Portal Spraw Zagranicznych psz.pl




Portal Spraw Zagranicznych psz.pl

Serwis internetowy, z którego korzystasz, używa plików cookies. Są to pliki instalowane w urządzeniach końcowych osób korzystających z serwisu, w celu administrowania serwisem, poprawy jakości świadczonych usług w tym dostosowania treści serwisu do preferencji użytkownika, utrzymania sesji użytkownika oraz dla celów statystycznych i targetowania behawioralnego reklamy (dostosowania treści reklamy do Twoich indywidualnych potrzeb). Informujemy, że istnieje możliwość określenia przez użytkownika serwisu warunków przechowywania lub uzyskiwania dostępu do informacji zawartych w plikach cookies za pomocą ustawień przeglądarki lub konfiguracji usługi. Szczegółowe informacje na ten temat dostępne są u producenta przeglądarki, u dostawcy usługi dostępu do Internetu oraz w Polityce prywatności plików cookies

Akceptuję
Back Jesteś tutaj: Home Europa Nowy (stary) prezydent Słowacji

Nowy (stary) prezydent Słowacji


06 kwiecień 2009
A A A

W przeddzień Niedzieli Palmowej (4.4) Słowacy wybrali na drugą, pięcioletnią kadencję prezydencką dotychczasową głowę państwa Ivana Gašparovića. W drugie turze wyborów pokonał on przewagą 11 proc. głosów kandydatkę opozycyjnej centroprawicy Ivetę Radičovą.

Urzędujący prezydent, popierany przez dwa największe stronnictwa rządzącej na Słowacji koalicji - SMER-Socjaldemokrację (SMER-SD) premiera Roberta Fico oraz Słowacką Partię Narodową (SNS)  uzyskał 55, 53 proc. poparcia. Jego kontrkandydatka, wystawiona przez trzy największe ugrupowania opozycyjne - Słowacką Unię Chrześcijańsko-Demokratyczną - Partię Demokratyczną (SDKU-DS) byłego premiera Mikulaša Dzurindy, Ruch Chrześcijańsko-Demokratyczny (KDH) oraz skupiającą słowackich Węgrów Partię Koalicji Węgierskiej (SMK) otrzymała 44, 46 proc. głosów.

ImageFrekwencja w drugiej turze wyborów wyniosła ponad 51 proc. Najwyższy odsetek głosujących (ponad 66 proc.) zanotowno w leżącym tuż przy węgierskiej granicy mieście Dunajska Streda. W Bratysławie w wyborach wzięło udział około 59 proc. uprawnionych do głosowania. O prawie 10 punktów procentowych mniejsza frekwencja wystąpiła w drugim co do wielkości mieście kraju - Koszycach. Najmniej Słowaków poszło do urn w okręgach wokół miast Snina (wschodnia część kraju) oraz leżącego w Tatrach, nieopodal granicy z Polską Kežmarku (ok. 42 proc.).

W przeprowadzonej dwa tygodnie wcześniej (21.3) pierwszej turze głosowania odpadli: kandydat Konserwatywnych Demokratów Słowacji (KDS) František Mikloško, związana z liberalnym ugrupowaniem Wolne Forum (SF) Zuzana Martinakova, wystawiony przez wchodzącą w skład koalicji rządowej Partię Ludową - Ruch na Rzecz Demokratycznej Słowacji (LS-HZDS) Milan Melnik, niezalezna kandydatka lewicy Dagmar Bollova oraz działacz Komunistycznej Partii Słowacji (KSS) Milan Sidor. Żadnemu z nich nie udało się uzyskać więcej niż 6 proc. poparcia. Zwycięzcą pierwszej tury został również Ivan Gašparović z ponad 46 proc. głosów, podczas gdy Iveta Radičova zdobyła ich ponad 38 proc.

