominający się wygląd zewnętrzny. Wygląda Putin całkiem zwyczajnie: niewielki wzrost, niewyraziste oczy, zmysłowe usta. […] Twórcy wizerunku musieli skorygować wszystkie niedociągnięcia i wady w wyglądzie prezydenta. Na przykład pokazując Putina w telewizji, operatorzy zawsze wybierają plan dalszy, w fotoreportażach prezydent jest pokazany z niewielkim pochyleniem głowy, co według psychologów ma wzbudzać zgrozę [60]. To, że Putin jest „produktem polittechnologij” podkreśla też B.Reitschuster: [….] na oficjalnie rozpowszechnianych zdjęciach portretowych Putin ma surowe lub co najmniej poważne spojrzenie – tymczasem jest to poza. W rzeczywistości wygląda inaczej. W prywatnej rozmowie prezydent okazuje się człowiekiem niepozbawionym dużego uroku osobistego [61]. Dlaczego prezydent musi udawać kogoś, kim nie jest także wyjaśnia B.Reitschuster: Na ogół wyborca rosyjski życzy sobie na Kremlu cara, nie zaś choćby nawet sympatycznego polityka na dobrą pogodę [62]. A. Ciablin w swoim artykule tak pisze dalej: Mówi Putin mało, jego przemowy są bezbarwne, brak w nich nutek osobistych, na ich podstawie ciężko określić swoistej natury prezydenta. Plus do tego wszystkiego Putin ma cichy głos, a w jego przemowach przeważają pytania retoryczne, hiperboliczne porównania, zdania przeczące, co świadczy o srogiej samo cenzurze, strachu przed powiedzeniem czegoś niestosownego na głos. […] Na tle takiego spokojnego tonu Putina każde okazanie emocji wydaje się szczególnie jaskrawym i co za tym idzie bardziej odziałowuje na auditorię.
Na koniec warto zwrócić uwagę na dokonania polityczne Putina. Podczas jednego z ostatnich wywiadów prezydent Rosji podkreślił znaczący wzrost gospodarczy w państwie, który został osiągnięty m.in. dzięki umiejętnemu zarządzaniu eksportem surowców naturalnych takich jak ropa czy gaz ziemny, co w dużym stopniu wpłynęło na zmianę pozycji Federacji Rosyjskiej na arenie międzynarodowej. Podał on szereg przekonujących danych, które odzwierciedlają znaczącą progresję w gospodarce rosyjskiej. Przypomnę, że w ciągu ostatnich lat nasza gospodarka rozwijała się z szybkością około 7% rocznie. W tym roku wyszliśmy na poziom 6,6%. [..] W Europie to 1-1,5 %, a w USA prawie 3%. W krajach azjatyckich to 10%. Tak więc jesteśmy po środku. Ale jeśli przypomnimy sobie problemy naszej gospodarki w ostatnich latach, to trzeba przyznać, że to dobry poziom wzrostu. […] Udaje nam się dławić inflację [..] Praktycznie całkowicie spłaciliśmy dług jeszcze z czasów ZSRR i nowej Rosji z początku lat 90. To dowód zdrowia gospodarki, wzrasta zaufanie do Rosji. […] Rosną inwestycję, ok.11%. […] Wzrost realnych dochodów społeczeństwa to około 11%, wzrost płac 12,8%. Emerytury wzrosły realnie o 6,1%. [63] Takie wskaźniki ekonomiczne sprawiają, że poparcie dla Putina wzrasta.
