Komisja Europejska zapowiada konsultacje w sprawie Google Books Search
Wyszukiwarka Google Books Search wciąż budzi kontrowersje po obu stronach Atlantyku. Otwarte przesłuchanie w sprawie projektu zapowiedziała we wtorek (21.07) Komisja Europejska. Z kolei amerykański Departament Sprawiedliwości bada, na ile prawdopodobne jest uzyskanie przez Gogle pozycji monopolisty na rynku internetowych bibliotek.
Wyszukiwarka, początkowo znana jako Google Print, umożliwia użytkownikom bezpośredni wgląd do treści zeskanowanych książek. Od 2004 r., Google udostępnia na swoich stronach fragmenty, bądź też kompletne wersje książek, które zostały już wycofane z druku. Na ekranie monitora można również przeczytać utwory literackie z tzw. domeny publicznej, do których majątkowe prawa autorskie już wygasły, a także dzieła osierocone. W kwietniu 2009 r. dostępnych było około 7 milionów tytułów.
{mosimage}Po licznych protestach twórców, a także pozwie złożonym przez Stowarzyszenie Wydawców Amerykańskich i Zrzeszenie Autorów, Google zgodziło się na zawarcie porozumienia, zgodnie z którym część zysków z przeglądarki będzie dzielona z autorami.
Ugoda, podpisana w październiku ubiegłego roku, przewiduje utworzenie wartego 125 milionów dolarów Rejestru Praw do Książek, w którym twórcy mogliby rejestrować swoje utwory. Źródłem zysku ma być sprzedaż książek, a także opłaty za dostęp do witryny, uiszczane co pewien czas przez klientów instytucjonalnych.
Na liście udostępnionych książek znalazły się również dzieła autorów spoza USA, które były opublikowane na rynku amerykańskim. W przypadku braku woli udziału w projekcie, twórcy mogą do 4 września zadeklarować wycofanie swych dzieł z internetowej biblioteki. Mimo pewnych ograniczeń nałożonych na użytkowników z innych krajów niż Stany Zjednoczone, większość funkcji wyszukiwarki będzie dostępna również poza rynkiem amerykańskim.
Komisja Europejska, świadoma licznych zastrzeżeń ze strony środowiska twórczego, ogłosiła otwarcie w dniu 7 września specjalnego przesłuchania, na którym strony dotknięte potencjalnymi skutkami umowy będą mogły wyrazić swe zdanie na temat projektu. Inicjatywa KE jest konsekwencją protestów ze strony Niemiec, które krytykowały sposób, w jaki Google potraktowało udostępniane dzieła. Brak odpowiednich działań na rzecz pozyskania opinii twórców spotkał się również z krytyką Francji i Wielkiej Brytanii.
„Powinniśmy stworzyć nowoczesny zestaw ogólnoeuropejskich regulacji w zakresie digitalizacji książek” – powiedziała Viviane Reding, komisarz UE ds. społeczeństwa informacyjnego i mediów. „Ponad 90% książek w bibliotekach krajów europejskich to dzieła, z których nikt nie czerpie już zysków, ponieważ są albo wycofane z druku, albo są dziełami osieroconymi” – dodała pani komisarz, zdaniem której inicjatywy podobne do Google Search Books mają pozytywny wpływ na rozwój gospodarczy, gdyż pobudzają inwestycje w sektorze nowych technologii.
Amerykanie obawiają się z kolei wpływu porozumienia na rynek mediów elektronicznych. Departament Sprawiedliwości USA rozpoczął na początku lipca śledztwo w sprawie zapisów umowy, która zdaniem wielu ekspertów zapewni Google pozycję monopolisty w dziedzinie internetowych bibliotek. Specjalne przesłuchanie w tej sprawie ma się również odbyć w Komitecie Sądowniczym amerykańskiej Izby Reprezentantów.
Google od samego początku stara się dać do zrozumienia, że główną ideą leżącą u podstaw wyszukiwarki jest wizja powszechnego dostępu użytkowników Internetu do wszystkich wydanych do tej pory dzieł. Podobną motywacją kierowała się Unia Europejska, która na jesieni ubiegłego roku uruchomiła projekt Europeana. Europejska wyszukiwarka udostępnia obecnie około 2 miliony dzieł z 27 krajów członkowskich.
Na podstawie: EU Observer, LA Times, Reuters