Grecja: Strajk generalny sparaliżował kraj
- IAR
Co najmniej milion Greków strajkuje od rana w proteście przeciwko rządowemu planowi oszczędności budżetowych.
Kolejny raz w ostatnich tygodniach strajkują pracownicy budżetówki w Grecji. Od rana w całym kraju ponad milion osób protestuje przeciwko rządowym cięciom w budżecie. Zamknięte są urzędy, szpitale i szkoły. Do protestu przyłaczyli się kontrolerzy ruchu lotniczego oraz marynarze, w związku z czym zamknięte zostały lotniska i porty morskie. W Atenach i Salonikach nie jeżdżą autobusy i tramwaje.
Grecka gospodarka znalazła się na krawędzi bankructwa. Rząd podjął decyzję o podwyższeniu podatków i ograniczeniu premii dla pracowników budżetówki w związku z ogromnym deficytem oraz zadłużeniem zagranicznym państwa. Inflacja w Grecji wynosi prawie 3 procent, bezrobocie sięga 10 procent.
W centrum greckiej stolicy trwają demonstracje. Protestujący sprzeciwiają się zaakceptowanym właśnie planom zamrożenia płac w budżetówce i podniesienia wieku emerytalnego. Rząd zdecydował się na taki krok, by ratować upadającą gospodarkę. Pracownicy twierdzą jednak, że są oni ofiarami nieudolności kolejnych ekip rządzących.
"Rząd przyszedł i po prostu wziął pieniądze z naszych kieszeni. Dlaczego to zrobili? To przecież ci, którzy wcześniej zabrali pieniądze gospodarce, powinni je teraz oddać" - mówi jedna z uczestniczek protestu Chrisouna Kiriksidou. "Jedyną odpowiedzią na takie posunięcia jest wyjście na ulice. My czyścimy codziennie ulice. Możemy tego nie robić i to będzie naszym argumentem, by oni zaprzestali takich drastycznych posunięć" - dodaje Alex Davilis.
Dług Grecji przekracza w tej chwili 300 miliardów euro. Deficyt budżetowy w ubiegłym roku był znacznie wyższy niż poziom dozwolony w strefie euro. Rząd oskarża zagranicznych spekulantów o wywołanie kryzysu finansowego w kraju. Protesty związkowców przetaczają się przez Grecję od początku lutego.