Prezydent Rosji przywiązuje ogromną wagę także do problemu przyrostu naturalnego. Jeszcze nie tak dawno prognozy dotyczące liczby ludności w Rosji na najbliższe dziesięciolecia nie były pocieszające, mówiło się nawet o powolnym obumieraniu narodu rosyjskiego, gdyż przez dłuższy okres wskaźnik zgonów przewyższał w dużej mierze poziom urodzeń. Z tym też się wiąże zagrożenie ze strony Chin, które przy olbrzymiej liczbie ludności odczuwają brak ziemi, a także wody pitnej. Rosja jawi się łakomym kąskiem dla państwa chińskiego, a mianowicie tereny nad rzeką Amur i jej dopływem Ussuri po stronie rosyjskiej mogłyby w dużym stopniu rozwiązać poważny problem Chin z rozmieszczeniem swojej ludności. Władimir Putin z całą powagą zajął się tym problemem, próbując w różnorodny sposób zachęcać młode małżeństwa do rodzenia większej liczby dzieci. Jednym z przedsięwzięć z tym związanych był ukaz prezydenta, zatytułowany Matierinskij kapitał (tłum.: kapitał matki, matczyny kapitał). To postanowienie weszło w życie 1 stycznia 2007 roku. Na jego mocy matki, które po 01.01.2007 roku urodziły drugie, trzecie czy kolejne dziecko otrzymują od rządu 250 tysięcy rubli. Jednak nie od razu, lecz dopiero po okresie 3 lat. Po tym czasie wspomnianą sumę można będzie wykorzystać na polepszenie warunków życiowych swojej rodziny, edukację i inne cele związane z wychowaniem dziecka.
{mospagebreak}
Michaił Zurabow (szef Minzdrawsocrozwitija – ministerstwa rozwoju zdrowia publicznego) w wywiadzie dla ORT (obshestwennoe rossijskoe telewidenie – 1 kanał telewizyjny) powiedział, że m.in. dzięki takiej polityce spadek ludności w Rosji zostanie zatrzymany do roku 2015. Według niego wskaźnik urodzeń przypadający na jedną kobietę wzrośnie z 1,34 (wskaźnik z roku 2007) do 1,5 w roku 2010, w 2017 będzie on wynosił ok.1,7, a już w roku 2025 będzie to ok.1,9. Podkreślił ponadto, że taki rezultat będzie możliwy przy poprawnej polityce demograficznej państwa, jeśli nadal będą wprowadzane reformy i postanowienia na skalę materinskiego kapitału. Wtedy możliwy będzie poziom nawet 2,18-2,19, a więc takich wskaźników, które osiągano w ZSRR, i o czym mogły tylko pomarzyć państwa europejskie w tamtych czasach.
Nie można nie zauważyć również postępów polityki Putina wobec krajów europejskich, szczególnie w RFN. Przy czym Putina interesuje nie tylko współpraca ekonomiczna, ale też kulturalna. Trzeba podkreślić, że turystyka niemiecka i ogólnie interes kulturowy narodu niemieckiego do Rosji jest o wiele większy aniżeli angielski czy francuski, choć i w tych państwach sporadycznie są organizowane dni kultury rosyjskiej. Nie jest także tajemnicą, że Niemcy współpracują z Rosją w takich dziedzinach jak walka z międzynarodowym terroryzmem, narkobiznesem i przestępczością zorganizowaną i ta współpraca jest o wiele ściślejsza niż pomiędzy innymi krajami Europy. Putin doskonale rozumie, że izolacja Rosji w postaci tzw. trzeciej drogi tak naprawdę rujnuje całkowicie rosyjską gospodarkę. Właśnie Niemcy, które odgrywają jedną z największych ról na starym kontynencie, mają pomóc Rosji w tej integracji z Europą, a Rosja ze swojej strony zapewnia dostawy dla Niemiec surowców strategicznych na uprzywilejowanych warunkach. Takim symbolem zacieśnienia stosunków między państwami mogła być adopcja dziewczynki z rosyjskiego domu dziecka przez państwo Schröderów.