Żaden z przegranych polityków z pierwszej tury głosowania nie przekazał oficjalnie swojego poparcia na rzecz Gašparovića bądź Radičovej. Kierowana przez Vladimira Mečiara, byłego premiera Słowacji w latach 90. Partia Ludowa-Ruch na Rzecz Demokratycznej Słowacji (LS-HZDS), która postanowiła złamać solidarność koalicji rządowej poprzez wystawienie własnego kandydata, również nie wezwała swoich członków do podjęcia konkrtenej decyzji politycznej w drugiej turze. Mečiara i Gašparovića dzielą głębokie urazy personalne. Obecny prezydent był bowiem przez całą minioną dekadę jednym z najblizszych współpracowników byłego premiera, a w latach 1994-98 był przewodniczącym słowackiego parlamentu z ramienia partii Mečiara. Tuż przed wyborami parlamentarnymi w 2002 roku, Gašparović zdecydował się na odejście z partii po konflikcie na tle kształtu list wyborczych. Założonemu przez niego ugrupowaniu o bliźniaczo podobnej nazwie - Ruch na Rzecz Demokracji (HZD) nigdy nie udało się jednak przekroczyć progu wyborczego. Kolejnym konfliktem pomiędzy obydwoma politykami były poprzednia kampania prezydencka w 2004 roku, gdy Gašparović i Mečiar stanęli przeciwko sobie w drugiej turze głosowania. Typowany wówczas na faworyta były premier nieoczekiwanie przegrał o ponad 20 punktów procentowych z Gašparovićem.

Ocenia się jednak, że zarówno elektoratowi ludowców, jak i wyborcom dwóch pozostałych kandydatów lewicowych - Dagmar Bollovej i Milanowi Sidorowi bliższa niż liberalny program Ivety Radičovej wydała się oferta Ivana Gašparovića i w sobotnim głosowaniu to właśnie na urzędującego prezydenta zdecydowali się oddać swoj głos.

Podczas kampamii wyborczej, Gašparović występował na plakatach wyborczych wspólnie z premierem Robertem Fico, podpisanym "Razem dla Słowacji" bądź też głównym hasłem urzędującego prezydenta: "Myślę narodowo, czuję socjalnie". Do haseł społecznych odwoływało się również hasło Ivety Radičovej - "Jest nas wielu, którzy chcą sprawiedliwej Słowacji". Większość słowackich analityków politycznych zgadza się, że kampania przebiegała w sposób stosunkowo niemrawy, a mieszkańcy kraju obecnie są bardziej skupieni na odczuwalnych skutkach światowego kryzysu gospodarczego, na niedawnym wprowadzeniu euro oraz konieczności zapewnienia pełnej płynności dostaw surowców energetycznych ze Wschodu (Słowacja należy do najbardziej poszkodowanych krajów Europy Środkowej w styczniowej wojnie gazowej pomiędzy Rosją a Ukrainą). Stąd też, przewidywalny Gašparović, dbający zarówno o dobre stosunki z francusko-niemieckim "jądrem UE" jak i Rosją, zyskał większe zaufanie wyborców.

Specjaliści są zdania, że Iveta Radičova nazbyt skupiła się w swojej kampanii na negowaniu dokonań rządu i nie potrafiła przedstawić spójnego programu. Kandydatka centroprawicowej opozycji kojarzyła się wielu wyborcom z liberalną polityką ekonomiczną rządzących w latach 1998-2006 dwóch gabinetów poprzedniego premiera, Mikulaša Dzurindy. W dobie kryzysu, większość Słowaków skłania się ku rozwiązaniom zapewniającym bezpieczeństwo socjalne.

Dodatkowym czynnikiem, który wpłynął na ponowny sukces urzędującej głowy państwa było poparcie  przez dwa główne stronnictwa słowackiej koalicji rządowej. Socjaldemokratyczno-ludowo-narodowy rząd Roberta Fico, głoszący w swoim programie budowę państwa socjalnego cieszy się bowiem niesłabnącym poparciem większości Słowaków. Według sondaży bratysławskich pracowni badań społecznych, w marcu br. partię SMER, którą kieruje premier popierało ponad 43 proc. badanych, a jej głównego centroprawicowego konkurenta - Słowacką Unię Chrześcijańsko-Demokratyczną - Partię Demokratyczną (SDKU-DS) byłego premiera Dzurindy - zaledwie 12 proc. 

