Rosyjski parlament zgodził się na użycie sił zbrojnych w Syrii
Rada Federacji Rosyjskiej, czyli izba wyższa rosyjskiego parlamentu jednogłośnie zgodziła się na wysłanie wojsk rosyjskich za granicę. Rosja użyje swoich sił zbrojnych w Syrii. Wniosek prezydenta Władimira Putina był rozpatrywany w ekspresowym tempie, za zamkniętymi drzwiami.
Wcześniej nie zapowiadano złożenia przez prezydenta Władimira Putina żadnych oficjalnych dokumentów w tej sprawie. Dopiero, gdy przewodnicząca senatu Walentina Metwijenko poinformowała, że taki punkt znajduje się w porządku obrad, dowiedziała się o nim opinia publiczna. Jednocześnie informację o złożeniu przez prezydenta takiego wniosku potwierdziły służby prasowe Kremla.
Wniosek uzasadniał przedstawiciel prezydenta, szef jego administracji Siergiej Iwanow. Z jego wystąpienia i treści wniosku wynika, że o pomoc militarną poprosił prezydent Syrii Baszar al-Assad. Co ważne, Rosjanie mają wziąć udział w walkach, ale tylko w powietrzu. Nie przewiduje się angażowania w działania żołnierzy na lądzie.
- Rada Federacji jednogłośnie poparła wniosek prezydenta. 162 głosy "za" - poinformował po wszystkim Iwanow. Krótko po głosowaniu w parlamencie, ministerstwo obrony poinformowało, że naloty na pozycje przeciwników Assada ma pomóc koordynować utworzone niedawno specjalne centrum w Bagdadzie, które tworzą Rosjanie, Syryjczycy, Irańczycy i Irakijczycy.
Niemiecki "Frankfurter Allgemeine Zeitung" w środowym wydaniu pisze, że zwiększone zaangażowanie prezydenta Władimira Putina w Syrii komplikuje sytuację w tym kraju. Zdaniem „FAZ” działania Moskwy obliczone są na odbudowę potęgi Rosji, a szanse na stabilizację w Syrii są niewielkie.
Komentator konserwatywnej gazety Nikolas Busse ocenia, że stanowiska w sprawie Syrii prezydentów USA i Rosji, Baracka Obamy i Władimira Putina, które zaprezentowali na forum ONZ, są trudne do pogodzenia, bowiem głównym punktem sporu jest rola syryjskiego przywódcy Baszara el-Asada. Wspólne zainteresowanie walką z Państwem Islamskim nie jest - przynajmniej w tej chwili - na tyle duże, by przezwyciężyć przeszkody.
Zdaniem niemieckiej gazety Syria jest miejscem "geopolitycznej rywalizacji o regionalne przywództwo" pomiędzy Iranem a Arabią Saudyjską, w której Rosjanie "jednoznacznie stanęli po stronie Teheranu" - pisze Busse. Amerykanie przestali co prawda uprawiać politykę skierowaną na zmianę władzy, lecz są związani sojuszem z Arabią Saudyjską i stoją w związku z tym po przeciwnej stronie. Dlatego konflikt regionalny stał się konfliktem globalnym.
Działania Rosji mogą - zdaniem "FAZ" - zmienić parametry światowej polityki. W minionych 25 latach Stany Zjednoczone i Europejczycy mieli praktycznie wolną rękę na arenie międzynarodowej. Zachód zabiegał o tworzenie wolnych społeczeństw, nie odnosząc na tym polu większych sukcesów. Putin próbuje natomiast wrócić do globalnej rywalizacji sił sprzymierzając się z dyktatorskimi reżimami. Jego taktyka "zawęzi znacznie pole manewru zachodniej polityki z najbliższych latach" - przewiduje komentator.
Rosja od przeszło miesiąca wzmacniała swój kontyngent w Syrii. Wysyłała żołnierzy, ale przede wszystkim ciężki sprzęt i samoloty. Putin od kilku tygodni jednocześnie naciska na Zachód, żeby skupić się na walce z Państwem Islamskim, zostawić zaś ¬ przynajmniej na okres przemian politycznych ¬ Baszara Asada. Wydaje się jednak, że oferta ta została odrzucona podczas wizyty prezydenta Rosji w USA. Putin wczoraj wrócił do Moskwy i niemal natychmiast zwołał Radę Bezpieczeństwa, podczas której zapewne ostatecznie zapadła decyzja o wysłaniu wniosku.
Trudno na razie prognozować w czasie, jakie siły i środki zostaną ostatecznie przerzucone do Syrii. Nie można wykluczyć, że będą one na tyle duże, że siły rosyjsko-syryjskie będą zdolne do ofensywy, co może przynieść nowe przetasowanie w regionie. Póki co niejawne są także plany koalicji antykalifackiej – sił Assada oraz komponentu rosyjsko-irańskiego.
Należy wspomnieć, że taki sam wniosek, o użycie wojska poza granicami Rosji, Władimir Putin złożył też w marcu 2014 roku. Wtedy Rada Federacji zgodziła się na użycie rosyjskich wojsk na Ukrainie. Rosyjscy senatorowie twierdzili, że konieczna jest zbrojna interwencja w sąsiednim kraju, aby zapobiec rozlewowi krwi. W dokumencie była mowa o Autonomicznej Republice Krymu.
Źródło: Tass, gazeta.ru, Frankfurter Allgemeine Zeitung, CNN, BBC