Niejednokrotnie prezydent Rosji zwracał uwagę na to, że głównym celem polityki zagranicznej państwa rosyjskiego jest znalezienie miejsca w nowej, wspólnej Europie, która powstaje w XXI wieku. Dlatego też w jednej ze swoich wypowiedzi nie wykluczył przynależności Rosji do NATO, akcentując niejednokrotnie, że jest ona państwem europejskim. W dziedzinie gospodarki wydaje się, że Putin stawia przede wszystkim na „niemiecką kartę”, sądząc, że dla inwestorów niemieckich rynek rosyjski jest bardziej atrakcyjny niż na przykład francuski. Także w kwestiach obronnych i polityki zagranicznej uważa, że teraz, kiedy Europejczycy rozbudowują swoją doktrynę polityki zagranicznej i obronnej warto nawiązać dialog między UE a Rosją, tak, by wspólnie tworzyć system bezpieczeństwa w Europie. Po 11. września poprawie uległy stosunki rosyjsko-amerykańskie. Jeszcze nie tak dawno państwa zwalczające się nawzajem, należące do przeciwnych obozów polityczno-wojskowych, teraz ściśle współpracują ze sobą, mają wspólny cel, którym jest przede wszystkim zwalczanie terroryzmu i ograniczenie broni masowego rażenia. Oczywiście zdarzają się między nimi i nieporozumienia ze względu na odrębne interesy państwowe, ale jak powiedział Bush Junior: przyjaciele mogą czasem ze sobą się nie zgadzać (chodziło o sprawę interwencji w Iraku i obalenie Saddama Husajna), ale zarazem zaznaczył, że we wspólnym interesie państw leży zapobieganie powrotowi „zimnej wojny”.
Warto zwrócić uwagę także na działania Putina w polityce wewnętrznej. W swojej pracy omówię tylko sprawę Jukosu i ukrócenie władzy gubernatorów. Opinie na temat tych poczynań są podzielone. Przedstawię jednak argumenty, które przemawiają za słusznością postępowania prezydenta. Putin między innymi za sprawą reform dotyczących walki z korupcją i ograniczenia kompetencji gubernatorów został nazwany „nowym reformatorem” po Piotrze I, a także ogłoszony człowiekiem roku w 2001 roku, a zatem zaledwie rok po wyborach. To nie może dziwić, bo prezydent zagwarantował Rosjanom to, czego nie mieli już od dawna – przede wszystkim stabilność: wypłaty zaległych płac, emerytur oraz bieżących należności w sposób regularny. W Polsce Władimir Władimirowicz jest odbierany w dużej mierze negatywnie. Niewiele osób ocenia politykę Putina jako słuszną i poprawną. Tak też się stało w sprawie z Jukosem, w której to panowało powszechne mniemanie, że „nowy car” tłumi w zarodku rodzący się ruch demokratyczny w Rosji. Paradoksalnie w Ameryce Putin znalazł zrozumienie dla swoich reform. Andrzej Walicki w swojej pracy Rosja Putina a polityka polska przytacza fragmenty z Foreign Affairs, w których stwierdzono, że rosyjscy oligarchowie, a wśród nich zwłaszcza Bierezowski i Chodorkowski, zdominowali rosyjskie życie publiczne dzięki masowym szalbierstwom i grabieżczemu przejęciu własności w przemyśle naftowym. W wyniku tej rabunkowej akcji rząd rosyjski utracił kontrolę nad surowcami kraju. Całe regiony Federacji Rosyjskiej zostały gwałtownie zubożone i zagrożone wybuchami społecznymi. Jelcyn stał się zakładnikiem oligarchów, wygrawszy dzięki ich pieniądzom wybory 1996 r. To samo stało się z prasą rosyjską, której główne organy (takie jak Niezawisimaja Gazieta, Kommiersant i Ogoniok) wykupione zostały przez Bierezowskiego; „lokaj Chodorowskiego” został nawet wiceprzewodniczącym państwowej agencji prasowej ITAR-TASS [64]. Przez wielu ekonomistów powstrzymanie Chodorkowskiego przez Putina jest oceniane jako krok konieczny ku uzdrowieniu, odrodzeniu się gospodarki rosyjskiej. Dlaczego? Piszą o tym m.in. dziennikarze z gazety New York Times: Chodorkowski