Kopenhaga: Porozumienie bez konkretów
- IAR
Światowi przywódcy osiągnęli w Kopenhadze ogólne porozumienie w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi. Nie udało się jednak ustalić wielu ważnych szczegółów. Wszystkie kraje, w tym Chiny, mają do końca stycznia przyszłego roku przedstawić w formie pisemnej plany redukcji emisji dwutlenku węgla.
Kraje wysoko uprzemysłowione zgodziły się przekazywać krajom rozwijającym się 100 miliardów dolarów pomocy rocznie do 2020 roku.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy zapowiedział, że kolejny światowy szczyt klimatyczny odbędzie się w Niemczech w ciągu pół roku.
Prezydent USA Barack Obama ujawnił, że porozumienie zawarte w Kopenhadze nie będzie prawnie wiążące. Według niego osiągnięcie takiego porozumienia na tej konferencji nie było możliwe. "Światowi przywódcy muszą nad nim jeszcze popracować" - powiedział Barack Obama. Według niego, ustalenia, ktre zapadły w stolicy Danii, będą przez najbliższe lata służyć jako podstawa walki ze zmianami klimatu. Amerykański prezydent przyznał zarazem, że postęp, który się dokonał, jest niewystarczający i pozostało jeszcze "wiele do zrobienia".
Wcześniej Obama porozumiał się z Kopenhadze z przywódcami Chin, Brazylii Indii i RPA w sprawie walki ze zmianami klimatu. Według nieoficjalnych informacji uzgodnienia te przewidują, że wzrost temperatury na świecie będzie ograniczony do dwóch stopni Celsjusza.
Kanclerz Niemiec i premier Wielkiej Brytanii zaakceptowali porozumienie osiągnięte na szczycie w Kopenhadze. Oboje oświadczyli jednak, że ich oczekiwania były większe.
Kanclerz Angela Merkel zapowiedziała, że będzie popierać osiągnięty kompromis - mimo mieszanych uczuć, z jakim go przyjęła. "Ta decyzja była dla mnie bardzo trudna. Poczyniliśmy pewne postępy, ale liczyliśmy na dużo więcej" - powiedziała szefowa niemieckiego rządu.
Wtórował jej brytyjski premier Gordon Brown. Według niego w Kopenhadze zrobiono dopiero pierwszy krok na drodze do ogólnoświatowego porozumienia w sprawie ochrony klimatu.
Efekty szczytu w Kopenhadze - a właściwie ich brak - krytykują przedstawiciele organizacji pozarządowych i ekologicznych.
"Unia Europejska stchórzyła, światowi przywódcy zawiedli" - tak porozumienie z konferencji klimatycznej komentuje organizacja Greenpeace. Jej dyrektor generalny Kumi Naidoo ocenił, że porozumienie nie jest ambitne. Według niego światowi przywódcy nie podjęli rzeczywistych działań nas rzecz powstrzymania katastrofalnych zmian klimatu.Zdaniem Greenpeace'u, deklaracja przedstawiona na szczycie w Kopenhadze przez Baracka Obamę, jest "politycznym mydleniem oczu". Nie pomoże w powstrzymaniu katastrofalnych zmian klimatu i ochronieniu tych, którzy są na nie najbardziej narażeni. Nie ustalono bowem, ile powinny wynieść światowe redukcje emisji gazów cieplarnianych dla krajów rozwiniętych, a zadeklarowana pomoc finansowa dla krajów rozwijających się jest o wiele niższa od rzeczywistych potrzeb - uważa Greenpeace.