Czechy prawdopodobnie przełożą przyjęcie euro
„Myślę, że powinniśmy zaczekać, aż rynek się uspokoi” – powiedział prezes. „Po kilku miesiącach wszystko powinno wrócić do normy i wtedy będziemy mogli kontynuować starania” – przekonywał.
Te optymistyczne słowa padły pomimo niezbyt korzystnych prognoz, wskazujących na spadek wzrostu gospodarczego w Czechach w przyszłym roku. Obecne wskaźniki oscylują między 3,1 proc. 3,3 proc. jednak - jak zaznaczył prezes Tuma – nie można obecnie przewidzieć skutków, jakie zostawi po sobie kryzys i zastrzegł, że wskaźniki wzrostu jeszcze mogą się zmniejszyć.
Podobną opinię wyraził wiceprezes Narodowego Banku Czeskiego – Miroslav Singer. Jego zdaniem, w obecnej sytuacji prognoza nie może być w wiarygodna i wskaźniki jeszcze spadną. „Zrewidowaliśmy dotychczasowe przewidywania, ale jesteśmy świadomi, że dopóki sytuacja się nie ustabilizuje, nie są one zbyt trafne.”
Czechy w ramach dostosowania swojej gospodarki do wymogów obowiązujących w strefie euro, jako jedno z pierwszych państw w regionie, zmniejszyły stopy procentowe (do 3,5 punktów proc. w sierpniu) i jak zapowiada prezes Tuma, Bank Centralny będzie nadal pracował nad dostosowaniem stóp procentowych do warunków strefy euro.
Wysokość długoterminowych nominalnych stóp procentowych w danym kraju członkowskim nie może przekraczać o 2 punkty proc. średniej tak określonych stóp w trzech najbardziej stabilnych pod względem cen krajach członkowskich. Jest to jeden z warunków, jakie musi spełnić państwo członkowskie, aby przystąpić do strefy euro. To tzw. kryteria konwergencji (zbieżności), znane też jako kryteria z Maastricht. Oprócz warunku dostosowania stóp procentowych, obowiązuje także kryterium stabilności finansów publicznych (dług publiczny nie może przekraczać 60 proc. PKB, a deficyt budżetowy 3 proc. PKB) oraz dwuletnie uczestnictwo danego kraju w tzw. Europejskim Mechanizmie Kursowym (ERM2), który gwarantuje ustabilizowanie się waluty narodowej względem euro.