chciał sprzedać znaczną część akcji Jukosu amerykańskiemu Exxon Mobil, bez konsultowania się z rządem Rosji, co pozbawiłoby rząd kontroli nad strategicznie ważnym surowcem oraz byłoby sprzeczne z „zasadami cywilizowanego partnerstwa” między biznesem a władzą polityczną, zaakceptowanymi przez rosyjskich biznesmenów w lutym 2003 r. Gazeta przyznała, że Putin nie mógł tolerować samowoli w takich sprawach, otworzyłoby to bowiem puszkę Pandory [65]. Zatem Putin dąży do wyjaśnienia spraw związanych z bezprawną prywatyzacją za czasów Jelcyna, kiedy to wielkie przedsiębiorstwa państwowe można było nabyć za minimalne kwoty, za przysłowiowe grosze. Determinacja i samozaparcie Putina w tej sprawie imponuje społeczeństwu, bo dotąd władzę postrzegano jako skorumpowany aparat państwowy. Obecny prezydent jest tego zupełnym przeciwieństwem, Rosjanie chcą właśnie takiego przywódcę – sprawiedliwego i dbającego o interesy obywateli.
{mospagebreak}
Kolejną ważną decyzją Putina była reforma administracyjna, a mianowicie ograniczenie władzy gubernatorów 89 jednostek składowych Federacji Rosyjskiej. Znowu prezydent musiał sprostać niełatwemu zadaniu, naprawić błędy swojego poprzednika – Borysa Jelcyna. Chodzi o konsekwencje słynnej wypowiedzi Jelcyna skierowanej do podmiotów Federacji: Bierzcie tyle wolności, ile udźwigniecie, i wydaniem Traktatu Federalnego z 1992 roku. Zgodnie z nim podmiotom Federacji przyznano prawo do zawierania umów międzynarodowych, prowadzenia handlu zagranicznego i ustanawiania taryf celnych; republiki mogły korzystać z tych uprawnień bez proszenia o zgodę władz federalnych. Bogactwa naturalne każdej republiki uznano za własność republikańską, a nie federalną. W rezultacie w kraju zapanował chaos, każda republika prowadziła własną politykę, nie zważając na stanowisko Federacji Rosyjskiej w poszczególnych sprawach. Groziło to wojną domową, a nie można było wykluczyć i rozpadu Federacji. Jaskrawym przykładem mogą być dążenia separatystyczne Czeczenii, której to działania mogły posłużyć przykładem dla innych podmiotów federacyjnych, wywołując efekt domina. Jak zauważa A. Walicki: Regiony muzułmańskie nawiązywały bezpośrednie stosunki dyplomatyczne i handlowe z Irakiem i Iranem, a nawet posyłały do Bośni „ochotników” do walki w szeregach muzułmanów bośniackich. Gubernator Władywostoku torpedował pojednawczą politykę Moskwy wobec Chin i Japonii, obłast’ Czita prowadziła własną politykę (anty)chińską, a obłast' pskowska (obwód, województwo pskowskie) – własną politykę wobec krajów nadbałtyckich. Rekord pobiła oczywiście republika Czeczenii, zabiegając bardzo aktywnie o stworzenie Kaukaskiego Wspólnego Rynku, który zjednoczyłby nierosyjskie terytoria Kaukazu i pozbawił Federację Rosyjską dochodów z kaukaskiej nafty. [66] W państwie federacyjnym musi być jedna władza zwierzchnia, centralna, by koordynowała ona polityki poszczególnych jej podmiotów, w przeciwnym razie państwo to pogrąży się w kryzysie politycznym, gospodarczym i popadnie w izolację na scenie międzynarodowej, bo żaden z graczy politycznych nie będzie wiedział, kto jest podmiotem decydującym w tym państwie i zniechęci się do prowadzenia jakiejkolwiek współpracy z nim. Aby temu zapobiec prezydent podjął ku temu odpowiednie środki, a mianowicie: Putin oznajmiał w parlamencie na pierwszym spotkaniu z gubernatorami, że zamierza pozbawić ich przywileju zasiadania w Radzie Federacji, a na dodatek przeforsuje możliwość odwoływania szefów regionów przez Kreml. Prezydent powołał nowe struktury (tzw. rejony) i mianował tam własnych pełnomocników, niezależnych od gubernatorów [67].
