Holenderski polityk sądzony za podżeganie do dyskryminacji muzułmanów
- IAR
Przed sądem w Amsterdamie w kolejnym dniu procesu Geerta Wildersa oskarżenia przedstawili adwokaci osób i instytucji, które poczuły się znieważone wypowiedziami kontrowersyjnego holenderskiego polityka. Lider antyislamskiej Partii na Rzecz Wolności odpowiada za podżeganie do dyskryminacji i nienawiści i znieważenia grupy muzułmanów, w większości pochodzenia marokańskiego.
Przedstawiciele kilkanastu instytucji i stowarzyszeń, najczęściej muzułmańskich, powiedzieli przed sądem, że Wilders ich znieważył porównując między innymi Koran do "Mein Kampf" Hitlera. Osoby indywidualne przekonywały, że krytykując islam polityk przyczynił się do dyskryminowania muzułmanów na przykład na rynku pracy. "Po raz pierwszy zapytano mnie podczas rozmowy kwalifikacyjnej, czy podam rękę mężczyznie; po raz pierwszy nie zaproszono mnie na przyjęcie w pracy, bo odmawiam picia alkoholu podczas ramadanu" - wyliczała przejawy dyskryminacji jedna z kobiet.
To właśnie przez oskarżycieli posiłkowych proces Wildersa jest kontynuowany, mimo że prokuratura już po raz drugi odmówiła ścigania polityka. W ubiegłym tygodniu argumentowała w sądzie, że choć jego wypowiedzi mogą być obraźliwe dla muzułmanów, to jednak nie nawołują do nienawiści i nikogo nie dyskryminują, ponadto mieszczą się w ramach debaty publicznej.
Do podobnych wniosków doszła niemal rok temu i umorzyła śledztwo. Ponownie musiała się jednak zająć sprawą na polecenie sądu, który dopatrzył się w wypowiedziach Wildersa cech możliwego przestępstwa. Wyrok zostanie wydany 5 listopada. Wcześniej swoje stanowisko przedstawi jeszcze adowkat oskarżonego.