Grecja sprzedała obligacje z wysoką premią
- Łukasz Wróbel, Open Finance
Wczorajsza emisja obligacji przez Grecję była ważnym testem nastrojów panujących wśród inwestorów, ale trudno powiedzieć, aby spotkała się ona z zainteresowaniem rynku.
Aby sprzedać siedmioletnie obligacje o wartości 5 mld euro, Grecja zmuszona była zaoferować oprocentowanie papierów na poziomie 6 proc. Dla porównania wczoraj obligacje niemieckie o terminie zapadalności w 2017 r. przynosiły 2,65 proc., a hiszpańskie o 60 pkt. bazowych więcej, co pokazuje jak wysokiej premii za ryzyko wymagał od Grecji rynek.
Według ekonomisty banku Goldman Sachs, konieczne będzie wykorzystanie uzyskanych w ubiegłym tygodniu gwarancji członków strefy euro i Międzynarodowego Fundusz Walutowego, opiewających łącznie na 25 mld euro. W kolejnych emisjach w kwietniu i maju Grecja będzie próbować pożyczyć 15,5 mld euro, a w całym 2010 r. ok. 53 mld euro. Porównując spready obligacji greckich, hiszpańskich i portugalskich w odniesieniu do benchmarku, czyli niemieckich bundów, zaskakująca jest wiara którą inwestorzy obdarzają rządy kilkukrotnie większych od Grecji gospodarek borykających się z długiem na podobnym poziomie.
Na rynku akcji w USA indeksy wzrosły wczoraj o ok. 0,5 proc., a w Azji japoński NIKKEI nadrabiał dystans do giełdy chińskiej i hongkongskiej. W poniedziałek dowiedzieliśmy się, że wydatki Amerykanów rosły piąty miesiąc z rzędu, ale problematyczne jest zamrożenie płac na dotychczasowym poziomie. Dane, które we wtorek napłynęły z Japonii, sugerują, że ożywienie w światowej gospodarce może hamować, bo pierwszy raz od siedmiu miesięcy spadły wydatki gospodarstw, a produkcja przemysłowa skurczyła się pierwszy raz od roku.
Podobne wnioski płyną z np. obserwacji amerykańskiego rynku nieruchomości, gdzie pomimo spadających cen jest coraz mniej kupujących. We wtorek taką tendencję potwierdzi najprawdopodobniej odczyt indeksu Case/Schiller.
Na GPW inwestorzy rano chętnie nabywali akcje i sądząc po tracącym na wartości dolarze, apetyt na ryzyko na świecie jest wystarczający, by główne indeksy zakończyły I kw. 2010 r. na nowych lokalnych szczytach.