Duży sukces odniosła również reforma gospodarcza. Wprowadzono jednolity podatek liniowy na bardzo niskim poziomie 13%. Skomplikowane i silnie obciążające ludzi zamożnych systemy są dobre w rozwiniętych demokracjach Zachodu, ale nasza reforma to jedyny sposób, by w kraju tak biednym i skorumpowanym jak Rosja ludzie zaczęli płacić podatki - przekonywali analitycy Centrum Studiów Strategicznych. I rzeczywiście. Jeśli w 1999 r. na 145 mln mieszkańców Federacji Rosyjskiej podatki zapłaciło faktycznie 3,6 mln osób, czyli niespełna 3%, to w 2001 r. już po pierwszych sześciu miesiącach wpływy podatkowe przekroczyły plan za całe 12 miesięcy! [68] Więcej pieniędzy w portfelach Rosjan skłania ich do większego inwestowania, co też napędza gospodarkę.
{mospagebreak}
Wnioski
Prezydent Rosji wprowadzając liczne reformy dąży do zapewnienia stabilności w kraju poprzez rozwój gospodarczy i skuteczniejsze zarządzanie, a także umocnienie pozycji Rosji na arenie międzynarodowej dzięki pogłębianiu współpracy z największymi graczami politycznymi(UE, USA) na scenie międzynarodowej.
Podsumowując, można stwierdzić, że osoba Putina nadal będzie budziła wiele kontrowersji i ciągle będzie on postrzegany jako jeden z najbardziej jaskrawych polityków na scenie międzynarodowej. Myślę, że temu nikt nie zaprzeczy. Jednak, moim zdaniem, osobę prezydenta wykreowało samo społeczeństwo. Widzi ono w nim tylko to, co chce widzieć. Wypowiadając się na temat Putina wielu Rosjan podkreśla m.in., że jest on ciekawą osobowością, uczciwym i dalekowzrocznym politykiem, zapewnia swobodę wypowiedzi, ma znaczącą wagę na scenie międzynarodowej, preferuje pracę w zespole. Z tą ostatnią cechą nie zgodzi się na pewno W. Usolcew, bo w swojej książce podkreśla, że Putin przede wszystkim jest bardziej indywidualistą, a nie kolektywistą [69]. Swoją pracę pragnę zakończyć słowami pisarza Borysa Strugackiego, iż dla wielu ludzi [Rosjan – przyp. J.G.] Putin uosabia ostatnią nadzieję na zmiany na lepsze, na to, że Rosja odrodzi się jako wielkie mocarstwo: to ostatnia nadzieja milionów ludzi, którzy najpierw stracili wiarę w komunistów, potem w demokratów i we wszystkich tych Żyrinowskich, Ziuganowych – we wszystkich. Została ostatnia nadzieja – dobry car. Dobry, silny, władczy i rozumny. I cała ta nadzieja skupiła się na Putinie [70]. Te słowa potwierdzają liczby. Podczas prowadzonego przez Lewada-Centr sondażu wśród Rosjan, na pytanie czy popierają oni politykę Putina – 2/3 respondentów odpowiedziało twierdząco. Po kolejnym prostującym pytaniu, w czym wyraża się owa polityka – 60% pytanych przyznała się, że nie wie [71].