Nieoczekiwanie, emocjonującym elementem kampanii stały się kwestie światopoglądowe. Już przed pierwszą turą głosowania, Iveta Radičova zraziła część swojego potencjalnego elektoratu poglądami popierającymi prawo do aborcji oraz legalizacji związków homoseksualnych. Głosy krytykujące kandydatkę centroprawicy padły w związku z tym z ust kilku hierarchów słowackiego Kościoła katolickiego, m. in. biskupa diecezji bańsko-bystrzyckiej ks. Rudolfa Balaža oraz biskupa Spisza ks. Františka Tondry. Znaczna część elektoratu katolickiego poparła więc w pierwszej turze kandydata konserwatywnej prawicy Františka Mikloškę, lub od razu przeniosła swoje głosy na Ivana Gašparovića, który w kampanii podkreślał swoją chrześcijańską orientację i związki z Kościołem.

Komentując wyniki wyborów, goszczący na praskim szczycie UE-USA, premier Robert Fico zauważył, że Słowacy opowiedzieli się za kontynuacją polityki, rozpoczętej pod dojściu do władzy partii SMER w 2006 roku i wybrali stabilizację, którego jego zdaniem, nie gwarantowała kandydatka opozycji. Jednocześnie Fico skrytykował postawę większości słowackiej prasy w czasie kampanii wyborczej. "To, co robiła podczas niej słowacka prasa stało w jawnej sprzeczności z narodowymi i państwowymi interesami Republiki Słowacji" - mówił premier, zwracając uwagę na agresywne opinie wobec Gašparovića, które na łamach słowackich dzienników wygłaszali niektórzy przedstawiciele mniejszości węgierskiej.

"Gdyby wygrała pani Radičova, to mogę sobie wyobrazić, że zaraz prasa zaczęłaby krzyczeć i domagać się mojej dymisji" - ocenił w niedzielę (5.4) wieczorem słowacki premier. Równocześnie, Robert Fico zasugerował, że podczas drugiej kadencji Ivana Gašparovića na słowackiej scenie politycznej mogłaby się rozpocząć dyskusja na temat ewentualnego wzmocnienia roli urzędu prezydenckiego.

"Nie wiem tylko, czy nasza scena polityczna jest gotowa do takiej dyskusji" - podsumował premier Fico.

Według słowackiej konstytucji, której model skłania się ku rozwiązaniom parlamentarno-gainetowym, prezydent republiki nie dysponuje zbyt szerokimi uprawnieniami, chociaż ma możliwość wetowania ustaw parlamentarnych. Ivan Gašparović jest pierwszym w 16-letniej historii niepodległej Słowacji politykiem, któremu udało się utrzymać na stanowisku prezydenta przez drugą kadencję.

Słowacki prezydent ma 68 lat i z zawodu jest uniwersyteckim profesorem prawa. Posiada chorwackie korzenie, jego ojciec Vladimir w latach 30. ubiegłego stulecia wyemigrował do ówczesnej Czechosłowacji z okolic nadadriatyckiej Rijeki. Od połowy lat 60. jest żonaty z Silvią Benikovą, z którą ma dwoje dzieci. Jest zapalonym kibicem żużlu i hokeja na lodzie. W styczniu br. został odznaczony przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Orderem Orła Białego.

Na zdjęciu: "Razem dla Słowacji". Plakat Ivana Gašparovića z kampanii wyborczej, na którym występuje wraz z premierem Robertem Fico, za: sme.sk

Na podstawie: webnoviny.sk, sita.sk, statistics.sk