Zatem Rosjanie ślepo wierzą. Ta wiara, niestety, jest zaślepiająca i silniejsza niż rozumne, racjonalne spojrzenie na rzeczywistość rosyjską.
Przypisy:
[1] Ibidem.
[2] Ibidem, s.85
[3] WCIOM-(ros.Vserossijskij Centr Izychenia Obshestwennoego Mnenia)-Ogólnorosyjskie Centrum Badania Opinii Publicznej.
[4] Ibidem, s.86
[5] Ibidem.
[6] W. Usolcev, Sosłużywiec, Moskwa 2004, s.172.
[7] B. Reitschuster, op.cit., s.87.
[8] Fakt zadziwiający przy stałej tendencji obniżania się przyrostu naturalnego wśród Rosjan- przyp. J.G.
[9] Ibidem, s.89.
[10] Ibidem, s.135.
[11] M. Michalczuk, „Ośrodek decyzyjny Federacji Rosyjskiej”, [w:] Federacja Rosyjska w stosunkach międzynarodowych, red. Andrzej Czarnocki, Ireneusz Topolski, Lublin 2006, s.23.
[12] J. Rogoża, Putin po reelekcji. Polityka Kremla w drugiej kadencji Władimira Putina
[13] K. Łastawski, „Koncepcje polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”, [w:] Federacja Rosyjska
w stosunkach międzynarodowych, red. Andrzej Czarnocki, Ireneusz Topolski, Lublin 2006, s.65.
[14] B. Reitschuster, op.cit., s. 170.
[15] Ibidem, s.171.
[16] Ibidem, s.113.
[17] Ibidem, s.154.
[18] Ibidem.
[19] L. Andrusienko, Na ciom osnovan „fenomen Putina”, „ Niezawisimaja Gazeta” 28.12.01
[20] B. Reitschuster, op.cit., s. 150.
[21] Ibidem, s.151.
[22] Ibidem, s.125.
[23] B. Reitschuster, op.cit., s.128-132.
[24] Ibidem, s.144.
[25] Cyt. za, B. Reitschuster, Władimir Putin. Dokąd prowadzi Rosję, przeł. Marek Zeller, Warszawa 2005 s.145.
[26] A. Politkovskaya, Rosja Putina, Warszawa 2005, s.116.
[27] B. Reitschuster, op.cit., s.179.
[28] A. Politkovskaya, op.cit., s10-11.
[29] D. Safonov, Wiktor Lupan o Putinie i prawosławii, http://www.zavet.ru/news/news-s010315.htm
[30] W. Usolcev, op.cit., s.175.
[31] Ibidem.
[32] J. Rogoża, op.cit.
[33] J. Kiwerska, Świat w latach 1989-2004 : wydarzenia - konflikty – procesy, Poznań 2005, s.239.
[34] B. Reitschuster, op.cit., s.177.
[35] B. Reitschuster, op.cit., s.191.
[36] A. Szemrzalska, Ewelina Szrek, Imperium i prawo, Kraków 2006, s.121.
[37] A. Politkovskaya,op.cit., s.318.
[38] B. Reitschuster, op.cit., s.272.
[39] A. Szemrzalska, Ewelina Szrek, op.cit., s.128.
[40] Cyt. za A. Szemrzalska, E. Szrek,Imperium i Prawo, Kraków 2006, s.129.
[41] A. Szemrzalska, Ewelina Szrek, op.cit., s.85.
[42] Ibidem, s.123.
[43] A. Politkovskaya, op.cit., s.275.
[44] Ibidem, s.277.
[45] Ibidem, s.282.
[46] Cyt. za A.Szemrzalska, E.Szrek ,Imperium i Prawo, Kraków 2006, s.125.
[47] Cyt.za., Boris Reitschuster, Władimir Putin. Dokąd prowadzi Rosję, przeł. Marek Zeller, Warszawa 2005, s. 206.
[48] Ibidem, s.213.
[49] Ibidem, s.207.
[50] Cyt.za., B. Reitschuster, Władimir Putin. Dokąd prowadzi Rosję, przeł. Marek Zeller, Warszawa 2005, s.109.
[51] Ibidem, s.113.
[52] A. Politkovskaya, op.cit., s.289.
[53] B. Reitschuster, op.cit., s.282.
[54] Ibidem, s.283.
[55] Ibidem, s.217.
[56] Ibidem, s.111.
[57] A. Politkovskaya, op.cit., s.264.
[58] J. Kiwerska, op.,cit., s.244.
[59] M. Heller, Historia Imperium Rosyjskiego, Warszawa 2002, s.324.
[60] A. Ciablin, „Opyt politicheskogo portreta. Chelowek-zagadka”,”Otkrytaja Gazeta” 3-10.05.06r., s.10.
[61] B.Reitschuster, op.,cit., s.136.
[62] Ibidem.
[63] M. Łapczyński, Jak Putin z narodem rozmawiał, E-polityka.pl
[64] A. Walicki,Rosja Putina a polityka polska, Przegląd,
[65] Ibidem.
[66] Ibidem
[67] Ibidem.
[68] B. Głębocki,Czas Putina, Przegląd,
http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=938
[69] W.Usolcev, op.,cit., s.219.
[70] Cyt.za A. Szemrzalska, E. Szrek ,Imperium i Prawo, Kraków 2006, s.82-83.
[71] A. Ciablin,op.,cit.,s.10.
Bibliografia:
- Heller, M., Historia Imperium Rosyjskiego, Wydawnictwo „Książka i Wiedza”, Warszawa 2002.
- Kiwerska, J., Świat w latach 1989-2004 : wydarzenia - konflikty – procesy, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2005.
- Łastawski, K., „Koncepcje polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej”, [w:] Federacja Rosyjska w stosunkach międzynarodowych, red. Andrzej Czarnocki, Ireneusz Topolski, WUMCS, Lublin 2006.
- Michalczuk, M., „Ośrodek decyzyjny Federacji Rosyjskiej”, [w:] Federacja Rosyjska w stosunkach międzynarodowych, red. Andrzej Czarnocki, Ireneusz Topolski, WUMCS, Lublin 2006.
- Politkovskaya, A., Rosja Putina, Studio Emka, Warszawa 2005.
- Reitschuster, B., Władimir Putin. Dokąd prowadzi Rosję, przeł. Marek Zeller, Świat książki, Warszawa 2005.
- Szemrzalska, A., Szrek, E., Imperium i prawo, Nomos, Kraków 2006.
- Usolcev, W., Sosłużywiec, EKSMO, Moskwa 2004.
- Anton Ciablin, „Opyt politicheskogo portreta. Chelowek-zagadka”,”Otkrytaja Gazeta” 3-10.05.06r., s.10.
- Bartosz Głębocki,Czas Putina, Przegląd, http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=938, pobr.dn.10.01.08r.
- Marcin Łapczyński, Jak Putin z narodem rozmawiał, E-polityka.pl,http://www.e-polityka.pl/a.4719.d.39.drukuj..html
- Jadwiga Rogoża, Putin po reelekcji. Polityka Kremla w drugiej kadencji Władimira Putina, http://www.osw.waw.pl/files/PRACE_16.pdf, pobrane 28.11.07r., s.37.
- Dmitrij Safonov, Wiktor Lupan o Putinie i prawosławii, http://www.zavet.ru/news/news-s010315.htm, pobrane 28.11.07r.
- Andrzej Walicki, Rosja Putina a polityka polska, Przegląd, http://www.przeglad-tygodnik.pl/index.php?site=artykul&id=6171, pobr.dn.10.01.08r.
- Wykresy:www.asinfo.ru/?id=248, www.asinfo.ru/?id=248,www.asinfo.ru/?id=248 ,www.asinfo.ru/?id=248